Wednesday, April 13, 2016

Dookoła zalewu

Zalew w Skrzyszowie powstał bardzo niedawno, pisałem o nim gdy jeszcze był w fazie budowy.
Miały go napełniać wody ze śniegów topniejących na zboczach góry św. Marcina i Trzemeskiej, napełnił się szybciej niż planowano, zwykłymi wodami opadowymi. Ciekawe jak zadziała przeciwpowodziowo, gdyż jego główna intencja była ochrona zlewiska potoku Wątok i Tarnowa podczas opadów nawalnych lub długotrwałych?

Kiedy tereny w koło zostaną zabezpieczone, bo sam znak zakaz kąpieli nie wystarczy (już jakiś chłopak się tam był życia w mokry sposób pozbawił), powstanie tu świetny teren rekreacyjny dla południowo wschodnich terenów Tarnowa, bliski, z łatwym dojazdem. Ale to kiedyś. teraz jeszcze są to miejsca wtórnie dziczejące - takie jakie kocham.

Nadeszła pora by zbiornik ów okrążyć.

Ty będzie mapa z zaznaczoną trasa o ile uda mi się ją zarzucić z tabletu na serwis wandermap - bo wszystkie śmieci zarzuca bez problemu a tej trasy nie...






Parkuję tuż przed zakazem wjazdu, jest tam mały wysypany tłuczniem placyk, w sam raz na kilka samochodów - teraz jeszcze tłoku nie ma. 

 I zaraz na początku - miłe oku małopolskie chatki.

Podejście pod fałd terenowy, a za fałdem... ładny widok na zaporę i zalew - jak się komuś będzie chciało zobaczyć na mój wcześniejszy post, to dostrzeże że wtedy też zrobiłem ujęcie z tego samego miejsca.



 Rzut oka na zaporę.
 Idąc dalej, piaszczystą ścieżką (choć może to nie tyle piach, co bardziej less, lub wyschnięty i rozkruszony ił - trudno się wyznać, bo droga to droga i mogła buc wysypywana różnym materiałem).
 Docieramy do kępy sośnin

 Urokliwy zakąteczek

 I diabli tylko wiedza jak się uchował, przed zachłannością okolicznych mieszkańców?
No chyba że to grunt prywatny i ktoś czegoś takiego dla siebie chciał?

 Zagadka ale bez nagród... co widzimy?


 Właśnie "wzięliśmy" pierwsze z dwóch zakoli zalewu. jest tu fajny mostek, więc nie trzeba się specjalnie starać.

 Meandrujący potok Krzak

 Ale oto droga się kończy, a dalej to już złudzenia ścieżek i w sumie no man's land.

 Ale za to ukwiecony i

 poznaczony śladami parzystokopytnych.  

Schodzimy do wypłaszczonej dolinki a tam...
 bobrują aż miło! 




 Bobrza tama - czyli w zasadzie mamy zalew na zalewie...
Ale mówcie co chcecie - sporo spiętrzyły.
W zasadzie... gdyby ktoś się mnie pytał, ale się nie pytano, to bym powiedział że spokojnie można by sobie obie dolinki zarówno tę Krzaka jak i tę gdzie teraz jestem - bezimienną - oddać w pacht bobrom, a one by już i o retencje zadbały i o ochronę przeciwpowodziowa, a jak by się one dolinki ładnie zalesiły to żadnego problemu od tej strony dla Tarnowa by nie było... 
A o skuteczności działania zapory przekonamy się myślę... niebawem - bo zapowiada się deszczowy rok i pierwsze czerwcowe opady nawalne powiedzą nam, całą prawdę. 

 Ostatni odcinek - tu znów jest droga. 
Żwawo docieram do zapory, Aura ma fajnie pije wodę z zalewu, a ja jedynie napiłem się przy strumyku wyżej - a słońce pali niemiłosiernie i zwyczajnie chce się pić! 

 Na samej tamie odkrywamy slady bytności ludności neandertalskiej i pierwsze prymitywne próby znaczenia swojego terytorium.

 Zatamie.

 Alement przepływowy - taki rodzaj przelewu znany z naszych umywalek - teraz woda jest spuszczana w sposób kontrolowany, ale jak przybierze to sama przeleje się przez krawędź gardzieli i popłynie niej. Nie powiem fajne rozwiązanie i moja technokratyczne część duszy cieszy - ale czy skuteczne? 


Zabieramy się już do domu, jeszcze tylko jedna fota, na chatkę ukwieconą plastikiem.

Ps. miejsce naprawdę rokujące sporo szans, dla lokalnej ludności, rzecz jasna nie ma tu szans na ośrodek wypoczynkowy, ale jakaś sezonowa knajpka w eklektycznym stylu pogórzańsko wodniackim  była by mile widziana.

Friday, April 8, 2016

Stara Baśń w Grybowie

Dziwne miejsce, bardzo dziwne, trudne do zaszeregowania, bo to ani skansen, ani rekonstrukcja, ani zabytek... co zatem?
Zatem chyba najwłaściwiej będzie mówić o eklektycznej replice, powstałej z szalonego marzenia. Doprawdy szalone jest to miejsce. Było by kiczem i jarmarkiem gdyby nie ... coś ulotnego, niezwykłego coś co sprawia że nagromadzenie wszelkiej maści dupereli, staroci, kamieni, cegieł, żelastwa i sam Kasztelan pewnie nie do końca pamięta czego jeszcze, jest tym czym jest... niebanalnym miejscem dla ludzi cokolwiek niebanalnych (np. przewodników beskidzkich z Nowego Sącza).

Przyjechaliśmy tu z dziećmi, młodszy młody to oczywiście obiema łapkami za, ale starszy młody... no cóż jakaż wycieczka może się równać z rzeczywistością wirtualną fejsa, LOLa i instagrama? Żadna.... ale wymiękł i ponad dwie godziny ganiał po obiekcie z ogniem w oczach! Ba ani razu nawet nie wspomniał że trzeba nowy komputer kupić... doprawdy niesamowite miejsce.

Zdjęć zrobiłem ponad dwie setki - tu pokazuję zaledwie odrobinę, doskonale zdając sobie sprawę że więcej stało by się meczące.

Wizytę można umówić wcześniej poprzez stronę Starej Baśni, albo po prostu przyjechać, zadzwonić i zostać wpuszczonym. 

 Jak widać na zdjęciu nie jest drogo, a na pewno zapowiada się ciekawie. 


 Samochód (autokar) bo to świetne miejsce na wycieczki szkolne, można zostawić na parkingu tuz p[rzed zamkiem, albo po drugiej stronie ulicy. 

 Na każdą basztę można wejść, w każdy zakamarek zaglądnąć (poz prywatnymi komnatami, kasztelaństwa) 

 Dziedzińce i krużganki, kryte krenelaże, tajemne przejścia, mosty zwodzone i podnoszone kładki, to rzeczywistość tego miejsca. 

 odnośnik do historii
 
 i bajkowe scenografie
wybierajcie - tu jest wszystko! 

 ekspozycje wewnątrz.
Czasem żartobliwe,

 Czasem demoniczne. 


 Rekonstruktorzy wpadli na doskonały pomysł, podczas prac nad grodem wykorzystują drewno rozbiórkowe, po które jeżdżą nawet bardzo daleko, ale za to dysponują oryginalnym materiałem, znakami i niepowtarzalną atmosferą (bo stare drzewo inaczej pachnie)

 Całość to także ogromne pole do popisu dla snycerza, metaloplastyka, kowala, i ślusarza - szczególnie tym dwóm oddałem pokłon w rozmowie z Kasztelanem i Kustoszem. Bo na ślusarce i kowalstwie z racji ukończenia szkoły technicznej cokolwiek się znam. Hołd oddałem też projektantowi i budowniczym przybytku, gdyż swój dom budowałem i doskonale wiem co ile pracy i przemyślunku wymaga. 

 W przeciwieństwie do muzeów i skansenów tu można dotykać, przymierzać, zakładać... 
Nie chwaląc się ale niezłym szermierzem jestem i choć pewnie Bohunowi pola bym nie strzymał to zali łatwo bym nie uległ i potu a tuszę że i juchy bym mu upuścił 

 Ale jest i coś dla delikatniejszej połowy populacji ;-) 


 
 Wnętrze ogromnej sali kominkowej - tu są oż trzy kondygnacje! 

 I oczywiście smok - znajdziecie ich tu mnóstwo, czasami zupełnie nieoczekiwanie i w nieoczekiwanych miejscach. 


 Repliki ale... wszystkie strzelające! 
Zdejmowane na okoliczność pokazów rekonstruktorskich lub imprez plenerowych.

 Kamieniarka pozyskana gdzieś w okolicach... Wałbrzycha. Jakie szczęście że nie trafiła w ręce skupujących wszystko Niemców. 
Pytałem czy mają oryginalne prace kamieniarskie z Magurskich warsztatów - nie nie mają, bo to zabytki i niech pozostaną tam gdzie są - szlachetna postawa. 
 
 Plac zabaw dla dzieci - gdy przybywa większa grupa - tu urządza się np. strzelania z łuków czy inne zajęcia historyczne w których brać mogą dzieci udział nie tylko jako bierni obserwatorzy. 

 I znów zakamarki, przejścia, drzwi, wrota, i mnóstwo, naprawdę mnóstwo ciekawostek powykładanych na zewnątrz. 
 

 To taki kącik spotkań bardziej kameralnych - ale kurna... jaką łaźnię tam mają! I jakie myśli człowiekowi po głowie chodzą, gdy sobie wyobrażą siebie z żoną w takim kontekście...

 No oczywiście są i lochy, jak mogło by lochów zabraknąć? A w lochach jak wiadomo mus to kościotrupy,  ;-) 

 Herb grodu.

 A to już oryginalna kamieniarka. 

 Kasztelan z Księżniczką Marzenką. 

 I oryginalny dworski zamek z Wegiar - siedemnastowieczne cacko kowalskiej roboty! 
doprawdy ukłony należą się ślusarzowi który go naprawił. 

 I znowu smok...

A na koniec przekąska (mieliśmy ze sobą) na murach zamku, z widokiem na Grybów a słońce odmierzało nam czas, na takim zegarze.
 Z informacji praktycznych - strona Starej Baśni
wstęp 10 zeta.
Organizacja imprez grupowych
Dojazd od Tarnowa niecałą godzinę (ja wolno jeżdżę) od nowego Sącza jeszcze szybciej
brak problemów z parkingiem