Miały go napełniać wody ze śniegów topniejących na zboczach góry św. Marcina i Trzemeskiej, napełnił się szybciej niż planowano, zwykłymi wodami opadowymi. Ciekawe jak zadziała przeciwpowodziowo, gdyż jego główna intencja była ochrona zlewiska potoku Wątok i Tarnowa podczas opadów nawalnych lub długotrwałych?
Kiedy tereny w koło zostaną zabezpieczone, bo sam znak zakaz kąpieli nie wystarczy (już jakiś chłopak się tam był życia w mokry sposób pozbawił), powstanie tu świetny teren rekreacyjny dla południowo wschodnich terenów Tarnowa, bliski, z łatwym dojazdem. Ale to kiedyś. teraz jeszcze są to miejsca wtórnie dziczejące - takie jakie kocham.
Nadeszła pora by zbiornik ów okrążyć.
Ty będzie mapa z zaznaczoną trasa o ile uda mi się ją zarzucić z tabletu na serwis wandermap - bo wszystkie śmieci zarzuca bez problemu a tej trasy nie...
Parkuję tuż przed zakazem wjazdu, jest tam mały wysypany tłuczniem placyk, w sam raz na kilka samochodów - teraz jeszcze tłoku nie ma.
I zaraz na początku - miłe oku małopolskie chatki.
Rzut oka na zaporę.
Idąc dalej, piaszczystą ścieżką (choć może to nie tyle piach, co bardziej less, lub wyschnięty i rozkruszony ił - trudno się wyznać, bo droga to droga i mogła buc wysypywana różnym materiałem).
Docieramy do kępy sośnin
Urokliwy zakąteczek
I diabli tylko wiedza jak się uchował, przed zachłannością okolicznych mieszkańców?
No chyba że to grunt prywatny i ktoś czegoś takiego dla siebie chciał?
Zagadka ale bez nagród... co widzimy?
Właśnie "wzięliśmy" pierwsze z dwóch zakoli zalewu. jest tu fajny mostek, więc nie trzeba się specjalnie starać.
Meandrujący potok Krzak
Ale oto droga się kończy, a dalej to już złudzenia ścieżek i w sumie no man's land.
Ale za to ukwiecony i
poznaczony śladami parzystokopytnych.
Schodzimy do wypłaszczonej dolinki a tam...
bobrują aż miło!
Bobrza tama - czyli w zasadzie mamy zalew na zalewie...
Ale mówcie co chcecie - sporo spiętrzyły.
W zasadzie... gdyby ktoś się mnie pytał, ale się nie pytano, to bym powiedział że spokojnie można by sobie obie dolinki zarówno tę Krzaka jak i tę gdzie teraz jestem - bezimienną - oddać w pacht bobrom, a one by już i o retencje zadbały i o ochronę przeciwpowodziowa, a jak by się one dolinki ładnie zalesiły to żadnego problemu od tej strony dla Tarnowa by nie było...
A o skuteczności działania zapory przekonamy się myślę... niebawem - bo zapowiada się deszczowy rok i pierwsze czerwcowe opady nawalne powiedzą nam, całą prawdę.
Ostatni odcinek - tu znów jest droga.
Żwawo docieram do zapory, Aura ma fajnie pije wodę z zalewu, a ja jedynie napiłem się przy strumyku wyżej - a słońce pali niemiłosiernie i zwyczajnie chce się pić!
Na samej tamie odkrywamy slady bytności ludności neandertalskiej i pierwsze prymitywne próby znaczenia swojego terytorium.
Zatamie.
Alement przepływowy - taki rodzaj przelewu znany z naszych umywalek - teraz woda jest spuszczana w sposób kontrolowany, ale jak przybierze to sama przeleje się przez krawędź gardzieli i popłynie niej. Nie powiem fajne rozwiązanie i moja technokratyczne część duszy cieszy - ale czy skuteczne?
Zabieramy się już do domu, jeszcze tylko jedna fota, na chatkę ukwieconą plastikiem.
Ps. miejsce naprawdę rokujące sporo szans, dla lokalnej ludności, rzecz jasna nie ma tu szans na ośrodek wypoczynkowy, ale jakaś sezonowa knajpka w eklektycznym stylu pogórzańsko wodniackim była by mile widziana.