Wednesday, March 2, 2016

Żołnierze wyklęci ... niepotrzebni

Prawdę powiedziawszy wolałem ten dzień święcić, gdy jeszcze nie był "oficjalnym świętem" gdy można było dostać po ryju od przebranego w cywilki policyjnego szpicla, tak policyjnego nie milicyjnego, bo milicyjni nazywali się UBekami. Gdy Wyborcza i Polityka tudzież pomniejszy sort gadzinówek rzucał na nich tony błota, wylewał hektolitry pomyj i z zamiłowaniem przyrównywał do zbrodniarzy niemieckich (jakiś młody idiota z kręgów Wyborczej, przekonywał mnie na łamach że KBWowcy to "też byli Polacy" - na to ja że volksdeutsche także kiedyś byli Polakami... ale moje słowa na szpaltach się nie znalazły).
No wtedy obchodzenie Dnia Niezłomnych miało swój urok...

28 Lutego odbył się  I Tarnowski bieg Żołnierzy Wyklętych

Przywołali np. postacie Mieczysława Cielochy i Stanisława Kiełbasy. 



Zostali straceni główny zarzut to likwidacja sowieckiego kapitana "doradcy" WUBP Lwa Sobolewa. Tę mogiłę odnaleziono dopiero w 2011 roku! Nie oni zresztą jedni, ale byli bliskimi przyjaciółmi Dziadka mojej żony. On sam w tym samym procesie "dostał" dwukrotną karę śmierci. Bezpośrednich wykonawców zamordowano bez zwłoki, innych przetrzymywano, po latach złagodzono KS'a na  8 lat dożywocie... po ośmiu latach był "wolny"... bez szans na dobrą pracę, mieszkając w jakiś wyremontowanych własnymi rękoma łazienkach, przystosowanych do pełnienia roli pokoju, kuchni i całego mieszkania - po latach jego umiejętności przydały się przy budowie miedzy innymi mojego domu... Przetrwał, przeżył, rozwinął się...
Napisałem do organizatorów biegu, żeby Go zaprosili, bo przecież mieszka zaledwie kilkaset metrów od miejsca skąd bieg się zacznie... odpisali że "przemyślą"...
Z tego co wiem nikt się nie pofatygował...
Potrzebna jest legenda, czasami tylko pretekst, ni żywi ludzie.

Nie biegłem, nie lubię biegać, jestem trekkerem nie runnerem, ale mniejsza, ten dzień wolałem spędzić przy stole z Nim nie z nimi... 

9 comments:

Andrzej Rawicz (Anzai) said...

Zwykłym banałem byłoby skonstatowanie, że jesteśmy narodem podzielonym wzdłuż, wszerz, w poprzek, z góry na dół, itd... Nie wiem jak wygląda to w lokalnych władzach, ale na najwyższych stanowiskach w państwie mamy ludzi o których trudno powiedzieć, że znaleźli się tam z racji swoich kompetencji, kwalifikacji, czy zasług. Może więc i ci na niższych musieli się czymś zasłużyć, aby np. nie "przemyśleć" zaproszenia Dziadka Twojej żony? Ot zwykła małostkowość i zaściankowość.

Jula said...

Organizatorzy bardzo brzydko postąpili. Gdybyś im nie zaproponował/zasugerował zaproszenia Dziadka, mogliby nie wiedzieć, że taka osoba mieszka w okolicy. Ale skoro już się dowiedzieli... Szczerze powiedziawszy jestem oburzona taką postawą organizatorów.

Stanisław Kucharzyk said...

W sumie to Ci zazdroszczę, że możesz się spotkać z żyjącymi krewnymi z tego pokolenia. Moja "wyklęta" Mama nie żyje już od 16 lat i tak jakoś smutno bez niej. Może jeszcze gdzieś, kiedyś, na tym lepszym świecie, oby...

makroman said...

Andrzeju - racja, podstawowy z nich i to trwający już w trzecim i czwartym pokoleniu to podział na wyklętych i utrwalaczy. Ale w przypadku akurat dziadka, to zdecydowanie nic "politycznego" od po prostu, jak pisze Jula nieładnie postąpili.

Jula - dokładnie tak!

Stanisławie - no cóż mój dziadek też nie żyje już lat prawie trzydzieści, ale nauczył mnie jednego pamiętać ale się nie mścić, bo zemsta niczemu nie służy - pokazywał mi UBeka który go katował, a także klawisza więziennego który mu wybił zęby - nie po to bym ich ukarał - choć nie miał bym z tym większego problemu, ale bym pamiętał i żeby oni wiedzieli że jest ktoś kto pamięta. Myślę że do końca życia się tej pamięci bali... może zresztą była to najbardziej perfidna zemsta?

DD said...

Dobrze,że może być oficjalnie, głosno. Tyle lat było w ciszy. A ONI zasłużyli. Oddali wszystko, co najcenniejsze życie. Chociaż z drugiej strony , doskonale rozumiem Ciebie.
***
A teraz z drugiej beczki. Nie chciałam u siebie, bo.... wolę zostać anonimowa, ale zapraszam na mój blog klasowy. Teraz działamy z wodą. Promuję inny model nauczania i zarażam. Wyobraż sobie,że mi się udaje. W mojej szkole zaczynają naśladować. Serdeczności

http://d-klasa.blogspot.com/

Urokliwe Miejsca... said...

Zasłużyli by o nich pamiętać. W mojej rodzinie nie było Wyklętych.
Pozdrawiam:)*

makroman said...

DD - dobrze że jest oficjalnie i że jest głośno, nawet bardzo dobrze, wolał bym jednak by było to święto ich albo dla nich a nie żeby oni byli pretekstem dla tego święta.
Oczywiście, blog dodaję do obserwowanych.

Urokliwe Miejsca - Zasłużyli, a czy nie było? Czasem o tym że ktoś był dowiadujemy się np. z książek albo znajdując po śmierci tej osoby jej prywatne papiery...
Pozdrawiam serdecznie.

Mo. said...

Wcale Ci się nie dziwię, też bym wybrała towarszystwo Dziadka, a biegać lubię. A zachowanie organizatorów wzbudza we mnie, przykro pisać, najprawdziwsze w świecie obrzydzenie.

makroman said...

Mo dobrze powiedziane.