153 lata temu i jeden tydzień wybuchło Powstanie Styczniowe. W mediach, było na ten temat sporo, jeszcze więcej na portalach historycznych - przeważały peany, jak to dzielny miłujący wolność naród polski rzucił wyzwanie jednej z największych potęg ówczesnego świata i ... odniósł zwycięstwo... moralne! Jak to udowodniliśmy całemu światu, że Polak potrafi... zorganizować rząd konspiracyjny a następnie bohatersko dyndać na szubienicy bo jego dekonspiracji. Udowodniliśmy wiele rzeczy... żadna nie napawa specjalną otuchą!
Komu służyło Powstanie Styczniowe, Polakom? Wybuchło by powstrzymać brankę do carskiego wojska? Było spontaniczne? Pozwoliło okrzepnąć polskiemu duchowi narodowemu? Umożliwiło przeprowadzenie reform społecznych?
Jeśli na choć jedno z tych pytań odpowiedzieliście twierdząco to znaczy ze macie fałszywe wyobrażenie, nie Wasza tego wina - ktoś taki obraz powstania kolportował, ktoś tak nauczał.
Tymczasem...
Tymczasem na Powstaniu Styczniowym zależało przede wszystkim Prusom - bo raz że osłabiało Rosję, dwa; że stało się powodem zerwania sojuszu Francusko Rosyjskiego w Prusy wymierzonego i, trzy; pozwoliło pozbyć się uważanego za szkodliwy "elementu polskiego" z granic Prus.
Brankę Wielopolski zarządził by zapobiec powstaniu! A nie odwrotnie.
oddziały partyzanckie strzelały amunicją z... pruskich, magazynów, wojskowych! Samo Powstanie było szykowana przez kilka lat - przynajmniej od czasów Wojny Krymskiej.
Równie dobrze moglibyśmy urządzić sobie rzeź elit i całopalenie majątku narodowego w ramach "krzepienia ducha..."
Reformy społeczne przeprowadzono po to by osłabić szlachtę - bez powstania były by przeprowadzone i tak, ale w sposób który nie naruszał by interesów żadnej ze stron...
Tym którzy wywołali Powstanie należy się proces! A nie zaszczyty!
Z drugiej strony - jak w przypadku Powstania Warszawskiego, akcji Burza i Żołnierzy Wyklętych - sądźmy dowódców i polityków (pośmiertne wyroki śmierci też można ogłosić dla zdrajców) - kochajmy i szanujmy Powstańców!
Powstanie Styczniowe w Galicji nie wybuchło. Co nie znaczy że z Galicji nie wędrowały do królestwa całe oddziały nieźle wyekwipowanych i uzbrojonych ludzi, że nie było tu zbiórek pieniężnych, zaciągu ochotników, dostaw broni, szpitali itp. Owszem były!
Co na to władze austriackie? - no właśnie - czy Wiedeń miał interes by pomagać Moskwie w jej kłopotach? Oficjalnie zakaz wydali i ... życie toczyło się dalej.
Patrol austriacki spotyka w lasach nad Wisłą grupę uzbrojonych mężczyzn.
- "co panowie tu robią?, czy panowie są powstańcami?"
- "nie, nie jesteśmy powstańcami, tu jesteśmy na polowaniu"
- " a! Skoro tak to wszystko w porządku! Dziękujemy - ale gdybyście panowie spotkali powstańców to im powiedzcie ze to co robią jest nielegalne" ...
Więc jak ktoś sam siebie nie zadenuncjował do władz austriackich to w zasadzie mógł robić co chciał. Stan Wojenny Austriacy ogłosili w Galicji dopiero w 1864 raku - więc wtedy gdy w lasach zamarzały na śmierć resztki niedobitków powstańczych i nie miało to już żadnego znaczenia dla przebiegu Powstania i losów jego uczestników.
Ślady Powstania znajdziemy też na tarnowskim Starym Cmentarzu. Całe mnóstwo śladów. tym bardziej że dla II RP Powstańcy Styczniowi byli swoistym "mitem założycielskim" tak jak dla nas obecnie Żołnierze Wykleci i Powstańcy Warszawscy.
Swoją droga jest świetny materiał wideo - o tym jak weterani powstania Styczniowego byli traktowani w II RP.
A w Tarnowie?
W Tarnowie i okolicach mamy szlak Powstania Styczniowego
Mamy też mnóstwo grobów powstańczych i tych którzy tu w Tarnowie zmarli z ran w szpitalach, oraz tych którzy będąc z Tarnowa pocałowali śmierć gdzieś w Królestwie a tu jedynie znajdziemy tablice epitafijne na Kopcu Powstańczym.
Miejsca spoczynku Powstańców są zazwyczaj oznaczone takimi plakietkami.
ich część jest współczesna, ale reszta pochodzi z lat 60 XX wieku. Zawieszali je inż Witold Gizbert Studnicki i inż. Witold Gryl
Myślę że znali lokalizacje tych miejsc, jeszcze z czasów międzywojennych - ale nie udało mi się znaleźć materiałów jak owo oznaczenie wyglądało wówczas.
Czasami znaczków nie ma i wtedy musimy posiłkować się np. konterfektem
Dość jednoznacznie wskazującym powstańcza przeszłość - choć oczywiście zawsze może to być uzurpacja.
Gdzie indziej jednak wątpliwości nie ma żadnych.
Witold Rogoyski - Wyszkolony w Carskiej Akademii Wojskowej - opuszcza armie w stopniu kapitana, w powstaniu styczniowym walczy już w randze majora dowodząc oddziałem piechoty.
Müldner Wilhelm - jak widać nie nazwisko czyni Polaka.
Przeżył Powstanie, przecierpiał Sybir, pracował dla Polski - współtworzył Sokoła - potem sokolnicy dzielnie stawali w szeregach Legionowych, dając Polsce wolność!
Czasami jak tu mamy Powstańcze familie - ojciec Godfrejow Józef - walczył w Powstaniu Listopadowym, syn także Józef w Styczniowym. Potomkowie Irlandzkiej szlachty walczącej po stronie Karola Stuarta II - niespokojna krew... teraz krąży pośród nas... Tarnowian.
Potem mamy kopiec - na nim szereg tablic mówiących same za siebie.
Rogozińscy to także krew awanturnicza - z jednym pracuję, inny szkolił mnie w podstawach działań strażackich - sam kilka lat później spłonął w pożarze restauracji na górze św. Marcina - zew niespokojnej krwi, czy przypadkowa zbieżność nazwisk?
A potem znów pomniki nagrobne:
Karol Albrecht - walczył jako dwudziestolatek - potem się ustatkował, zdobył wykształcenie, był dyrektorem szkoły...
Vayhinger Adolf - powstaniec zza kordonu - Naczelnik Ławy Obwodowej w Bochni. Działalność rozkręcił na taką skalę, że Austriakom nie pozostało nic innego jak go uwieźć - rok spędził za kratkami - akurat tyle co trwało powstanie.
Adolf Kamieniobrodzki - jako 17 latek walczył w Powstaniu Listopadowym, w Styczniowym był już działaczem społecznym - Stowarzyszenia Ludu Polskiego i członek władz powstańczych.
Jego syn Alfred walczy w oddziale płk. Kurowskigo w krwawej bitwie pod Miechowem.
Na koniec Hardcor - Stanisław Tokarz walczył pod rozkazami płk. Franciszka Rochebruna w legendarnych Żuawach Śmierci m.inn pod Miechowem (chwała bohaterom - ale przeczytajcie jak bezsensowna rzezią była ta bitwa)
I to tyle na dziś.
Nie udało mi się niestety odnaleźć "Chrystusa powstańczego"
tak uroczo "odtajnionego" na blogu Ani
Jutro jadę w Magury - więc kilka dni mogę nie dawać wam w kość swoją obecnością.
pozdrawiam wszystkich
Maciej
Ps - czy wyczerpałem temat? - Nie - daję Wam szanse przyjechać tu osobiście i dokonywać odkryć na własna rękę.
11 comments:
Makro, to bardzo ważny post! Nasze powstania były bardzo romantyczne, ale politycznie, militarnie ... były bardzo romantyczne. Powstanie Styczniowe, Warszawskie, to była niepotrzebna rzeź pozostałości naszych, ocalałych cudem, elit. Wkurwia mnie fakt, że grupka podłych cwaniaków na tzw, obczyźnie wysyłała na śmierć najlepszych, samemu siedząc w bezpiecznych salonach. Masz rację, że przydałyby się procesy. Zmarłym życia to nie przywróci, ale przynajmniej ludzie dowiedzieliby się, jak było naprawdę. PS. Przepraszam, ale ten temat przerasta komentowanie.
Świetny i rozsądny wpis.
Niestety, z naszym narosłym przez lata romantycznym patrzeniem na historię nie da się dyskutować.
Wygląda na to, że nie ma takiej straty, która by nauczyła nas szanowania życia ponad wolność. A właściwie nadzieję jej zdobycia.
Tyle lektur się czytało. I wszędzie ten sam problem. Dobrze, jak się miało taką polonistkę, jak moja, która pozwalała na dyskusje i własne zdanie ucznia.
Jesteś chyba pierwszym blogerem, który tak profesjonalnie - popierając linkami, zdjęciami, własnymi reportażami i wspomnieniami - podszedł do tematu kombatantów.
O tym pisałem już wcześniej na swoim blogu "bez komentarza", ale temat trochę rozszerzyłem, odnosząc się głównie do "krwi przelewanej za Polskę". Jak było do przewidzenia nowy wątek rozmył się po moim stwierdzeniu, że t.zw. "Utrwalacze PRL" to także polscy kombatanci. Nie wiem dlaczego tak szybko zapominamy, że kiedyś Polak walczył z Polakiem tylko dlatego, że go ubrano w mundur wroga.
Ty wiesz, ze ja już nie pamietam, co mi kiedyś w szkole wciskali do głowy? Może dlatego, że w domu sie te informacje 'poprawiało', no i dawno to byłó:)
Ale Twój wpis przypomniał mi jeszcze coś innego, mianowicie, jak bardzo mi tu, na zachodzie, brakuje grobów z naszej przeszłości; idziesz na cmentarz i widzisz, poza nielicznymi wyjatkami, daty sięgające lat czterdziestych XX wieku.
Na Roztoczu (w Górecku Kościelnym) widziałam pięknie zachowane stare nagrobki, m.in powstańców z 1863.
"Müldner Wilhelm - jak widać nie nazwisko czyni Polaka." - bardzo trafna uwaga:)
Dzięki twoim wpisom co rusz dowiadujemy się czegoś nowego o historii :) Dzięki ! :) Jak znajdę czas postaram się na Starym Cmentarzu w Jaśle poszukać powstańczych nagrobków, zapewne i tam są takowe ...
Przygotowałeś interesującą lekcję historii. Ciekawe, dlaczego u nas tak bardzo celebruje się porażki? Myślę, że dla samych bohaterów, dla których Ojczyzna to nie tylko puste słowo. A dzisiejszy patriotyzm? Na czym się opiera?
Cieszę się,że nie tylko ja wałęsam się po nekropoliach i czytam nagrobki,wczoraj zupełnie przypadkiem trafiłam na zbiorowy grób Sybiraków. I tak jak napisała ikropka u nas nie brakuje zrujnowanych ewangelickich oraz cmentarzy z II wojny, a pomiędzy nimi powstała dziura czasowa.
Przy okazji wpadłam na blog Ani... i wzbogaciłam się o nową wiedzę.
Wojtku - dokładnie. Wychowqno nas w pewnym paradydgmacie powstańczo/romantycznym i prawdę powiedziawszy sam byłem jego wyznawcą przez dziesięciolecia. Dopiero jak widzę moich synów w mundurach harcerskich i widzę że oni stanęli by w "szarych szeregach" to romantyzm zostaje zastąpiony przez przerażenie...
Aniu - wolność i życie to dla mnie synonimy. Ale pozostaje pytanie jaka wolność? Czy moja Galicja łupiona przez Kraków i Warszawę ma teraz więcej wolności niż za Franciszka Józefa? A jeśli już o wolność walczyć to nie orężem ale pracą, gospodarnością i przemysłem. Wolności trzeba było bronić, a nie rozpaczliwie walczyć o nią w powstaniach.
Ikroopko - dlatego ja innego miejsca do życia sobie nie wyobrażam (no ewentualnie Żywiecczyzna - ale to w końcu także Galicja.
Takich nazwisk jest więcej - ja sam mam niemieckich przodków, ale to zamierzchłe dzieje.
Kasiu i Kamilu - możecie nie znaleźć, Jasło nie było miastem "przykordonowym".
Wiesławie - to kwestia czegoś na kształt "syndromu helsińskiego" - wolimy myśleć o sobie jak o bohaterach, a o tych którzy posłali nas na rzeź jak o sojusznikach, niż dostrzegać okrutną prawdę.
Chemini - Wałęsa nie się po cmentarzach to jeszcze jedna z moich rozlicznych wad. ;)
A blog Ani jest naprawdę ciekawy (zresztą blogi innych moich gości, też są godne polecenia)
Podoba mi się rozszyfrowywanie przez Ciebie napisów na nagrobkach.
Często jest na nich zapisane całe życie danego człowieka. Można by poświęcić takim napisom cały post.
Pozdrawiam :)
Hanno - planuje na listopad, powtórzyć taki cykl o Starym Cmentarzu jak w ubiegłym roku. Jak dożyję i wszystko będzie OK to materiał się pojawi.
Post a Comment