Monday, April 2, 2012

Zapytanie o wędrowca

Jest ciasno, niskie, wąskie, zabudowane dla osłony przed wiatrami soboty kościelne, zmuszają wprost to przybrania postawy pełnej pokory. 
Nawet nie ma jak dobrze wycelować aparatu,
robię kilka zdjęć "na ślepo" licząc że coś z tego wyjdzie.


Mój cicerone! oto na pomniku
Jakieś niekształtne, nieznajome imię
Wędrownik skreślił na znak, że był w Rzmie
Ja chcę coś wiedzieć o tym wędrowniku

Może go wkrótce przyjmie do gospody
Kłótliwa fala, może piasek niemy
Zatai jego życie i przygody,
I nigdy o nim nic się nic dowiemy.

Ja chcę odgadnąć, co on czuł i myślił,
Gdy w księdze twojej, śród włoskiej krainy,
Za cały napis to imię wykryślił,
Na drodze życia ten swój ślad jedyny.

Czy drżącą ręką, po długim dumaniu,
Rył go powoli, jak nagrobek w skale?
Czy go odchodząc uronił niedbale,
Jako samotną łzę przy pożegnaniu? 

Fragment wiersza Adama Mickiewicza, przytaczam za blogiem 
który niniejszym serdecznie polecam.


Musze już iść, na zewnątrz gdzieś przy furtce ujada przywiązany pies.
Nie wydrapuje swojego imienia, mam od tego pięknie wyłożoną księgę pamiątkową...
Tylko jakoś dziwnie brak mi słów adekwatnych by przesłać je dwieście sześć lat do przodu, czytelnikowi którego nigdy nie dane będzie mi poznać. 
Czy on pozna mnie?
Nie wiem, może trochę, jeśli gdzieś w mirrorach globalnej sieci przetrwają szczątki tego bloga...
takie śmieszne odwrócenie ról z wiersza.

4 comments:

Ada said...

Czytałam, że któryś z XVIII-wiecznych krakowskich malarzy (Radwański, Eckstein - a może architekt Bażanka?) gdy studiował na akademii św. Łukasza w Rzymie, zapisał właśnie swoje imię na jakimś zabytku. Właśnie tak - nie z wandalizmu a raczej z podziwu.

A znasz Skałę Pisaną w dolinie Kościeliskiej?

I inna historia, z innego krańca świata, to opowieść Miłosza z "Tematów do odstąpienia" nosząca tytuł "Skraj kontynentu". O znalezisku w pewnej jaskini. Muszę o tym napisać, bo ten temat mnie dręczy.
Co pozostanie, czy ktoś będzie pamiętał, co zrozumie z tych odcisków rąk, stóp, z naszego pisania. Myślę często o tym norwidowskim "późnym wnuku".

Jaki to kościół, zdradzisz? Piękne soboty... Ja właśnie staram się opracować plany wypraw szlakiem architektury drewnianej, na razie w najbliższej okolicy.

makroman said...

Wandalizm czy sztuka to.... kwestia formatu ludzi którzy nap[is ryli.
Między Krakowem a Tarnowem mamy Kamienie Brodzińskiego.. jego podpis to zabytek, malowane sprayem podpisy innych to wandalizm.

wiesz mnie męczy ten sam leitmotiv.
Coś jak ostatnie słowa jednego z bohaterów Blade runnera, który opowiada o wspaniałościach i niezwykłych rzeczach które w życiu widział kończąc słowami "teraz to wszystko zginie jak łzy w deszczu"

A kościółek, jak się mieszka u stóp góry św. Marcina to jaki inny może być? ;-)

Ale mam w okolicy aż cztery takie.
Jeszcze na Terlikówce (mój parafialny), Zabłociu i w Skrzyszowie.

Ada said...

Właśnie miałam pisać, że już się domyślam, a tu proszę :)

W ogóle piękny jest ten tarnowski odcinek Szlaku Architektury Drewnianej. Robię sobie nieśmiałe plany zwiedzania, nieprecyzyjne. Do dworu w Dołędze też masz raczej niedaleko - zobacz na stronie Dni Dziedzictwa Kulturowego, jest jednym z obiektów, które w tym roku biorą udział w "akcji". Tam są ponoć obrazy Wyspiańskiego... koniecznie muszę się wybrać.

makroman said...

Per pedes do Dołęgi to cały dzień w obie strony. Samochodem wycieczka na trzy godziny (wliczając w to stanie w tarnowskich korkach).

Fakt miejsce ciekawe, od lat reklamowane, nawet zimą organizują tam kuligi.

Teren świetny do eksploracji rowerowej. W okolicy jeszcze np miejsce słynnej akcji AK "Most" (przerzucenie zdobytych części V-2), a także unikatowy (choć kretyńsko "odrestaurowany")średniowieczny słup graniczny między dobrami biskupimi a szlacheckimi.