Wszyscy miłośnicy "Rancza" a ściślej klimatów tam panujących będą w tym miasteczku ukontentowani, takie same typy ludzkie, takie same zachowania, takie same marzenia i nadzieje, tylko ryneczek zdecydowanie mniej "wypasiony" niż ten w Wilkowyjach. Widać wyraźnie że prawda czasu niekoniecznie nadąża za "prawdą ekranu", a łaska tego co przydziela "unijne środki" na pstrym koniu jeździ (są tacy co twierdzą że nie na pstrym koniu, ale wypasioną bryką kupioną dzięki "dowodom wdzięczności"... ale przecież wszyscy wiemy że to pomówienia...).
Na pewno miejsce warte zobaczenia i na pewno świetna baza do wypadów w okolice - a jest co zobaczyć, jak kto chętny.
My zajeżdżamy tam w drodze powrotnej, nieco dokładamy drogi, ale jest tam zamek a my obiecaliśmy sobie z Marzenką że wszystkie zamki w Polsce to na pewno i ile się da gdzie indziej zobaczyć musimy i w sumie jeśli chodzi o nasz kraj to jesteśmy już poza połową.
Zajeżdżamy nieco okrężną drogą bo nie załadowałem aktualizacji do nawigacji, i bez niej stara wersja przestaje działać, a kierunkowskazy w terenie to iluzja - na Radzyń kierują ale gdzie indziej? .... radź sobie sam.
Nie mniej jednak warto.
W zamku trwa remont, nie ma zwiedzania, zresztą nawet gdyby nie było remontu, nie jest on udostępniony turystom, ale z zewnątrz też robi niezłe wrażenie, zwłaszcza wtopiony w kontekst stawu.
Mury obronne to tragedia, ale może p[rzy okazji remontu i one przestaną niszczeć.
Tablica pamiątkowa właściciela i założyciela Mikołaja Firleja z Dąbrowicy - który w uznaniu zasług położonych pod Smoleńskiem, dla Czemiernik prawa miejskie otrzymał magdeburskie, a one same w rynek wydłużony i herb był uposażył.
Rzeczą jasną jest że karteczka typu "remont" czy "obcym wstęp wzbroniony" nie stanowi dla mnie tabu i ...
wnikam do wewnętrza...
W sumie to majdan zamkowy, czy może bardziej w tym przypadku park wewnątrz murów nie jest niczym nadzwyczajnym, choc gdyby dobrze poszperał to niejedną ciekawostkę pewnie by trafił.
No ale nie ma czasu...
Jesteśmy tu tylko przejazdem, powoli pojawia się zmęczenie, a jeszcze kilkaset kilometrów przed nami, tymczasem trasa (szumnie wieszczona) Białystok, Lublin Rzeszów to zaledwie kilka rozgrzebanych odcineczków a poza tym (cytując za min. Sinkiewiczem Ch. D. i kamieni kupa").
Ps - nie sądziłem że to kiedyś powiem ale... Mają tam Fajnych Urzędników - w ogóle dostrzegam taka prawidłowość że w tych małych ośrodkach urzędnik zachowuje człowieczeństwo! otóż tradycyjnie usiłuję kupić kartkę żebyśmy ją mogli posłać sami do siebie, ale niestety w sklepiku typu "szwarc mydło i powidło" ich nie mają, zostaję jednak skierowany do Gminy a tam... Przesympatyczna pani sekretarz obkłada mnie stertą folderów, przewodników a nawet lokalna walutę dostaje w ilości sztuk trzech (ale jakże cennych).
Co utwierdza mnie w przekonaniu że nie ma Polski A i Polski B - jest polska dojąca (A) i dojona (B) a ta dojąca może doić nie dlatego że w czymkolwiek jest lepsza, ale że kilku gnojków ma kompleksy (małego f. - jak by to określił Freud) wymyśliło sobie "metropolie"...
Jak się pofarci, to jeszcze tam wrócimy... marzą mi się rowerowe rajdy po okolicach.