Monday, June 11, 2007


A potem był dalszy marsz...i pojawiło się zmęczenie. Mi i Marzence było rekompensowane, tym co widzieliśmy...ale Mikołajowi musiałem zapewnić jakiś środek transportu...















Jak zawsze rozwiązania najprostsze okazuje się najlepsze, inna sprawa iż pojecie "najlepsze" jest silnie relatywne, i zależy w mniejszym stopniu od czynników obiektywnych, niż od subiektywnego uczucia że jest się obiektem eksploatacji...
Posted by Picasa

No comments: