Tuesday, March 20, 2012

Spichlerz Xiążąt Sanguszków.

Xsiążęta Sanguszkowie, królewięta kresowi i 
władcy wielkich majątków ziemskich w Koronie.
na Ukrainie ludność zwała takich... lachami, ponieważ byli... 
Rusinami!
Lach to spolonizowany Rusin, który przejął Rzymski Katolicyzm (mniej lub bardziej szczerze)
służył Rzeczpospolitej Obojga Narodów (choć w rzeczy samej łatwo policzyć ze było tego tak z dziesięć razy więcej).
Lach nie miał łatwego życia - na Rusi nielubiany jako przedstawiciel i "frontman" Panów Polskich,
w Koronie, pogardzany jako "Ruski" (choć oczywiście nikt możnowładcom tego w twarz nie powiedział).

W Tarnowie okazali się bardzo dobrymi gospodarzami. 
Do dziś korzystamy z tego co wówczas zrobili. 
W czworakach zbudowanych dla fornali, do dziś mieszkają ludzie i w/g standardów współczesnego budownictwa socjalnego czworaki te można by uznać za wille.

Do dziś jeździmy trasami wytyczonymi przez Sanguszków, do dziś chodzimy po szlakach które oni obsadzili drzewami.

Niedawno wybuchły spory, miasta z dziedzicem.
który podobno chciał "zawładnąć" ziemią podarowana miastu przez swego dziada.
Powiedzmy sobie szczerze - Sanguszkowie to ludzie świętej cierpliwości, bo gdybym ja widział jak gnoi się urzędowo, niszczy, dewastuje i zaniedbuje dorobek i dziedzictwo moich przodków, to korzystając z resztek majątku zagnębił bym władze Tarnowa procesami.

Ale wróćmy do tematu
Spichlerz stoi przy ulicy... jakże by inaczej! Sanguszków.
Stanowi typowy przykład budownictwa użytkowego, z ograniczonymi zdobieniami za to z maksymalizacją funkcjonalności. 
Legenda głosi iż pod tym budynkiem są najzimniejsze piwnice w Tarnowie - możliwe.






Teren jest ogrodzony i chroniony czujkami, ale dla tak dobrego stalkera jak ja nie stanowi to specjalnej przeszkody... jak widać zresztą.
 

 Powyżej bardzo ciekawa "pipa" do zsypywanie ziarna wprost na podjeżdżające pojazdy.
Bezpośrednio w tym samym miejscy jest też lej do którego ziarno zwożone było zsypywane(na zdjęciu wyżej widać go "przykrytego" kawałkiem niebieskiej plandeki. Połączenie tych dwóch instalacji daje ten efekt iż, nawet jak coś się wysypało podczas przeładunku to nie było niszczone ale wracało do spichlerza. 
Pisałem przecież że Xsiążęta byli dobrymi gospodarzami.



 A to kolejna ciekawostka, dystrybutor paliwa. Zauważcie że nie ma on liczydła pieniędzy
 
 Pora wracać do domu.

Szkoda że takie fajne miejsce się marnuje... 
szkoda ze marnuje się znacznie więcej bardzo fajnych miejsc.
Nie ma "uregulowanego statusu prawnego"
nie ma "dostępnych środków finansowych"
brak jest "koncepcji zagospodarowania"
Za to jest nadmiar wymówek dla gnojarstwa i głupoty
ot co!

9 comments:

Szczypta Kasi said...

Jest jeszcze ujęcie wody koło os Zielonego, powszechnie znane jako źródełko, z tego co wiem to do browaru Sanguszków brano stamtąd wodę

makroman said...

Jest Kasiu - ale wodę do browaru brano z innych źródeł. To na zapleczu "Zielonego" ma zbyt małą wydajność, ale woda tam w sumie dobra - piłem i żyję ;-)

ikroopka said...

Szkoda i jeszcze raz szkoda!

Dora said...
This comment has been removed by the author.
makroman said...

@Doro - mój kolega miał podobny problem, ma księgarnię w zabytkowym budynku, chciał zrobić sobie witryny po bokach, bo wystawa ledwie pozwala na ekspozycje kilku książek.
"I zaczęło się" (mówiąc językiem reklamy)
ale znalazł sposób - żona miejskiego konserwatora zabytków prowadziła pracownie architektoniczną, dostała zlecenia na projekt i... MKZ już nie miał obiekcji - proste.
"Polska to dziki kraj" cytując klasyka.

Dora said...
This comment has been removed by the author.
makroman said...

Nie, po prostu zaszła pomyłka a nie miałem czasu by to naprawić.

Dora said...

Zapomniałeś o jednym, ale sprzątnę za Ciebie w ramach wiosennych porządków.

Ada said...

Wracam po raz kolejny do tej historii, zawsze mnie poruszają losy opuszczonych, zaniedbanych zabytków. Trzeba o nich mówić, trzeba dokumentować!
Niedaleko od mojej zapadłej wsi znajduje się pałac Popielów. W nieopisanej ruinie, po prostu serce boli. Zazwyczaj przejeżdżam tam autobusem, ale tej wiosny obiecałam sobie, że zabiorę się za eksplorację okolicy (wycieczki rowerowe, albo... per pedes ;) i postaram się pokazać zdjęcia. Niewyobrażalnie smutne.