Thursday, June 14, 2012

Tajemnica kamienia węgielnego.

Dan Brown to cienias...



Tuż u granic Tarnowa, przy ulicy Krakowskiej 
(w zasadzie to  Pszenna - ale Krakowska każdy znajdzie a Pszennej niekoniecznie)
stoi potężne gmaszysko klasztoru Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa




O gmaszysku i okolicach napiszę wkrótce (mam nadzieję) a teraz o pewnym tajemniczym kamieniu węgielnym. W zasadzie to on nawet nie jest kamieniem węgielnym ale narożnym.
Ponieważ jednak pełni funkcje upamiętniającą, tedy słusznym go będzie zwać węgielnym.
Wcześniej kamienie węgielne słuzyly do wzmacniania fundamentów (lub jako jedyny fundament), na którym opierano węgło, czyli róg budynku.
Z biegiem czasu funkcja techniczna uległa zastąpieniu przez funkcję honorową i tak zostało do dziś dzień.
W Tarnowie zresztą kamieni węgielnych mamy sporo - kiedy chyba zrobię im dokumentację i tu ja wrzucę, ale to kiedyś.

No więc mamy budynek, mamy węgło, mamy kamień i inskrypcją i... mamy zagwozdkę!


napisane zostało: 
Ecce pono in Sion lapidem
summum angularem
elektum pretiosum
et qui credit in Eum
non confundetur
Pomijając błędy (błedy?) literówki
w swobodnym tłumaczeniu, czyli w moim tłumaczeniu czyli w  bardziej swobodnym niż tłumaczeniu:
Oto kładę na Syjonie
kamień węgielny
klejnot drogocenny
a kto w niego zaufa 
nie zazna zawodu.

I wszystko było by w porządku gdyby.
Właśnie! Gdybym pokładał zaufanie we własnej znajomości łaciny, ale nie pokładam. 

Po przytuptaniu do domu, sięgam po Pismo Świete i ...
confusionem na całej linii! 

Do czynienia mamy z wersetem z księgi Izajasza, problem w tym że...
dwudziesty piaty rozdział liczy tylko 12 wersetów!

Czyżby twórca kamienia chciał nam dać coś do wiadomości?!
Czyżby istniały niekanoniczne wersety kanonicznej księgi?

Ale nie, przecież pamiętam te słowa z Pisma Świętego, 
one gdzieś tam są, tylko w innym rozdziale, w wersecie o innym numerze.
Ale są na pewno. 

Wpisuję łacińskie słowa w wyszukiwarkę i po chwili mam
Pierwszy List Apostoła Piotra 
rozdział 2 werset 6.

Tyle że w Wulgacie wygląda on tak:
ecce pono in Sion lapidem
 summum angularem 
electum pretiosum 
et qui crediderit in eo 
non confundetur
"Oto kładę na Syjonie 
kamień węgielny,
 wybrany, drogocenny, 
a kto wierzy w niego, 
na pewno nie zostanie zawiedziony". 

(w innych przekładach brzmi podobnie).  

Tyle ze Św. Piotr cytuje faktycznie Izajasza 28, 16

no to otwieram i ...:

"Oto Ja kładę na Syjonie kamień, 
kamień dobrany, węgielny, cenny, 
do fundamentów założony. 
Kto wierzy, nie potknie się."  

sens niby ten sam, ale twórcy przekładu Biblii Tysiąclecia mogli by uzgodnić wersje.
(ktoś powiedział "biblia tysiąca błędów..." było to złośliwe ale chyba niezbyt mijało się z prawdą)  

No dobrze werset już ustaliłem i co dalej?

Pytania nasuwają się same.
Przecież to budynek zgromadzenia zakonnego, na pewno podczas poświęcania byli obecni hierarchowie,
świetnie wykształceni klasycznie księża, pewnie też i nauczyciele jako elita ówczesnego społeczeństwa, a to czasy łacinników były, jak to się stało że nikt nie zauważył błędów?
A może to wcale nie błędy? 
Może celowo ktoś przesyła nam wiadomość?
Może ja źle przetłumaczyłem inskrypcję?
Ale czemu twórca kamienia odesłał do nieistniejącego wersetu?
Chciał w ten sposobi wskazać iż odpowiedzi należy szukać w innych wersetach?

 scio nihil


 


6 comments:

Alina said...

Fascynujacy post !
Przezylam w Tarnowie 30 lat i teraz dopiero, dzieki Tobie dowiaduje sie tak ciekawych rzeczy, bardzo porusza moja ciekawosc...
Jest jeszcze tyle tajemnic do odkrycia.
Moc pozdrowien!

makroman said...

Bardzo mi miło.
Pozdrawiam krajankę ;-)

Stradovius said...

Mnie tam dwa lata łaciny na studiach wystarczą, jak widzę inskrypcję łacińską to odwracam głowę :P

makroman said...

Ja tam bym chętnie wyłącznie na łacinę przeszedł.
Niestety...

Dorota said...

Witaj po latach! Wybacz, że zapomniałam i o blogu i o obiecanej zagadce tak szybko - porwały mnie nieprzewidziane rwące nurty życia. Niestety, nie mam lepszego pomysłu na tę zagadkę, jak to, że to zwykła pomyłka. Brakuje jednak kilku danych, by stwierdzić to na pewno. Po pierwsze: kiedy powstał napis na kamieniu? Wygląda na nowy, ale może to tylko zmylka trwałej kamieniarskiej roboty? Literówki mogą sugerować, że współczesny lub ówczesny niewykształcony w łacinie kamieniarz, mocno się pomylił, byc może ksiądz lub siostra nie pisała zbyt wyraźnie tekstu do wykucia? (wszak, skoro Iehowa pisze się przez "I" to chyba Isaiah także?). no wlasnie - po drugie: nie znam łaciny. I po trzecie: kompletnie nie znam się na historii biblii. Ta zagadka na dzisiaj jest dla mnie za trudna, ale jeśli kiedyś na rozwiązanie wpadnę, na pewno nie omieszkam się nim podzielić. pozdrawiam serdecznie niezłomnego podróżnika.

makroman said...

Zdarza się Doroto - życie prawdziwe jest ciekawsze to internetowe.

Tłumaczenie zwykłą pomyłką, aczkolwiek logiczne to jednak obdziera rzecz całą z aury niezwykłości. Poza tym nie sądzę by nikt tej pracy nie odbierał - choć może poszło to po linii "przełożony ma zawsze rację" ;-).

Pozdrawiam serdecznie pocztą zwrotna ;-)