Tuesday, February 4, 2014

Wygwizdowo

Wygwizdów - to alternatywne określenia miejsca gdzie wiatr nie znalazłszy oporu, nabiera impetu i wieje jak szalony. Wygwizdowy to wbrew powszechnemu mniemaniu, bynajmniej nie szczytu wzgórz - tam wieje, ale jest strona nawietrzna i ... zawietrzna, na wygwizdowie nie ma żadnej strony, bo wszystkie są nawietrzne.

W zasadzie planowałem iść dalej (9km jak dla mnie to zaledwie rozgrzewka), ale otrzymałem taki nawał poleceń, wytycznych, rzeczy które koniecznie muszą być zrobione że zabrakło mi czasu na marsz.

No ale dobre i to - wybieram się tamtędy latem, na rowerze, już na kilkugodzinny przejazd.

W sumie chodziło też o nacieszenie się zimą, śniegiem, mrozem... bo latoś mało tego miałem. Telewizornie nawijały o odwilży, i nie było na co czekać - słusznie, bo wkrótce potem przyszła odwilż.


Pierwsza część przejścia to rozgrzewka dla nóg i kręgosłupa-idziemy do obwodnicy, a następnie wzdłuż ekranów akustycznych- które to ekranują obwodnicę od... autentycznie niczego! bo akurat tam są stare glinianki i tereny jakiegoś zakładu (onegdaj cegielni) - w promieniu kilkuset metrów są jedynie szuwary na zasypanych ale wciąż wilgotnych wyrobiskach - ciekawe ile ktoś dostał w łapę, żeby udało się przepchnąć taki idiotyzm postawiony za nasze pieniądze!!!!

Potem drogi dojazdowe wzdłuż obwodnicy i wreszcie przysiółek Młyny. Tu wchodzę na szlak rowerowy prowadzący do Kłokowej.

 Dalej wzdłuż torów

 O "gąsienica" przemknęła, rozwiewając chmury białego pyłu, 
sekundę później bym wcisnął spust migawki i zdjęcie było by o niebo bardziej malownicze. 

  Na prawo Nowodworze, na lewo Tarnowiec a przed dziobem w zasadzie nic.

 W oddali pierwsze zabudowania Nowodworza.

 Tarnowiec i ozdoba ogrodu.
Kolaska zawsze budzi we mnie ciepłe uczucia - 
kolaską jechaliśmy z żoną do ślubu, i ze ślubu na wesele.
I to zaprzężoną w parę pięknych kasztanowych ogierów
(nie wałachów, jak to często ma miejsce)

 Tarnowiec - część bardziej historyczna, położona już na zboczach Góry . Św Marcina
Oczywiście wcześniej musiałem podejść do cmentarza wojennego - ale jak już anonsowałem - na nie przyjdzie czas w ... swoim czasie ;-)

Ruiny zamku na "marcince" - Tzw. Zamek wysoki, w tych konkretne pomieszczeniach znajdowała się piekarnia zamkowa. Kawałek dalej i w lewo relikty wieży - ale i o zamku kiedyś napiszę osobną relacje.

A potem z górki do domu. Muszę niestety dołożyć ponad pół kilometra, by dojść do wiaduktu nad obwodnica, bo niestety w tym miejscu nie wybudowano kanału, którym mógł bym przejść pod nią.


Route 2 428 918 - powered by www.bikemap.net

3 comments:

krogulec14 said...

Chętnie poznam historię tego zamku.

damian said...


Słówko mało spotykane ale mi nie jest obce :)

Pozdrawiam

makroman said...

Będzie i o ruinach na "Marcince" Krogulcze.

Damianie - znamy jeszcze takie na p oznaczające to samo ale nieprzyzwoite ;-)