Thursday, January 8, 2015

Sto lat temu z hakiem czyli - czarnym szlakiem z Pleśnej do Tuchowa

To była jedna z najkrwawszych bitew Legionistów. Hekatomba - czyli dziesiątkowanie, co dziesiąty żołnierz ginie... jak na Legionistów mało! Brygada liczyła wówczas około dwóch tysięcy żołnierzy - wiadomo że jak w każdej formacji 1/4 to służby pomocnicze, nie biorące udziału w walce. Walczyło bezpośrednio (jak szacuję) około tysiąca - straty 128! zabitych zdecydowanie więcej niż potrzeba do hekatomby, 342 rannych.
Ale...
Utrzymali pozycję, po tym jak Rosjanie zaczęli rozrywać front austro-węgierski, to właśnie Legionistów skierowano do łatania w nim dziury, od 22 grudnia, przez całe święta Bożego Narodzenia trzymali pozycje, kontratakowali, zabili mnóstwo Rosjan setki wzięli do niewoli...
czy ich ofiara miała sens? Pomijając już całkowity bezsens wojny, to akurat śmierć Legionistów jako jedyna miała sens - nie walczyli w obcym kraju, nie bili się o nie swoje. Ginęli tu gdzie mieszkali, słysząc w mijanych domach rodzimą mowę, widząc rodzime obyczaje - wielu planowało gdzieś tu się osiedlić... po wojnie...

Właśnie minęło sto lat od tych krwawych wydarzeń. Nawet mam taki fajny stempel pamiątkowy z poczty w Pleśniej.

Route 2 880 585 - powered by www.wandermap.net


Do Pleśnej dojeżdżam autobusem. Przystanek pod Urzędem Gminy, nic rewelacyjnego, tam pomnik i plansze edukacyjne na temat walk partyzanckich, ale o tym innym razem. Za Urzędem, nieco w głębi Poczta, tam kieruję pierwsze kroki, kartka, stempelek i...
Miejsce owiane legenda - mordownia Rotunda - dziś już zamknięta - najstraszliwsza knajpa stąd do Śródziemia ;-). Rany co tam się działo... fajnie powspominać.   


Potem do góry i
Neobarokowy kościół, zbudowany w latach1924-1930 według projektu architekta Franciszka Mączyńskiego. Poświęcony pierwszego listopada.1930 r. konsekrowany przez biskupa Pękalę - 23 maja.1954 r.

 Wnętrze - oczywiście "przez szybkę" - pamiętam w pierwszych rzędach ławki były oznaczane tabliczkami imiennymi - można tam było usiąść ale jedynie pod nieobecność "gospodarza". Dla mnie młodego egalitarysty było to trudne do przyjęcia, z wiekiem zrozumiałem ze miało swój większy sens. Swoista kwatera zasłużonych.

 Zapomniany stary przykościelny cmentarz - obecnie parking - został tylko jeden maleńki fragment, odkąd pochówki urządza się na nowym, położonym niżej i przy drodze.


Czy parking potrzebny? Pewnie tak, czy na cmentarzu? Pewnie nie! Nagrobki? zapewne mogiły ziemne rozrównano, a te kamienne... usunięto by nie drażniły w oczy...  To co zostało, to zapewne dzięki umiejscowieniu na skarpie, takiej je... wysopkiej skarpie, że jak by samochód poszedł w dół - to nie bardzo było by co odzyskiwać, więc chętnych do parkowania zabrakło... no to się ostał - jak długo?

A potem ścieżkami przez wieś - część z nich pamiętałem, część musiałem dopiero na miejscu lokalizować - ale szybko dotarłem do celu -  Cmentarz 173.


 Piękne miejsce na pochówek...

 Tuż obok cmentarza przykład - ktoś włozył nieco wysiłku i banalna brama, nabrała uroku.

Potem do "centrum" pod szkołę, tam już czarny szlak - kierunek Rychwałd. Potem w lewo i jeszcze raz w lewo - już w lasy łowczowskie.

 A tu piękny wgląd w naturalny fałd fliszu karpackiego, odsłoniętego przez Rychwałdziankę (albo któryś z jej dopływów - bo nie wiem sam, co jest dopływem a co "rzeką".

 Lasy Łowczowskie - tędy szli legioniści

 A w tych okopach walczyli - kierunek "strzału zgodny z prawda historyczna - na wprost "lufy" mojego kijka trekkingowego dolina Białej. Wzgórze 343, Ich przywitało zimnem, słotą, kulami i bagnetami rosyjskimi. Mnie słońcem, przyjemnym wiatrem i pięknymi widokami. w koło relikty innych urządzeń pola walki, ziemianek, transzei, rowów łącznikowych.

 Tędy musieli podchodzić Rosjanie - od dołu, z góry kontratakowali Legioniści - wbrew powszechnemu mniemaniu - atak z góry bynajmniej nie jest łatwiejszy.Pod górę, można się zasapać, ale łatwiej trafić przeciwnika a samemu być trafionym zdecydowanie trudniej.

 Wzgórze Kopaliny - 394 mnp. Kamień pamiątkowy tu jest kota 360 (chciałem zweryfikować altimetrem - daremne, moje kochane chłopaki, wyczerpały smartfona do zera)

 Cmentarz 171 - taki "główny" obiekt - tu odbtwają się uroczystości pamiątkowe i patriotyczne, tu można dojechać samochodem - no co, chcielibyście żeby oficjele dreptali po ile i błocku w swoich nienagannych lakierkach, flauszowych płaszczach a zwłaszcza ze swoim nadęciem?

 Stąd pochodził - Gustaw Dobek h. Gryf Łowczowski  - tu brał swoje żołnierskie szlify a dosłużył się najwyższych stopni i najwyższego bohaterstwa.


W pięćdziesiąt lat po walce było jeszcze komu pamiętać... 

 Obecna stawia się tablice ze szkicami sytuacyjnymi... 


Oraz koparką kopie okopy na potrzeby inscenizacji bitwy przez grupy rekonstrukcyjne.


A potem znów w szeroko otwarte pola. 

 Piękna panorama na Golankę.

 I znów urok polskiej wsi.


I [panorama jesienno słoneczna.

 Buchcice - Tu Niemcy zastrzelili grupkę Polaków w ramach odwetu za akcje partyzanckie.

A potem jaja - przejście  z Buchcic na Meszną Opacką - wytyczono jakimiś podmokłymi terenami, gdzie praktycznie nikt nie chodzi, bo ścieżka ginie z oczu, trzeba się wspinać ostro pod górę a wychodzi się w okolicach sterty gnoju gospodarza z Mesznej... brawo!!!

Potem już łatwo - asfaltem koło kościoła, i znów w lasek (jakieś dzieciaki, usiłują mnie śledzić, skradając sie przez leśne pagóry - bez problemu ich namierzam - sporo się jeszcze muszą uczyć).

 Cmentarz 173 - ogonówka garbek - o tę Ogonówkę strasznie zły jest mój kolega, który aktualnie przejmuje społecznie opiekę nad tym miejscem.Zwłaszcza jak "nie mogę sobie przypomnieć" czy to była Ogonówka czy... Podogonie ;-))))

 Garbek - urokliwe miejsce - kiedyś jeszcze tu przyjdziemy, ale od północy by zobaczyć "papieski brzyzek" z posadzonym papieskim dębem.

Następnie wchodzimy "w miasto" ... no Tuchów i to już w granicach miejskich...  podobno - choć oczy co innego mówią.

O na przykład taki miłośnik klimatów z Cejrowskiego zaczerpniętych!

 Ulica miejska co się zowie - jak jechał samochód, to musiałem wdrapywać się na drzewo, jak się tu mijają bez wcześniejszego umówienia? Ale na szlak turystyczny to trakt wymarzony.


 Cmentarz 160 - na nowym cmentarzu w Tuchowie.
 Kwatera żołnierska - kiedyś specjalny pot poświęcę temu miejscu.

 A to już Cmentarz Stary w Tuchowie - także temat na osobny post

I na tymże cmentarzu kwatera wojenna 161 - zdjęcie robiłem z wiaduktu. Tuż za wiaduktem jest dworzec autobusowy i ... po drodze spotykam znajomych z tegoż autopbusu, już nie ma co "iść na miasto" trzeba iść na przystanek.

15 comments:

Stanisław Kucharzyk said...

Piękna wycieczka rozumiem, że jeszcze jesienna? Cmentarze z pierwszej wojny pamiętam z Pogórza Ciężkowickiego ale tych konkretnych nie znam.

makroman said...

Listopadaowa. A Cmentarzy z czasów I Wojny nie brak u nas, w okolicach Rzeszowa też.

Anonymous said...

Znajome mi tereny...Podoba mi się Twoja wycieczka!

makroman said...

Agulec - jak dla mnie to bez mała rodzinne - szmat czasu tam spędziłem. A do wędrówek najlepciejsze nie świecie.

ikroopka said...

Piękna wycieczka i bardzo pouczająca.

Mad said...

Dobra wyprawa. Lubię takie miejsca, i takie wąskie drogi - ale no faktycznie, jak oni się tam wymijają? ;)

makroman said...

Ikroopko - zobaczymy co powiesz na stary Cmentarz w Tuchowie!

Mad - nie mam pojęcia - jest mijanka ale z pięćset metrów od szczytu i pięćset od wlotu uliczki... może telapatia, albo znaki dymne ;-)

krogulec14 said...

Piękny wpis. I ważny. Temat działań I wojny światowej na ziemiach polskich w podręcznikach do historii mocno był zaniedbany...

makroman said...

Marku - makabra nawet dziś, kilka słów o Pilsudskim i legionach... za moich czasow nie bylo nawet tego. Ale o wojnie, jej przebiegu, kto z kim dlaczego... ani słowa. Kolejna reforma edukacji i podreczników okazała sie tyle warta co funt końskich kłaków.

Jula said...

Super wyprawa. Trochę sportu, wypoczynku i historii w jednym.
A ta wąska droga ma swój urok. Pewnie niewiele samochodów tamtędy przejeżdża, bo mijanie na pewno niełatwe. Czy w ogóle możliwe? Trzeba by się spytać tamtejszych mieszkańców jak sobie z tym radzą.

makroman said...

Jula - to właśnie urok krajoznawstwa, wiele rzeczy na raz... czasami jeszcze survival ;-)

Jakoś sobie radzą, choć tam w sumie może trzy domy.

Mo. said...

No żeby ze starego cmentarza parking robić...na to to już nie mam słów. Mnie jako fankę starych cmentarzy bardzo boli takie barbarzyństwo. Ciekawą wycieczkę odbyłeś historycznym szlakiem. Jak Ty takie fajne ścieżki wynajdujesz?

makroman said...

Mo - nawet sobie nie zdajesz sprawy ile cmentarzy w centrach miast zamieniono na parkingi... np. ten w Tarnowie pod Katedrą.
W Krakowie nawiasem mówiąc też, tudzież co najmniej dwa fragmenty cmentarzy żydowskich zamieniono na ulice.

Jak wynajduję? Tak jak i Ty - wystarczy wyjść z domu, przygoda czeka! Ja mam cmentarze i pobojowiska, ty cudowne skały i raj dla geoamatorów, morze i już egzotyczną dla Polaków architekturę.
Poza tym mamy tu jeszcze w Polsce całą masę szlaków, historycznych, widokowych krajoznawczych - do woli - buty, kije, plecak i hulaj dusza...

Łemkowyna, na Beskidzie Niskim said...

O tak, znamy coś niecoś i z tych okolic. Do Tuchowa sam tyle co i do Gorlic, cmentarze w Tuchowie znam, ale w Łowczówku już dawno nie bywałem...

Świetna relacja, urozmaicona - i nie nudna a to najważniejsze ;) Sam lubię historię i wojny światowe, ale w ten sposób opisywanie obecnej sytuacji jest jeszcze fajniejsze ;)

makroman said...

Niedługo (jak pogoda pozwoli) zabieram tam szkolna klasę mojego syna na rajd - myślę że przy okazji wrzucę na bloga krótki opis bitwy.