Friday, January 13, 2017

Literacko - Skalno - Sakralny szlak Ziemi Krośnieńskiej część IV. Prządki

Prządki - rezerwat geologiczny, prawie 14 ha powierzchni chronionej ze względu na ostańce (tu bym się spierał - ostańce to czy wychodnie - ale bez dogmatyzmu - jak zwał tak zwał, ważne że malownicze). Skały te to gruboziarnisty piaskowiec ciężkowicki, którego na Pogórzu i Beskidzie Niskim nie brakuje. Kiedyś  tworzące go ziarna były wyniosłymi skałami gór przy których Tatry wyglądały by jak przedgórze, a i Alpy kryły by się w ich cieniu. Jest powód przypuszczać że Góry Świętokrzyskie (bo to z nich ten materiał) były kiedyś większe od Himalajów... (kiedy do jasnej cholery wynajdą ten wehikuł czasu?) Hic transit gloria mundi - chciało by się powiedzieć, ale to było by fałszywe stwierdzenie, bez kontekstu chronologicznego - 400 MILIONÓW lat temu, te góry już były! Już się wypiętrzały, już erodowały... do dziś! Jak musiały być ogromne skoro w czasach nam obecnych wciąż sięgają ponad 600 metrów npm?!  To z dostarczonego przez ich erozję materiału, w głębinach oceanu Tetydy rodziły się Prządki, Skamieniałe Miasta, Kamienie Brodzińskiego i wiele innych równie ciekawych miejsc! Zaledwie... ;)... 65 milionów lat temu.

Chyba jednak słowo transit jest tu niewłaściwe - przemija nasza ludzka "sława" i "chwała" - Góry nie przemijają...

Jesteśmy pod zamkiem Kamieniec - nic prostszego niż skorzystać z czarnego szlaku wiodącego stąd na Prządki. Można by oczywiście wsiąść w samochód i podjechać na około... no ale to by było, no to by było, no nie wiem co by to było, ale nie było by w moim stylu.

Czarny szlak wiedzie wpierw w paryjkę i w zasadzie jest czysto spacerowy, potem zaś pod górkę i wtedy.. już solidnie krajoznawczy, bo po drodze kilka ciekawych miejsc się mija.


 Pierwsze skałki, jeszcze nieśmiałe,


Ochoczo zdobywane przez młodych


 i starych...

 I znów myśl mi się jawi, taka niesamowita - co czuł pierwszy człowiek który tędy przechodził - albo inaczej bo on nie musiał być pierwszy - ktoś kto wędrował tędy dawno, dawno temu, i nie miał pojęcia że spotka tu te fantazyjne zlepione bryły piachu?! Co czuł gdy je zobaczył?! 
 

 Kurhany.


 Ponad tysiącletni cmentarz. Spalone zwłoki zmarłych, składano tu na wkopanej w jamę grobową kamiennej półce, następnie nad nimi sypano kopiec - kurhan.


Spotkałem się z tezą, iż ich tu obecność przeczy poglądowi o chrześcijańskim charakterze tych ziem, na dobry wiek przed przechrzczeniem się Mieszka z obrządku cyrylo-metodiańskiego na łaciński (bo prawdopodobnie właśnie to wydarzenie uznajemy za tzw. "chrzest Polski"). 
Ale wystarczy przejść się po współczesnych cmentarzach... co dziesiąta inskrypcja nagrobna jest z punktu widzenia teologii błędna, a co dwudziesta to wręcz herezja i pogaństwo.
Skoro jeszcze po tysiącu lat, pogańska mentalność w nas drzemie - to o co mieć pretensje do przodków? 
Chrześcijaństwo chrześcijaństwem, a zmarłych należy chować "jak Bóg przykazał" ;-) 
 

Dochodzimy już do części ściśle rezerwatowej a tu...
no właśnie co jakiś czas słychać było ryk piekielny i wycie, nie żeby mi się to z pokutującymi jakimiś kojarzyło, raczej z głąbami - ale nie sądziłem że jest aż tak źle...


Rajd sobie urządziło bałwaństwo - w zatoczce parkingowej jakiś punkt czegoś tam. Kolo w kombinezonie i kamizelce odblaskowej najchętniej by nas wcale nie puszczał, ale spojrzał mi głęboko w oczy i pewnie dostrzegł tam coś czego widzieć by nie chciał...

Jestem wrogiem "sportów" motorowych i to pomimo iż mam w rodzinie rajdowca, z własnym team'em, nawet udzielającego się na TVN Turbo - nie pytajcie co i jak, bo TV praktycznie wcale nie oglądam, ze światłowodu płyną do mnie jedynie bajki (Fineasz i Ferb lub Pingwiny). 

Po przejechaniu ostatniego - zbieram ekipę i zarządzam przejście na drugą stronę szosy - na szczęście matoły wydają taki ryk że słychać ich z kilometra, co niestety zakłóca spokój wędrowcom, mieszkańcom i zwierzętom, ale nam pomaga.
Jakiś inny kolo, z obsługi głupio pyta: "a co będzie jak któryś nadjedzie?"  
no cóż - odpowiadam - ja nikomu źle nie życzę... niech mu ziemia lekką będzie...
kolo blednie... przesądne te samochodziarze... 
 
 Iśmy som ...
Znaczy po podręcznikowemu - "dotarliśmy na miejsce"


 Kolejna porcja imponowania młodemu ;)


Te skały to także ciekawostka - mało kto wie, ale z nimi jest jak z Mojżeszem Michała Anioła!
One już tam były - czas i erozja tylko "usunęły zbędny materiał"! 
 Autentycznie - piaskowce nie powstają ot tak! Coś musi je zlepiać, i najczęściej są to minerały pochodzenia organicznego - otóż w miejscach gdzie było więcej życia, także tych minerałów gromadzi się więcej - W efekcie choć pokłady piachu na dnie morza rozkładają się w miarę równomiernie, to w jednych miejscach ze względu na obecność lepiszcza zaczynają tworzyć zwarte skupienia, a w innych nadal stanowią luźne ławice.
Rozumiecie co mam na myśli?
To co oglądamy - powstawało już w mniej więcej takim kształcie jaki widzimy! 


Te skałki liczą po 20 metrów wysokości - pewnie zanurzone są w powierzchni ziemi na kolejne 300, może więcej.
 

  Korci żeby się powspinać - ale bez asekuracji i w obuwiu trekkingowym, to była by głupota, poza tym jestem odpowiedzialny za resztę  - ktoś musi ich odwieźć... 

Moja wizja raju...


Jakiś pułkownik konnej armii  rosyjskiej - data chyba z 1914 roku - choć ta trzecia cyfra może być też czwórką - postanowił się upamiętnić - sam tego nie zrobił - tu potrzebne było rusztowanie - 
tak czy siak.. upamiętnił się...jjm (skrót w rozwinięciu baaaardzo nie pedagogiczny)


 ps... zostaję ;-) 



Zeszliśmy z Miłoszem w dół zbocza i podparli kamienną ścianę kolejnymi patykami - kto wie, może bez tego by się zawaliła? 
To wiecie - tak jak Czarne Stopy powstrzymały koniec świata - przywiązując "pielgrzyma", przez co nie mógł on dotrzeć na szczyt Świętego Krzyża... 
;-) 
 

 Pisałem już że zostaję? 


A po drugiej stronie - zajazd leśny... całkiem miła oferta! 
 

Twardo zostaję...
 

"portret rodzinny we wnętrzu"  
Aczkolwiek wnętrza bardzo naturalne ;-)

Pomimo pozornego bałaganu - zaręczam, Wam że nie pozostał po nas choćby maleńki śladzik bytności - wszystkie śmieci, trafiły do plecaka (przy okazji też trochę zastanych), a w domu do segregacji.


Ja nie żartuję!
 

Ja tu zostaję!!! 
 

Tak na serio mówię! 
 

końmi mnie stąd nie wydrzesz!...
 

Niemiec Jerzy ? 
 

 Imię zatarte Szafranik? Szaferny?
1913...

W drodze powrotnej jeszcze zaglądamy do grodziska.

No cóż Prządki to rezerwat - nie wolno tam się osiedlać... nawet pustelnikom ;-(

11 comments:

Wojciech Gotkiewicz said...

Kiedyś się tam wybiorę! Mam nawet w planach taką wyprawę z moim bratem i naszymi córkami (bez żon!) szlakiem Gotkiewiczów, gdyż wywodzimy się z podnóża tych Gór. Poczekam jednak na czas międzyrajdowy, gdyż tak, jak i Ty nie rozumiem tego sportu, a zwłaszcza w takich miejscach.

Poboczem Drogi said...

Które są ciekawsze? Prządki czy Ciężkowice?

Ania said...

Góry nie przemijają - one pięknieją.
A sport motorowy powinien mieć zakaz wstępu do rezerwatu. Tyle teoria, a w praktyce często umykamy spod kół motocykli terenowych nawet na szlakach w rezerwatach świętokrzyskich. Barbarzyństwo.

makroman said...

Wojtku - a skąd Wasz ród, może znam te miejsca? A znasz to hasło "przezorny zawsze bez żony"? Pojawiło się na budynku PZU po rozbiciu kilku neonowych liter ;).

Dario - pytanie zgoła nieprzyzwoite, tak jak byś się pytała którą kobietę uważam za atrakcyjniejszą ;). Prządki są bardziej "skomasowane", Ciężkowice to kilka godzin skałek plus wąwóz czarownic. Nie oceniam, biorę wszystko jak leci ;).

Aniu - Z Górami jak z ludźmi... pięknieją... Pięknieją gdy są, i pięknieją nadal gdy zostaną po nich już "tylko" wspomnienia. Przekaż odemmie najserdeczniejsze uśmiechy Świętokrzyskim.

Wiesław Zięba said...

Wielki kawał historii zamknięty w skałach. Nigdy nie odwiedziłem tamtych stron, ale widzę, że warto. Szkoda, że czasem człowiek nie może się teleportować. Choćby taki niewielki limit w roku, np. 5 razy w wybrane miejsce w Polsce i 3 za granicę. To jednak byłoby za proste. Trochę trzeba się postarać.

Monika said...

Ciekawa wycieczka:)fajne kształty skał.pozdrawiam

Poboczem Drogi said...

Ciekawa odpowiedź :D Pytam, bo do Prządek nie dotarłam, za to Ciężkowice znam bardzo dobrze i bardzo lubię. Zatem muszę nie przekonać na własnej skórze. Pozdrawiam!

makroman said...

Wiesławie - zdecydowanie! teleportacja była by doskonałym rozwiązaniem. Można by poświecić się łazikowaniu, bez konieczności długotrwałego dojazdu.

Moniko - Tam są też ciekawe przyrodniczo tereny, tylko że na tym wypadzie nie zajmowałem się nimi.

Dario - ... szczera, tak do tego podchodzę. O ile jednak o kobietach śpiewa się "La donna è mobile" to o skałach już nie, co jest wielkim plusem no koncie tych ostatnich ;-)
A tak bardziej na serio - gdybyś pytała o Borówke, czy wychodnię na Kokoczy to bym odpisał "daruj sobie" tłuc się będziesz kawał drogi a zobaczysz w kilka minut. Tu jednak - zwłaszcza celując w całość zespołu - czyli Kamieniec, Prządki i ewentualnie okoliczne ciekawostki masz cały dzień pierwszorzędnego krajoznawstwa i sporo kilometrów fajnej wędrówki w podeszwach - warto.

makroman said...

Ps - Daria! tak sobie teraz jeszcze raz przestudiowałem mapę i są tam dwie rzeczy do których nie dotarłem - czyli Sztolnia i źródło mineralne Mieczysław, cerkiew i cmentarz z I wojny...zdecydowanie nie warto się ograniczać tylko do samego rezerwatu... przez Ciebie znów mnie zaczynają nogi swędzieć ;-)

DD said...

Kolejna wycieczka jak marzenie. Pewnie nigdy nie będzie mi dane odbyć jej osobiście, więc serdecznie dziękuję za możliwość poznania tych uroczych miejsc.

makroman said...

Doroto - od Ciebie to faktycznie kawałek, ale w sumie jak byście się tu w okolice na urlop wybrali...