Port w Karlskronie powstał dla celów wojskowych, ten w Sztokholmie zamarzał, znaleziono więc miejsce które pozwalało by flocie wojennej operować przez cały rok. Jak większość tego co z wojskowością związane, były to kolejne nakłady wyrzucone w błoto - wystarczy spojrzeć na mapę i w podręczniki historii. W zimie i tak nikt na Bałtyku trzysta lat temu wojen nie prowadził, zwalczanie piractwa w grę nie wchodziło, bo Szwedzi sami byli piratami. A wszystkie wojny prowadzone przez Szwecję w zasadzie okazywały się albo przegranymi, albo i tak niczego nie zmieniały... co w kontekście tysięcy ofiar (chcącemu nie dzieje się krzywda, ale mimo wszystko człowieka żal), oznacza że... też były przegrane.
Tak więc na chwałę (bo po nic innego) Karola XI w roku 1680 tam przenosi się główna siedziba Szwedzkiej Królewskiej Marynarki Wojennej i zaczyna historia miasta. Obecnie instalacje wojskowe są wpisane na listę dziedzictwa UNESCO - no cóż głupota to także nasze dziedzictwo.
Całość leży na trzydziestu trzech (nie wiem czemu ale cholernie lubię tę liczbę - trzydzieści trzy ) wyspach archipelagu Blekinge i jak wszystko w Szwecji (poza przyrodą) jest ciężkie, masywne, niskie, tudzież pozbawione finezji (zwłaszcza jak się miało szczęście gościć w budowlach austriackich czy włoskich i jest z czym porównać).
I tam właśnie płyniemy. Niestety płynąc promem, traci się podmiotowość, jesteśmy tylko częścią cargo, którą należy dostarczyć w określonym czasie do określonego miejsca. Co innego samotne rejsy, z mapami lub jeszcze lepiej lokalnym przewodnikiem - no ale to może kiedyś, na emeryturze, kajakiem -my Polacy jesteśmy najlepszymi kajakarzami na świecie - to chyba dziedzictwo Zaporoża.
Ale mniejsza o dygresja bo się zbliżamy do pierwszych wysp
Wita nas coś co identyfikuję jako rodzaj cytadeli - przeznaczonej do brony okrężnej, aczkolwiek gdybym miał ten port to zdobywać, po prostu bym obrońców cytadeli olał - podczas wymiany ognia z drewnianym okrętem mieli by przewagę, ale po co zdobywać coś co nie jest zdolne do ataku? Wystarczyło by pamiętać, by swoje okręty prowadzić z dala od dział tego miejsca i po sprawie - za kilka miesięcy dostali by kota i sami wyszli.
To już Karlskrona zasadnicza, muzea, pomniki itp.
Kolejny pomnik szaleństwa - wysepka Koholmen i magazyn prochu - sensowne to o tyle że jak pierdyknie to zabije kilku ludzi z warty i obsługi a nie zniszczy połowy miasta - głupie o tyle że akwen praktycznie niebroniony - w razie ataku wystarczy zbombardować tę wysepkę i jej koleżanki (cwani Szwedzi mieli takich magazynów kilka) i po zawodach. Choć ja osobiście pewnie wylał by posłać tam jakiegoś Kmicica...
Powiedzmy sobie szczerze - jak ktoś nie zna torów wodnych, to ma tu przechlapane...
O i znowu Koholmen, tyle że z drugiej strony i więcej widać.
Już wpływamy pod rampy dokujące, za chwilę wysuną się rękawy, którymi na lad zejdą pasażerowie - pasażer jak już tłumaczyłem to taki rodzaj cargo - tyle że przy rozładunku wygodniejszy bo samobieżny. Otworzą burty przez które wyplute będą samochody (i pochłonięte nowe), jedni urzędnicy wejdą i przystawią swoje pieczątki, inni wyjdą i też przystemplują coś tam, komuś tam... ot życie portowe.
O chwale Karola XI chyba nikt już nie myśli.
I tylko te wyspy, ciągną jak magnesy... wsiąść w kajak, podpłynąć, wysiąść, zobaczyć, być... póki co jesteśmy tylko cargo...
Odwieczny atawizm Człowieka...navigare necesse est. Nawet w duszy zaprzysiężonego domatora, drżącego na myśl o wyprawie do najbliższego większego miasta, raz na jakiś czas rodzi się myśl by...objechać świat dookoła. Podróżnik to człowiek u którego ta myśl, raz się pojawiwszy, tkwi zapamiętale i zmusza go do działania. No więc, dziękuję Bogu że dał mi taką a nie inną żonę, bo mapka na której pracowicie wykreślamy szlaki naszych podróży, staje się coraz bardziej porysowana.
Showing posts with label port wojskowy. Show all posts
Showing posts with label port wojskowy. Show all posts
Saturday, February 15, 2014
Wyspy Karlskrony
Labels:
Karlskrona,
Koholmen,
magazyn prochu,
port wojskowy,
rejs,
Stenaline,
wyspy
Subscribe to:
Posts (Atom)