Wednesday, October 3, 2012

Lwow 04 - najstraszliwszy z wersów pezji polskiej

Wychodzimy z nabożeństwa, gwałtownymi rzutami gałek ocznych, staram się dostrzec to miejsce które ma dla mnie szczególne znaczenie - wiem bluźnię, jedyne miejsce które ma szczególne znaczenie w kościele to Tabernakulum, ale ...myślę że Bóg mi wybaczy - więc szukam. Nie ma tłumów - ot tyle co u nas na porannych mszach, sporo ale nikt nikomu po piętach nie depcze. Oczy błądzą po ornamentach, zdobieniach, epitafiach, tablicach - wiele tu tego. nazbierało się przez wieku trwania budowli.

Górny Łyczaków to w ogóle bardzo ciekawa dzielnica - żal że nie ma się tu wielu tygodni na poznawanie.


Do kościoła św Antoniego na Górnym Łyczakowie trafiłem bezbłędnie za pomocą mapy i ...figury Matki Bożej Niepokalanej.
Spod dobrego dłuta wyszła. Z warsztatu Fesingerów. Widać że rzemiosło szło u nich w parze z artyzmem.    

 Wchodzimy do kościoła , jest rzymskokatolicki czyli... polski. Praktycznie 100% Rzymskich Katolików we Lwowie to Polacy.  Słychać polskie słowa, trwa modlitwa.

 Jeszcze ukradkiem jedno zdjęcie, nie lubię robić zdjęć w kościołach, podczas modlitwy to w ogóle chamstwo, ale czasami okoliczności do wielu rzeczy zmuszają.
więc ukradkiem, więc nie celowane, więc poruszone.



Teraz wychodzimy a ja szukam, rozbiegamnym wzrokiem - wiem że tu jest, ale gdzie? 
EUREKA! 
Na filarze po prawej stronie kościoła (od wejście) praktycznie to jeszcze portal.

W tej świątyni
26 XII 1924
został ochrzczony
ZBIGNIEW HERBERT
1924 - 1998
POETA POLSKI

 
To zdjęcie też "cykam"gdzieś spod pachy, kurtką tłumiąc odgłos migawki



A ten tytułowy najstraszliwszy wers ? 

Z wiersza Przesłanie Pana Cogito - (który sam w sobie jest straszny):
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie 

Są w polskiej poezji, różne klątwy, mniej lub bardziej obrazoburcze, ostre, niekiedy zahaczające o bluźnierstwo.
Weźmy Słowackiego i jego odzywkę "żeś nie Bogiem jest ale..."
Albo "zemsta na wroga! Z Bogiem! Albo i mimo Boga!!" 

Ot dziecinada - romantyczny, rozentuzjazmowany chłopczyna wypowiada wojnę całemu światu i stwórcy przy okazji.
Ale ten wers to co innego. 
Lakoniczny, chłodny, wstrzemięźliwy...
straszny! 



Ps. Panie oficerze nadzorujący. wiem że jest Pan przepracowany, więc tytułem wyjaśnienia - ja nie wzywam do waśni na tle narodowym. Lwów jest teraz ukraiński i z tym musimy się pogodzić. Nie o wybaczenie lub nie Ukraińcom też tu chodzi. Ale o rodzime szuje i kanalie tudzież szczerych "sojuszników"! 

5 comments:

krogulec14 said...

Te "rodzime" okropniejsze, choć i ukraińskich kilka podłych wyjątkowo. Piękny i ważny wpis.

Alina said...

Wspanialy post ! Przejmujacy...zmuszajacy do refleksji
Zdjecia wspaniale !

gwiezdna said...

doszłam Twoimi śladami aż tu i żal, ach żal wielki, że miast na wschód na zachód podążyłam. zostaje nadzieja, że może następnym razem :) pozdrawiam:)

Stradovius said...

Poduszki uznania za ambitny cel. Ja niestety tylko raz we Lwowie byłem, ale miasto zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie.

makroman said...

Dziękuję Wam