No to zrobię małą retrospekcję i powrócę do wspomnień z wakacji. W ogóle takie cofanie się wspomnieniami wstecz, to fajna zabawa, pozwala uzmysłowić sobie... jak szybko zapominamy ;-).
Warmia to kraina niezwykła, niezwykła krajoznawczo ale i historycznie. Od czasów harcerskich zresztą pamiętne są (dziś nazwano by je "kultowymi") dwie takie krainy w Polsce - Warmia i Bieszczady.
Morąg odwiedzamy w pędzie. Przyjechać, zobaczyć, wysłać kartki, zrobić kilka zdjęć i pojechać dalej. Nie mój to styl. ale przecież czasu na wędrówki nie ma, urlop to zaledwie dwa tygodnie, trzeba wypośrodkować oczekiwania. Jak najwięcej zobaczyć, jak najwięcej przeżyć - dzieciaki chcą do wody, na plażę, do zabaw, my chcemy zwiedzać. Staramy się dzielić czas po równo.
Nie wiem kiedy tu znów wrócę.
ZAMEK
Zamek w Morągu znajduje się w prywatnych rękach - nie powiem uważam że to najlepsze co może zabytek spotkać - oczywiście przy założeniu iż władze naszego państwa zdecydują się partycypować w utrzymaniu naszego dziedzictwa kulturowego i historycznego.
A niekoniecznie chcą się zdecydować...
No cóż widać że ministerstwo o stosownej nazwie powstało głównie po to by zapewnić posady wiernym pretorianom, tudzież stołki dla klientów, przyjaciół i tych wobec których władza ma zobowiązania. W ferworze obsadzania posad - zapewne zaczyna brakować środków na wspomożenie konserwacji miejsc zabytkowych.
Osoba prywatna (o ile się jej nie przeszkadza) jednak stara się pozyskać środki we własnym zakresie - w końcu dba o swój majątek.Pewnie pozyskałaby na tyle by zabezpieczyć spuściznę, ale na straży by było to niewykonalne stoi urząd skarbowy-rekwirując pokaźną część wpływów... No bo mityczne "państwo" ma swoje potrzeby - żeby była jasność - głodujący urzędnicy to zbiór pusty, niszczejące zabytki aż nazbyt pełny! Chętnie odwrócił bym te proporcje.
Osoba prywatna robi co może - na co jej pozwolą - a nie pozwalają na zbyt wiele - tu wciąż pokutuje bolszewizm mentalny - skoro go stać na "prywatny zamek" to zapewne stać go też na remont, a skoro nie remontuje, to dlatego że szykuje jakąś aferę, defraudację i "uszczuplenie" skarbu państwa.
No powiedzcie sami jak tu nie kochać takich klimatów? Czy to nie mogło by wyglądać inaczej? Niezniszczone? Pewnie by mogło - ale kogo to interesuje? Stosowną dotację otrzyma "instytucja kultury" i w całości przeznaczy ją na pensje dla pracowników administracji...
Wypada się jedynie cieszyć, że właściciela nie opuszcza poczucie humoru.
ARMATY
Stoją przy ratuszu. Podobno strzelano z nich przy okazji jakieś ważnej uroczystości (no właśnie zapomniałem co to był za jubileusz, choć miejscowy dobrze mi to wszystko opisał - tak to jest jak zarzuciło się zwyczaj robienia notatek).
Zaśrubowane komory nabojowe, świadczą jednak o tym że najprawdopodobniej nie strzelano,lecz odpalono w lufach jakieś ładunki pirotechniczne.
Całe armaty, to jednak już nowożytność, wyrzucały pociski walcowate nie kule, gwintowane lufy zapewniły stabilizację w locie. Ładunki prefabrykowane, prawdopodobnie dzielone (osobno pocisk, osobno ładunek miotający). Odpał poprzez zbicie spłonki.
Sygnatury na wylocie lufy mówią wszystko co potrzeba - rok produkcji, ciężar, kaliber.
Nie mówią tylko tego czego wiedzieć nie trzeba, ilu ludziom te armaty odebrały życie i zdrowie, ile kosztowało ich wyprodukowanie i kto tak naprawdę zapłacił tę cenę.
Nie jestem pacyfistą, nie mam oporów moralnych przed skopaniem komuś zadka, oklepaniem maski, czy wyrządzeniem "szkód majątkowych" - ale żeby z tego powodu opływać w honory?
Zdecydowanie historia pisana orężem to nie jest moja historia - moja historia pisana jest architekturą i inżynieria.
3 comments:
Oto polska polityka. Nie pomagają, a przeszkadzają jeszcze. Zamek robi wrażenie. Serdeczności.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Z zamku co nieco jeszcze zostało...
Z zamku co nieco jeszcze zostało...
Post a Comment