Monday, August 4, 2014

Most Karola

Most Karola, jeśli o mnie chodzi, brzmi równie głupio jak "zupa Romana"... Ale w języku czeskim to się nieco inaczej układa i u nich brzmi to dumnie. Skoro im tak dobrze to... dobrze im tak. Zresztą i tak na jakiekolwiek zmiany już za późno. Skutkiem czego - dwa razy spotkałem się z tezą iż Karluv most to na cześć... Karola Wielkiego! Tu w sam raz była by znana z forów PHP emotikonka głowy nawalającej w desperacji o ścianę...

Tak się składa że chodzi o Karola IV Luksemburskiego - Luksemburczyk, urodzony w Pradze z dynastii Przemyślidów. Margrabia Moraw, Hrabia Luksemburga, król rzymski, król czeski, Święty Cesarz Rzymski i jeszcze na dokładkę Margrabia Brandenburgii. Facet kolekcjonował tytuły władcze z większą pasją niż ja puste puszki po piwie w czasie upałów. No ale niektórzy tak mają.
Tak wiem, jestem niesprawiedliwy, Karol IV był też wielkim budowniczym, fundatorem i mecenasem et caetera... 

Ale tak między nami mówiąc, to jaka - poza skalą działań - jest różnica pomiędzy władcą "pomazanym" a przywódcą kiboli, czy szefem gangu? Jeden i drugi zbiera "tytuły do chwały", jeden i drugi posyła w bój swoich żołnierzy, jeden i drugi "opiekuje" się ludnością na swoim terenie... No tak, znów skala - jak ukradniesz sto zeta to jesteś nikczemny złodziej a jak sto milionów to poważny biznesmen,. Jak poślesz na śmierć jednego człowieka to jesteś mordercą a jak tysiące to... pełnym chwały władcą. Tak czy siak sytuacja mi nie odpowiada. Z drugiej strony... taki średniowieczny władca, czy współczesny herszt bandziorów to w bój posyła... ochotników lub najemników! Volenti non fit iniuria... Obecnie obchodzimy stulecie wybuchu masowej rzezi, gdzie do boju posyłano nie ochotników, ale ludzi siłą do armii wcielanych, ogłupianych patriotycznymi sloganami, zmuszanych by strzelać do ludzi którzy w życiu im nic złego nie zrobili... no to może ja już wolę tych królów cesarzy i "ojców chrzestnych" od "przywódców państw demokratycznych".

Ale wróćmy na Most Karola. 

Tuz przed mostem po prawej stronie stoi jego pomnik - tam gdzie romantyczny napis WC, jest zejście do muzeum... no jakże by inaczej Karolowi w znacznej mierze poświęconego - wejście tam jest płatne, lecz do punktu informacyjnego idzie się za darmo - a tam dają mapy Pragi... skorzystałem jak wracaliśmy ;-) ale mam na pamiątkę. O tej porze wszystko zamknięte na głucho. 


 Przyczółek od strony Starego Miasta. Jak widac - nawet drastyczna obróbka nie ukryje faktu że "światła wtedy było mało"... ale to tak idzie w parze - mało światła mało ludzi - dużo światła dużo ludzi...

 Słyszę słowa "o tam popatrz, przez ta dziurę obrońcy mostu lali wrzątek i smołę na atakujących" - znów brak stosownej ikonki... Ja rozumiem można nie mieć wykształcenia z historii architektury, ale wystarczy ciut wyobraźni by dostrzec daremność takiej obrony - dziura owszem jest lecz służyła oświacie!
(nota bene ja też pracuję w oświacie - spróbujcie sobie co oświecić bez udziału efektów mojej pracy ;-) ) 
Przez tę dziurę spuszczano linę na której zawieszony był uchwyt dla pochodni (potem pewnie świec i lamp naftowych) - jak miał władca przez most przejeżdżać to mu drogę iluminowano - mówcie co chcecie ale to musiało być niesamowicie piękne przedstawienie. Podejrzewam iż po takim son et lumiere przyrost naturalny w Pradze gwałtownie wzrastał... Polecam naszym geniuszom zamiast becikowego.
 A potem rzut oka na lewo i ... mieszczańska pula moich genów szaleje z zachwytu - wiecie co to jest?
To rewelacyjny pomysł, który i dziś wzbudził by zachwyt tak ekologów jak i ekonomistów. Część wód Bełtawy (potem będzie to lepiej widać) została przekierowana właśnie w te kanały pod kamienicami a tam w ich czeluściach, napędzała koła wodne, które jej siłę przekazywały np. do młynów lub przędzalni (nie mam pojęcia czym zajmowali się właściciele tych kamienic - ale możliwości były szerokie).   Na dole warsztaty, na pięterku mieszkania dla pracowników, potem komnaty właścicieli, a na poddaszu służba. Ucieleśnienie snów o patriarchalnym systemie zatrudnienia.

 Ciekawe czy to sgraffitti to wyraz marzeń, snobizmu czy... wazelina dla władcy?

 Scholaris 
"„Pójdź dziecię, ja cię uczyć karzę”...
Pomijając wieloznaczność tych słów (choćby w kontekście biuściastej młodej mamy u stóp wykładowcy) 
to powyższy cytat znalazłem (chciałem sprawdzić czy w oryginale jest "cię" czy też "ciebie") na stronie ze streszczeniami lektur   - i przestałem się dziwić czemu tak marnie z maturami u nas... skoro nieuki piszą ściągi dla nieuków.

 Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje... pusty praktycznie Most Karola! Chcesz jesteś tu, chcesz jesteś tam, bez przepychania, bez tłumów, cisza... In minus to zdjęcia, ale plusy dodatnie przeważyły. Będziemy tędy wracać już w "godzinach zwiedzania" - Że też twórcy Bonda nie wpadli na pomysł rozegrania jednej ze scen pościgu właśnie tu, właśnie w godzinach "największej oglądalności" - no tak... Mission impossible też w Pradze był kręcony - ale w pewne kity to nawet miłośnicy Bonda i Hunt'a nie uwierzą - zbyt by to było ekstremalne.

 O właśnie, wzmiankowany "zagarniacz" wody Wełtawy dla celów przemysłowych, pomysł tyleż prosty co genialny. nie trzeba nie wiadomo jakich spiętrzeń, wystarczy kilka centymetrów.

 W oddali południowe rubieże Starego Miasta, przxeświty Nowego Miasta, most Legii oraz arcy mieszczańsko urocze ostrowy.
 
 O knechcik strzeże ostrogi mostowej od strony Małej Strony... hmmm chyba bardziej niż przed powodzią, czy napływem imigrantów z mieczami, strzeże on spokoju zakochanych spacerujących po moście. 

A to już przedpołudnie - Most Karola i wyżej opisane kamieniczki - widoczne od strony Nowego Miasta.

Lecz póki co trzymajmy się Malej Strany...

4 comments:

krogulec14 said...

Co do Karola to ewentualnie dodać mogłeś, że z naszym Kaziem (Wielkim) o Śląsk się naparzał. Ale tak trochę. Żaden z gentlemanów nie poszedł na całość ;-)
A most postawił ładny...

makroman said...

To takie przepychanki były.
W dalszych postach będzie coś specjalnie dla Ciebie - królewska ptaszarnia.

Jula said...

Jaki ten most szeroki. I tak ładnie wybrukowany. W tłumie tego się nie dostrzega. W ogóle nic nie widać. Człowiek się tylko modli, by jak najszybciej znaleźć się po drugiej stronie rzeki :)

makroman said...

Nika - a ile tam cikawych detali, na zdjęcia było za ciemno, ale dla oczu nie. My przechodziliśmy go chyba poł godziny, nieśpiesznie, przechodząc z jednej strony na drugą, bacząc jedynie by nie wejść w kadr jqpońskim fotografom - ci to mają obiektywy!