Ongiś kapliczka ta stała przy trakcie książęcym, obsadzonym pięknie platanami, lipami i innym wysokim drzewem, coby Xiężnej i Xięciu żar słoneczny, letniej konnej przejażdżki nie psował, a zapewne i w innych porach roku, drzewostan przydatnym bywał. Z lewej strony mur starego cmentarza mająca.
Obecnie cały sens założenia bądź co bądź parkowego komuna załatwiała na cacy, a resztę dorobili szaraczkowie. Ciąg Ziai - Tuchowska to droga dojazdowa do Tarnowa, obciążona ruchem ponad miarę. Drzewa umierają powoli, zielone otoczenie kapliczki zostało już wielokrotnie zdewastowane przy okazji miej lub bardziej niepotrzebnych działań i w ogóle... nie tak to sobie twórcy wyobrażali.
Widok z nasypu kolejowego
Mur cmentarza i dwa pnie pięknej robinii akacjowej.
A to od czoła
I z półprofilu
A to już latem...
O samej kapliczce przeczytacie tu
Na dziś napiszę od siebie ostatnie lata XVIII w (bo są spory) klasyczny (o ile słowo "klasyczny" pasuje do baroku) barok - więc coś co lubię średnio. Postać wewnątrz zmanierowana, lub twórca chciał ukazać cokolwiek konwulsyjną - zważywszy na patronat, może to być prawdą - figurę.
Obecnie o kapliczkę opierane są resztki krzyży, stawiane na nasypach tym którzy tam zginęli.
8 comments:
Kapliczki mają swój urok czy latem czy zimą.
U Ciebie z tymi walentynkami to jak u mnie z dniem Wszystkich Świętych. Mam w swoich zbiorach trochę zdjęć z różnych cmentarzy i co roku sobie obiecuję, że je opublikuję w okolicach 1 listopada. I póki co na obietnicach się kończy. No ale może w tym roku w końcu się uda.
"Mniejsza o barok, którego nie znoszę..." - często sobie powtarzam ten wers Herberta (a w Krakowie mam dużo po temu okazji ;-) Niemniej jednak tutaj złego słowa nie dam powiedzieć - sama forma architektoniczna kapliczki jest niezaprzeczalnie dopracowana w szczegółach, ma dobre proporcje, przyjemnie się na nią patrzy - a już szczególnie pięknie prezentuje się na tych dwóch zimowych wieczornych zdjęciach, świetne.
Pominę osobę świętego ;-)
I przejdę do clou tej historii: Grottger! Jaki świat jest mały!
Jak dobrze, że jednak zamieściłeś te zdjęcia i historię, mniejsza o walentynki, ale jak ja lubię takie zbiegi okoliczności, pokrewieństwa... Grottger, no proszę.
Mig - witaj, zwłaszcza takie, specjalnie do tras spacerowych dedykowane.
Mo - bo to łatwo przegapić, a potem to musztarda po obiedzie, i człowiek obiecuje sobie że następnym razem... Pewnie tez bym i teraz nie wrzucił ich, gdyby nie "sprzątanie" pośród zdjęć. A jak je już miałem "na wierzchu" to była większa motywacja.
Ado - A czy ja napisałem że brzydka? W zasadzie barok (no może poza koszmarami budowanymi przez jezuitów) to w sumie ładna architektura... której wszakże nie lubię. Tu myślę że się zgodzimy.
Mam ten fart, ze praktycznie co dzień koło niej przechodzę i znam ją zarówno z zimy, jak i z lata, z deszczu i ze słońca.
A Grottger... no sama widzisz. Kiedyś doprowadziłem nim do szału kilku narodowców - bo nie dość że pół Szwajcar, to jeszcze zniemczony do szczętu i ... bękart na dodatek.
To było w tym sensie, że sama jestem zawsze zdziwiona, gdy znajdę coś z barokowej architektury mniejszej czy większej, co bezdyskusyjnie mi się podoba. A już najtrudniej jest gdy idzie o wnętrza... no wiem, ascetyczny barok to oksymoron i nie powinnam wymagać cudów.
Znalazło by się więcej takich przykładów jak Grottger. Też lubię wykazywać, że w nieskazitelnej idei mogą być jakieś luki ;-)
Bo barok Ado to chyba bardziej kwestia gustu niż obiektywnego braku urody. Myślę że sedno tkwi w rozmiarach budowli - mała kapliczka nie pozwala na przeładowanie elementami zdobniczymi, dlatego wciąż może się podobać, a wielka fasada kościelna jest niczym kaskada owoców z "rogu obfitości" w pojedynkę każdy jest smaczny i soczysty, w nawale stają się czymś zgoła budzącym przestrach.
Owszem, mnóstwo. ale Grotteger to jeden z najsmakowitszych kąsków.
ps. zastanawia mnie zagadka znikających ze zdjęć postaci... wiesz coś na ten temat? Bo klimat mocno tchnie ezoteryzmem ;-)
Z poczucia sprawiedliwości przyznam, że w baroku podoba mi się jedna idea - spójności wnętrza. I wykorzystanie światła.
Na pewno też w odbiorze (moim) ma znaczenie, czy jest to barok dość wczesny czy ten późny, przeładowany już niemożliwie (dla porównania dwa sąsiadujące ze sobą kościoły przy Grodzkiej.
PS Nie mam pojęcia ;-) Ale nie sądzę, żeby było w tym coś ezoterycznego, w każdym razie nie więcej niż w cieniach.
Jak zwykle racja, Fakt, przecież barok to nie było kilku sezonowa moda, ale wiek cały rozwoju, doświadczeń i kompozycji.
Masz rację z tym światłem, osobiście wolę w świątyniach półmrok, ale rozumiem potrzebę rozjaśniania wnętrz, nie jestem tam jedyny.
Kraków. Masz na myśli Piotra i Pawła obok Andrzeja? Ale Andrzej to chyba cokolwiek starszy (choć przebudowywany)?
Ba same cienie ezoteryczne nie są, ale cień bez osoby go rzucającej... no to już ma posmak z deczka niesamowity ;-)
Post a Comment