Monday, December 14, 2015

Mój syn zpostał Lektorem

Jak by kogoś interesowało...


to TU znajdzie opis

13 comments:

ikroopka said...

Sprawy zupełnie mi obce, ale rozumiem, że dla Ciebie ważne, zatem gratulacje:)

makroman said...

A szkoda bo chrześcijaństwo to dwa tysiące lat kultury europejskiej...

ikroopka said...

Ja tego nie neguję, mnie tylko z kościołem nie po drodze.

Michał said...

Witaj Makromanie.
Gratuluję, to miłe dla ojca. Jak zdążyłem się zorientować, to syn jest Lektorem o większych uprawnieniach... A może się mylę?
Mam paru znajomych z lektprskiego ktgu.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał

makroman said...

Cóz Ikroopko - nawet Kiszczak prosił o księdza... Masz przed sobą jeszcze dziesięciolecia fajnego życia pełnego wypraw i publikacji... ale kiedyś TA chwila nadejdzie i co wtedy?

Michale - dzięki. Jeszcze nie w tej chwili, ale to już tylko kwestia stażu. w każdym razie fajnie. Z drugiej strony nieraz obserwuję jak dziewczyny "lecą" na lektorów - no sam po sobie wiesz jak to jest z kobietami, mają w sobie coś takiego że zwykły facet (choćby i przystojny) mniej je rajcuje niż ten w jakiś sposób wywyższony, czy to w prezbiterium czy... na podium podczas prezentacji kolejnej książki ;-)

gwiezdna said...

gratulacje składa matka lektora i 2 ministrantów :)

ikroopka said...

Macieju, nie agituj;) Nie napisałam, że nie wierzę, napisałam, że nie po drodze mi z kościołem, powiem więcej - im starsza, tym bardziej jestem antyklerykalna i nie przewiduję zmiany tego kierunku.
Jak to ktoś powiedział, Bóg jest wszędzie, w górach, w lesie, niekoniecznie trzeba go szukać w kościele, nie każdy potrzebuje pośrednictwa księdza; to nie jest temat do dyskusji, to jest kwestia przekonań.
Uśmiechnij się;)

makroman said...

Gwiezdna - pozdrawiam ;-) Brawo

Ikroopko - Nie agitacja, ale jako człowiek wierzący jestem szczęśliwy i nie widzę powodów by przed kimś to szczęście ukrywać. Tak jak człowiek zakochany innych namawia do miłości (zakładam że nie nazwiesz tego agitacją?) tak samo człowiek wierzący namawia innych do wiary.

Z drugiej strony - Bóg nie tyle jest wszędzie, co jednocześnie jest wszystkim i jest także osobą (tu się przydaje moje zainteresowanie mechaniką kwantową, bo ta dwoistość czy troistość natury może sprawiać trudność) w każdym razie - Kościół, świątynie czy kapłani nie są potrzebni Bogu ale... nam. A jeśli twierdzisz że ich nie potrzebujesz to zapewne nie potrzebujesz też obchodzenia rocznicy ślubu, kwiatów czy czekoladki na walentynki itp. Bo przecież "miłość jest wszędzie".

Nomad said...

Gratulacje, teraz jeszcze do straży :) Taka kolej rzeczy, przynajmniej z moim synem tak było :) Przyznam, że jako ministrant, bo lektorem nie został. Wytrzymał dosłownie chwilkę. Za to w straży był prawie aż po studia.

makroman said...

Dzięki Nomadzie - zobaczymy jak mu wyjdzie, zmuszać nie zamierzam ale tolerować siedzenia w domu i nie robienia niczego też nie będę.
Póki co jestem faktycznie bardzo dumny, nawet nie tyle z tego co robi ale że robi coś i jest w tym dobry.

Wiesław Zięba said...

Przeczytałem posta na Twoim drugim blogu. Uważam, że to nie obciach, a wielka radość. Czymże człowiek jest bez wiary? Gratulacje dla syna, a jeszcze większe dla Ciebie, bo to Twoje dzieło (myślę o wychowaniu).

makroman said...

Tak jest duma Tojavie, duża duma.

Hanna Badura said...

Gratulacje! Syn na pewno odczuł Twoją dumę :)