Thursday, September 26, 2013

Wieża ciśnień przy tarnowskim dworcu PKP

Z widzenia zna ją każdy, niczym śródmiejska ulicznicę, z bliska niewielu, od wewnątrz mało kto. Analogia wyszła mi pyszna i do tego poetycka, chyba się rozwijam ;-).

Generalnie to ciekawy zabytek przemysłowy,dziś powoli niszczejące świadectwo potęgi gnojów rządzących koleją. Były zamierzenia by w miejscu tym urządzić np. galerię sztuki (wszystkimi czterema łapkami za), były pomysły na muzeum  techniki kolejowej - skończyło się na zamurowanych drzwiach, z przejściowym okresem pijackiej menelni. Dobrze że chociaż graficiarze słusznie wykorzystali stare mury, ale tu znów wraca idea galerii sztuki nowoczesnej - jak dla mnie była by to bomba. No ale w kundlej polskiej administracji, za nic nie robienie bierze się pensję, za nowe pomysły bierze się w łeb - no to po co się wychylać?
Jak obiekt sam od siebie zniszczeje to się go zgodnie z prawem zlikwiduje i po kłopocie, a przekształcenie go w cokolwiek? Zawsze się trafi jakiś burak na wyższym szczeblu i ukróci pomysł wraz z tym który chciał go realizować.

Obecnie teren zarośnięty jest buszem, głównie dzikim , czarnym bzem, pokrzywami i nawłocią. Dookoła wydeptano szlaki komunikacyjne - to robota meneli którzy tu przychodzą spożywać swoje trunki i załatwiać swoje potrzeby związane ze spożywaniem trunków - więc trzeba bacznie pod nogi patrzeć.
Niemniej jednak wieża stoi dumnie, jakby na przekór głupocie decydentów.



A' propos wieży - uparcie i stale pomimo iż wiem że pisze się ja przez "ż" wklikuję "rz" - nawet nie z nawyku ruchowego, bo ten mam na klawiaturze prawidłowy, ale tak sam z siebie - dysfunkcja jak złoto.

Jak pisałem wcześniej wejście zamurowano, a ja jednak koniecznie chcę zobaczyć co jest w środku! Pozostaje poprawić plecak, wybrać dobre miejsce, silnie podskoczyć, uchwycić się końcami palców występu pod oknem, podciągnąć nieco, potem więcej już chwytając całymi dłońmi i wreszcie wewlec ciężki odwłok na parapet - gdzieś tak trzy z hakiem metry nad ziemią.


Teraz "uchwyt kochanka" czyli kurczowe trzymanie się resztek ram okiennych (z modlitwą by nie były przerdzewiałe, lub by trzymający je mur nie był skruszał.


I oto jestem! 
A przede mną widok tego co w środku - powiem szczerze było warto - jako miłośnik i (pochlebiając sobie) znawca architektury przemysłowej - doceniam prostotę i funkcjonalność rozwiązań. Na własne potrzeby robię zdjęcia co ciekawszym elementom. Tu nie ma sensu tego opisywać, bo potrzeba by wykładu na temat całego procesu technologicznego użytkowania wież ciśnień - powiem tylko tyle - widziałem rozwiązania o wiele bardziej skomplikowane. To co widać obecnie to jedynie magistrale tłoczenia i ssania, ale było tam nieco więcej armatury. 



A Graffiti w takim miejscu mi nic nie przeszkadza, powiem więcej - jestem za. 

No ale trzeba się zbierać, zeskok - mówcie co chcecie ale dla włóczęgi trening sprawnościowy to podstawa. 


pożegnalne spojrzenie i już mnie tu nie ma. 

  Ato taka ciekawostka - brama zasuwana! w tym wykuszu były urządzenia śrubowe a po prowadnicach jeździły wrota. operator szedł na gorę, kręcąc korbą podnosił je lub opuszczał. Powiem szczerze że to nieczęsto stosowane rozwiązanie.

2 comments:

sukienka w kropki said...

My też mamy trzy takie w Ostródzie i też nie wiadomo co z nimi zrobić były rózne projekty ale zapadła nad nimi martwa cisza...

Zbyszek said...

Jak ja lubię wieże wodne. Rzeczywiście sporo jest zdewastowanych, ale bywają i perełki, np. w Pieniężnie. Dla mnie to wspaniałe miejsce na lokalne muzeum kolejnictwa.