Mazury, urokliwa miejscowość Pozezdrze, niemieckie Possessern (cudaczność brzmienia tej nazwy wskazuje że to zniemczenie nazwy polskiej), obok miejscowości spory lesisty kawał, onegdaj za Prusaka jeszcze znany jako Hochwald - wysoki las. To tu jeden z największych skurwysynów w dziejach ludzkości postanowił urządzić sobie kwaterę. Znaczy to nie tak do końca była jego wolna wola - pierwszy był Hitler i jego "wilczy szaniec" (Wolfsschanze) obok Gierłoży, a Himmler nie mając jak się załgać pod stropy kwatery naczelnego wodza, chcąc jednak być blisko i mieć rękę na pulsie (co dobitnie dowodzi iż opowieści o tym jak to Fuhrer był tylko figurantem a rządziła klika innych "ktosiów" - to brednie), musiał pomyśleć o kwaterze własnej. Nie nazbyt blisko, ale i nie za daleko - ot tak jak z teściową - dobrze by mogła wpaść w każdej chwili ale żeby nie mogła... przyjść w szlafroku...
Z tego wszystkiego narodził się kompleks bunkrów w Hochwaldzie. dogodnie połączony z kwaterą Hitlera i z Rzeszą (w zasadzie to z resztą Rzeszy - bo przecież te tereny były za terytorium Rzeszy uznawane), czy to za pomocą dróg czy torów kolejowych, czy wreszcie szlaków żeglownych - świetnie zamaskowany, łatwy do ochrony, prawie niemożliwy do zniszczenia bombardowaniami.
Została się z tego sterta betonu i ... atrakcja turystyczna.
Oczywiście napisy typu "eksploracja zabroniona" przeczytaliśmy... po wyjściu z bunkrów ;-)
Saperzy mocna się starali, aby wywalić to draństwo w powietrze, ale bez jednoznacznych efektów.
Bardzo dobrze opracowana tablica informacyjna. Więcej takich!
Tu jednak działania saperów przyniosły skutek - obiekt rozpieprzony nie do poznania.
Miejsce historyczne! - tu pierwszy i jedyny raz wszedł na mnie kleszcz!
W sumie to mogłem mu zrobić zdjęcie przed egzekucją...
Wydawało by się że komin prowadzi do zawalonych pomieszczeń - niestety - sonda w postaci sznurówki z dowiązanym kamieniem zatrzymuje się już po kilkudziesięciu centymetrach...
Okoliczne zarośla skrywają jeszcze ciut betonu - ale także doszczętnie zdewastowanego - do eksploracji nadają się tylko dwa, w sumie małe pomieszczenia bunkra głównego.
Kolejna świetnie opracowana tablica informacyjna - Brawo Mazury!!!
ps - żeby nie było tak słodko - gdyby tak komuś chciało się lepiej opisać i oznakować szlaki piesze - no i wytyczyć kilkaset kilometrów nowych...
12 comments:
Chłopcom pewnie podobała się taka eksploracja starego bunkru ;) Z jednej strony ciekawostka, a z drugiej strony może lepiej żeby takie przeklęte miejsca znikły z powierzchni ziemi...
Pozdrawiamy :)
Jak na tyle lat po wojnie i starania saperów, to schrony nieźle się trzymają. Ileż to żelbetonu tam poszło...O Hochwaldzie nie wiedziałam, w Wilczym Szańcu byłam już kilkakrotnie. Pozdrawiam
Katarzyno - Dla młodszego novum, ale starszy kocha podziemia równie silnie jak ja. Mamy już np. "zaliczone" podziemia na zamku Krzyż Topór czy (mocniej działające) w fortach Twierdzy Kraków.
INKO - To jakiś "wredny" beton, nawet porostów na nim mało. Pewnie postoi jeszcze setki lat, w końcu ludziska zapomną kto i po co go wzniósł.
Mamerki znasz?
Oj... zabrałeś mnie tym postem w podróż sentymentalną... eh, te rajdy po Mazurach od rana do nocy... W Hochwaldzie też byliśmy. Przyszły sezon bez Mazur się nie odbędzie :)
Niemcy to jednak potrafili stabilne budowle wznosić. Może to i lepiej, że kwatera nie poddała się saperom. Historia niezbyt przyjemna, ale to nie znaczy, że trzeba ją wysadzić w powietrze.
Oj mieliśmy kiedyś po bunkrach jakieś podchody czy coś - mam awersję i nie przepadam za takimi przygodami.
A Hochwald - zapewne swoich zwolenników ma i dziękować, bo dzięki nim dowiadujemy się że takie miejsca jeszcze są!
Mad - bo Mazury i Izery to mekka poszukiwaczy przygód.
Jula - tak stabilnie że nawet sami po sobie wysadzić nie byli w stanie.
Mig - łatwo się zrazić gdy ktoś przygody źle poprowadzi. mam nadzieję że te które ja prowadzę nikogo nie zrażają. Choć fakt faktem dziewczyny mogłem prowadzić w lochy zamkowe ale w nory fortów Twierdzy Kraków bym ich nie zabrał - no chyba żebym u nich widział niekłamany entuzjazm.
Pomnik wielkości i buty porasta las. Ten beton przetrwa jeszcze długo.
No tym razem zaskoczyłeś mnie całkiem :-) Nic nie słyszałem do dziś o tym Pozezdrzu...
Takie tablice nigdy nie rzucają się w oczy ;) A już poważniej. Miejsce na pewno przypomina ten smutny kawałek historii ale i to jest potrzebne. Dobrze, że coś pozostało. Zawsze mnie zaskakuje Twoja zdolność do wyszukiwania takich zapomnianych miejsc. Pozdrawiam!
Nie słyszałam wcześniej o Pozezdrzu. Ciekawa lekcja historii.
No i ta zachwycająca mapa - cała w zieleni. Tęsknię za takimi zielonymi okolicami. Ech, Mazury :)
Toyaw - myślę że przetrwa do następnej epoki lodowcowej, potem pewnie go lądolód skruszy. Ale przy okazji cała Europa będzie jak palimpsest, więc nie mamy czego żałować ;-)
Marku - w zastępie byłem właśnie zwiadowcą i szperaczem, zostało mi na stare lata ;-)
Poboczem - to chyba kwestia charakteru - dla mnie cel ma znaczenie tylko jako konieczność (bo np, tam jest przystanek autobusowy) - życie i przygoda są zawsze pomiędzy punktem startu a celem.
Hanno - zdecydowanie Mazury są bardzo zielone, Ale Ty przecież masz pod nosem Puszczę Niepołomicką... też sporty szmat zieleni, a jak się dobrze rozplanuje to można dojść prawie pod sam Tarnów aż do Lasów Radłowskich praktycznie bez wychodzenia z lasu. A ze Mazury mają swój klimat... no mają i żadne inne miejsce na świecie takiego nie ma.
Post a Comment