Monday, November 14, 2016

Cmentarne spacery ciąg dalszy.

Stary Cmentarz w Tarnowie to dla mnie miejsce praktycznie codziennej komunikacji, przechodzę przezeń lub obok muru idąc na autobus do pracy, lub zmierzając do centrum miasta. I właśnie jako element krajobrazu tak mi powszedni, podobnie jak mój kościółek parafialny, wciąż nie może się doczekać na poświęcony mu wpis. Wynika to też z faktu że taki wpis musiał by mieć naprawdę potężne rozmiary.  Dlatego zamiast jednego materiału, proponuję Wam kolejne zerknięcie na jego teren.

Nie tak dawno spotkałem się z opinią, na zaprzyjaźnionym blogu, że nagrobki to "szpan" i generalnie patologia. Nie zamierzam tu polemizować z autorem tej opinii, pragnę jedynie pokazać, jak wielki ładunek wiedzy został dla przyszłych pokoleń zdeponowany właśnie na cmentarzach. I choć 99% pochowanych osób, nie odegrało w historii żadnej znaczącej roli, toć jednak żyli w tamtych czasach i świadectwo o nich przenieśli do naszych.

Dziś pokażę dwa miejsca na "Starym Cmentarzu" kotwiczące nas w czasach odległych o dwieście i 150 lat wstecz.

I - Tarnowskie Napoleoniana.

Rzeczywiście brzmi cokolwiek dziwnie, trudno nawet domniemywać, by Napoleon I miał pojęcie gdzie leży Tarnów, aczkolwiek może Waldemar Łysiak, umiał by wykazać że owszem, ja nie umiem. Natomiast obywatele Tarnowa i okoliczna szlachta, doskonale napoleona znali, a poniżej dowód że nawet walczyli w szeregach jego armii.


 Oto piękna szlachetna mogiła Bonawentury Rydla.

 Bonawentura Rydel
Właściciel ziemski
 Oficer Wojsk Polskich
NAPOLEONA I
ur. d. 14 lipca 1789r 
zmarł d.20 listop. 1854r.

Króciutki tekst, bez epitafiów, odwołań, a jak wiele nam mówi.

 Na koniec jeszcze pamiątka po krakowskim kamieniarzu.

II - Wołyń nie był pierwszy...
Czyli zapomniana zbrodnia. 

Kto z Was kojarzy Kroże -  miejscowość na dzisiejszej Łotwie? Być może wnikliwi znawcy życiorysu Adama Mickiewicza lub historycy kresów, kojarzący je z organizacja Czarni Bracia , ale dla zwykłego Polaka nazwa miasta nic nie mówi.
Ale przy okazji wygadałem się że chodzi o Kresy! Nie ma się co oszukiwać, kresy to nie są najbezpieczniejsze tereny, wszelkie tereny pograniczne, nie tylko te nasze ukochane, tak często wspominane "Kresy wschodnie" ale wszelkie pogranicza na całym świecie, to miejsca gdzie najłatwiej zarobić, czasem masę pieniędzy, czasem kulę w łeb, albo nóż między żebra, czasem (dla wyjątkowych szczęściarzy) i to, i to...



Polskie kresy żagwiły (® M. Wańkowicz)  od zawsze, styk, nie tylko narodów, ale i kultur, i religii, i interesów graczy na skalę europejską. To się musiało krwawymi śladami co jakiś czas odciskać i ... odciskało się. 


Tyle wyczytamy na krzyżu. 
Nie przepisuje tekstu, gdyż jest dobrze czytelny ze zdjęcia. 

Poniżej garść informacji które znalazłem w internecie.  
W 1891 roku władze carskie dokonały kasaty zakonu Benedyktynów, dwa lata później postanowiono przeznaczyć kościół po nich na cerkiew, a to wiązało się z przebudową budynku i zmianą jego wyposażenia. Miejscowa ludność katolicka postanowiła temu przeszkodzić, zebrała się przy kościele i uniemożliwiła prace robotnikom. Interwencja policji a nawet żandarmerii okazała się bezskuteczna, postawa ludności polskiej była niezłomna i wobec niej siły lokalne nie zdały się na nic. Dopiero gdy 22 listopada 1893 gubernator N. Klingenberg wezwał na pomoc kozaków, ci roznieśli zebraną ludność na szablach (fechtowałem szaszką kozacką, jadowita broń, do zastawy marna, ale siec nią lepiej niż jakąkolwiek inną). 
Zabito wówczas 9 osób, poraniono 50, 71 aresztowano i skazano, niekiedy nawet na 10 lat katorgi.
W 1908 roku świątynia wróciła do wiernych. 

ps.  - marne to usprawiedliwienie, ale pamiętać trzeba iż dla tych Polaków którzy w latach międzywojennych, zyskali czarną sławę, np. "katolicyzując" cerkwie prawosławne na kresach wydarzenia opisywane powyżej, nie były historią jak dla nas, one były, "dniem wczorajszym"...   

Temat cmentarny będzie kontynuowany... 

9 comments:

Ania said...

Taki spacer po cmentarzu z Tobą jako przewodnikiem to najlepsza lekcja historii.
I dobrze, że dozujesz wiadomości - łatwiej się przyswoi i zapamięta.

Kasia Skóra said...

Bardzo ciekawe te twoje wpisy cmentarne, kawał historii można się dowiedzieć :) My opiekujemy się takim jednym pomnikiem dwóch dziewczynek 5 i 8 - letniej , zmarłych prawdopodobnie na gruźlicę w 1905 roku. Bo już tylko kilka takich nagrobków zostało, nie miał się kto zająć pozostałymi a miejscowego księdza też to nie interesuje...

Rademenes II said...

Wspaniała notka!

Łysiak potrafiłby wykazać, że Napoleon miał 3 kochanki w Pcimiu Dolnym :D

Hanna Badura said...

Przyjemnie zobaczyć pomnik żołnierza wojsk napoleońskich. Aż serce rośnie...
Pozdrawiam :)

Wiesław Zięba said...

Każdy cmentarz ma tyle historii ile jest grobów na nim. Im bardziej znaczące nazwiska, tym więcej o nich wiemy. Każda mogiła zasługuje jednak na uwagę. Ty się do tego przyczyniasz. Super.

Poboczem Drogi said...

To wpis dla mnie :) Rzeczywiście, piękny cmentarz!

wkraj said...

Właśnie dla takich miejsc zaglądam za cmentarną bramę. Świetnie, że oprócz kadrów przekazałeś nam historię tych nagrobków.
Pozdrawiam.

Wojciech Gotkiewicz said...

Makro, napisz o tym książkę. Piszę poważnie. PS. I nie odpowiadaj, że ...

makroman said...

Ufff - wreszcie pół godziny czasu i mogę odpisać... koszmarnie zagonione mam ostatnie dni.

Aniu - miło mi - tam jest sporo ciekawostek (jak na wszystkich starych cmentarzach), a piszę po kawałku, bo o całości to by trzeba było książkę, ale fajnie że ta forma znalazła uznanie.

Kasia i Kamil - pięknie z Waszej strony! U nas na Starym to zazwyczaj osoby opiekujące się są, a nad kamieniarka czuwają konserwatorzy - trzeba przyznać, że zbiórki nie idą na marne, i wiele nagrobków odzyskuje kształty i czytelność, albo choć przestaje dalej niszczeć.

Rademenesie - Łysiak...myślę że spokojnie ;-)

Hanno - taki smaczek - zresztą wkrótce napiszę o żołnierzach Austriackich wysokich rangom tamże pochowanych.

Wiesławie - mamy lokalnego historyka Antoniego Sypka - to jest dopiero tuz wielki z największych, a jakie on gawędy prowadzi, a jak cmentarz czy Tarnów przedstawia... gdzież mi do niego...

Poboczem - owszem temat cmentarny będzie gościł na moim blogu do końca listopada za sprawa twojego pytania (kilka postów wstecz).

Wkraju - nie do wszystkiego da się tak po amatorsku dotrzeć, ale tam gdzie się da to docieram, a jak coś ciekawego wyczytam w książkach, to staram się zrobić zdjęcia i opisać potem u siebie.

Wojciechu - Z Antonim Sypkiem konkurował nie będę, zresztą ja jestem bardziej typem przewodnika niż historyka.