Friday, May 12, 2017

Majówkowanie

Pierwszy drugi i trzeci maja - święta pod znakiem grilla i półlitrówki - generalnie w całej RP. Część osób traktuje ten czas jako okazje do wybycia z domów w ramach tzw "długiego łikendu", a część po prostu leniuchuje przed telewizorem.  (inna sprawa że te czynności wzajemnie się nie wykluczają).

Pierwszy maja nie obchodzę bo to komusze (choć ze szlachetnymi korzeniami) "święto", do którego mam stosunek negatywny od czasów gdy zmuszano mnie do paradowania ze szturmówkami (kolega miał wtedy urodziny, więc rzuciwszy szmaty w kąt, szło się na zorganizowany wcześniej alkohol, na "Marcinkę" w celach konsumpcji).

Drugi maja  - święto flagi , twór sztuczny i cudaczny, mający połączyć w jedno dwa wolne dni bo urzędasom i innym na państwowych etatach nie chciało się przychodzić do pracy... uczciwi ludzie i tak muszą pracować w tym czasie.

Trzeci maja - święto konstytucji - sam nie wiem śmiać się czy płakać, kiedy dziś słyszę "obrońców demokracji" którzy gardłują o "zamachu stanu" a za przykład światły, postępowy, miły Bogu i ludowi wskazują... sposób uchwalenia konstytucji III Maja!

Reasumując - grillowanie mnie nie cieszy, alkohol także żadne novum, wyjeżdżać nie zamierzam - raz że zazwyczaj w któryś ze statecznych dni pracuję, a dwa że bez sensu jest iść na szlak i uciekać przed tymi co stąpają mi po piętach, bacząc pilnie by nie nadepnąć na tych co przede mną.   takotajemy w domu, leniuchujemy, czytamy, głaskamy tablety i ... wychodzimy na spacery. Pogoda jak to w tym roku... ale tylko raz co nam dolało.Przy okazji pokazałem Marzence i Miłoszowi (Mikołaj przyrósł do klawiatury) najbliższe okolice, i ciekawostki o których nie mieli pojęcia.

Zdjęć jak na mnie mało, bo zajęty byłem rodziną, zresztą większość miejsc i tak już była na tym blogu publikowana.

1 maja:






2 maja - Mikołaj z Miłoszem mieli akcję harcerską  - rozdawali flagi w Tarnowie
http://tarnowska.tv/aktualnosci/czytaj/16697,harcerze-rozdawali-tarnowianom-flagi.html

56 - wymiata!!!!
To w ogóle bardzo ciekawa drużyna, z interesującą genezą (pierwsza środowiskowa - powstała na przekór PRLowskim zasadom dóżyn szkolnych). Reaktywował ją ten młody brodaty facet z filmiku.
Brawo Granatowo Zieloni!!!

3 maj -



Park Linowy "Szara Sowa" - mało fotogenicznyu - ale zakłądam ze zabawy moze dostarczyc - aczkolwiek wydywałem juz bardziej rozbudowane...





 Aura oczywiście nam towarzyszyła... przez co obyło sie bez konsumpcji. 




Nowy obiekt, położony za spora paryją na południowym stoku zachodniego krańca góry św Marcina.

Baaardzo malowniczy!!! 
I planujemy tu powrót. 

I to tyle majówkowania - obyło sie bez grilla i zalewania pały za to w drodze powrotnej dopadł nas deszcz więc i tak byliśmy zalani ;-)


9 comments:

ikroopka said...

O, Młody cały tata:)

Ania said...

A tata to się tak tuli do tej drewnianej dziewoi, że połowice wyrwie ciupagę temu swojemu drewniakowi i mocno zdzielić może. ;)

Kasia Skóra said...

Dużo drewna w środku karczmy ale obiekt udany :) Jedzonko dobre mają? :)

♥ Łucja-Maria ♥ said...

U mnie też majówka bez grilla. Przez trzy dni lało jak z cebra.
Oj, marzy mi się jakiś spontaniczny wyjazd. Gdziekolwiek, obojętnie gdzie...
Pozdrawiam:)

DD said...

Czyli turystycznie i ciekawie.

Wojciech Gotkiewicz said...

Też bym tak postąpił, gdyby poprzednie weekendy były świetliste. Niestety nie były, a rycyki i bataliony nie czekają, więc pojechaliśmy w Dolinę. Grill był (jednorazowy w bagnie), napoje też, więc mieliśmy i przyrodę i klasyka :))

wkraj said...

No i ładnie, tak rodzinnie, na świeżym powietrzu. Szkoda tylko, że pogoda za ładna nie była.
Pozdrawiam.

Hanna Badura said...

Bardzo miła, rodzinna wycieczka. Dobrze, że nie było deszczu.
Fajnie, że żona również lubi Twoje wycieczki. Pozdrawiam :)

makroman said...

Ikroopko - szczerze mówiąc...

Aniu - Marzena zazdrosna, ale chyba nie aż do tego stopnia, żeby o kawałek drewna ;-)

Kasiu i Kamilu - w/g najnowszych trendów, ma być rustykalnie, w drewnie i "klimatycznie". Szczerze mówiąc widywałem gorsze interpretacje "ludowości" ;-)

Łucjo - prawda jest taka że my nawet grilla nie mamy, lepszy spacer niż siedzenie przy stole i żarcie, nawet gdy siedzi się na tarasie.

Hanno - Ot takie spacery - ale deszcz był, na powrocie z drugiego spaceru ulało nas już od podejścia pod Zawadę, do samego kościoła (czyli jakieś 20 minut w tęgim wodospadzie), zdjęć rzecz jasna nie robiłem. Moich rajdów to raczej nie lubi, ale czasami uda się ją wyrwać na taki spacer.