Monday, May 8, 2017

Pasierbiec - rzeźba ludowa

Dwa odcinki o Pasierbcu za nami - pora na trzeci, ostatni. Choć mam nadzieję tu wrócić, i jeszcze parę punktów odwiedzić - w miarę możliwości na piechotę idąc od Limanowej, przy okazji odwiedzając cmentarze I wojenne, ze szczególnym uwzględnieniem węgierskiego - kolejna niesamowita historia... Ale to rzecz przyszłości - teraz buszujemy w Domu Pielgrzyma, wykorzystując czas gdy inni jedzą i popijają herbatkę.

Od pewnego czasu mamy nawrót mody na rzeźbę ludowa (lub ludowość udająca - choć tu w Pasierbcu to raczej ludowa na sto procent). Sam mam pamiątkę I komunii w postaci płaskorzeźby i ... to jedyna pamiątka jaka mam! Resztę Diabli wzięli wcześniej lub później - co pisze na przestrogę w czasie I komunijnego szaleństwa.

W Pasierbcu wzięto to sobie do serca i rzeźb jest mnóstwo, W ogóle starano się stworzyć w Domu Pielgrzyma coś na kształt  ogólnej izby pamięci, wyszedł z tego lamus... ale sympatyczny.

Popatrzcie.











 Tu już hierarchiczność Kościoła Katolickiego daje o sobie znać!
Oto sala dla kleru.
 A całkiem wyżej sala biskupia - połączone w jedno, tworzące coś w rodzaju antresoli.. 
ale jednak wiadomo kto jest "bliżej Boga" ;-) 

 I autor niniejszego pamfletu na łączniku miedzy nimi...

Legioniści pod Limanową... tak sądzę?
Nie udało mi się znaleźć informacji na temat przedstawianego epizodu - 
nie było by to zresztą oddanie wierne, bo bitwa pod Limanową toczyła się późną jesienią więc umundurowanie obu stron bardzo nieadekwatne.
Na belce data wzniesienia kościelnej wieży, sugeruje że mamy do czynienia z historycznym zdarzeniem  a wtedy w grę mogą wchodzić jedynie zdarzenia z maja 1915 roku czyli bitwy Gorlicko - Tarnowskiej której efektem było przegonienie Carskich za Lwów. 
Być może, mamy tu jakiś odprysk walk po opuszczeniu przez Moskali linii Nidy? 
Nie wiem.



Trochę mi się ten zestaw nie podoba...
a zwłaszcza kolejność...
Zakładam jednak że to na zasadzie "Paryż warty jest Mszy" w końcu kard. Müller tu i ówdzie na tablicy fundatorów widnieje...


I to już koniec...
Czujących niedosyt zapraszam... przyjeżdżajcie do Pasierbca - warto!

SUPLEMENT

Pamiętacie obraz z refektarza w poprzednim poście? Ten na którym to pokazano jak Legioniści zdobywają wieżę kościelną ze stanowiskiem Rosyjskiego CKMu? 

zapytałem, na Forum Austro-Węgry i oto co ustaliłem.

Jest to kopia (mniej lub bardziej nieudolna) obrazu Wojciecha Kossaka pod tytułem "Zdobycie Dzwonnicy" - który wygląda tak. 
Wojciech Kossak był czynnym uczestniko-obserwatorem cytuje za Forum "Artysta przebył całą kampanię, a więc od początku wojny na froncie rosyjskim. Zrazu jako komendant grupy zachodnio-galicyjskiej i prezes klubu automobilowego odbywał służbę własnym motorem. Tak przeszedł początek kampanii t.j. walki koło Lublina i powrót do Galicyi. Tu, jako rotmistrz ułanów, postarał się o przydzielenie do służby konnej, która obiecywała mu większą rozmaitość wrażeń i widoków. Na koniu już przebył zimową kampanię nad Pilicą, oraz wiosenną nad Nidą i Wisłą." - czy zatem mamy do czynienia ze zdarzeniem autentycznym? Otóż wiele wskazuje na to że w malarstwie Kossaka jest tyleż dokumentalizmu co w prozie Sienkiewicza... na oryginale zresztą nie ma owej belki z datą. 

Być może mamy tu artystyczną wizją epizodu krwawych walk o przełamanie trzeciej linii umocnień rosyjskich w trakcie kampanii po bitwie Gorlicko Tarnowskiej na linii Wisłoki  - konkretnie walk o Brzostek... gdzie notabene muszę Was koniecznie zabrać - bo to miejsca także ciekawe! 

12 comments:

ikroopka said...

A drzewoludy z Gogołowa znasz?

Wojciech Gotkiewicz said...

Po dziesiątkach architektonicznych koszmarów, ten kościół jest po prostu ładny. Wyjątkiem jest podobizna Papieża. Zaczynam odnosić wrażenie, że musiał czymś podpaść "rzeźbiarzom", gdyż, co pomnik, płaskorzeźba itp., tym tylko gorzej. Tak na marginesie polecam wygooglowanie kościoła w Grajewie z anielicami w zaawansowanych ciążach :)))

Łemkowyna, na Beskidzie Niskim said...

No proszę, o tym miejscu nie słyszałem..
Przyjemne są takie "lamusy" gdzie można odetchnąć od wielkomiejskiego błotka i zobaczyć trochę tego, co chociażby nawiązuje do naszej tradycji.

Pozdrówka!

makroman said...

Ikroopko - Miejsce znam, ale sprzed lat, wtedy jeszcze galerii rzeźb tam nie było. Planuję tam wypad, połączony z górą Chełm i bunkrami niemieckimi po jej wschodniej stronie, do tego rezerwat i wędrówka na calutki dzień.

Wojtku - modernizm nie każdemu się podoba, ten faktycznie jest przstronny i świetlisty, nawet jeśli nie dorównuje gotyckim budowlom, to przynajmniej nie odstrasza.

Julianie - ja o nim słyszałem, ale byłem po raz pierwszy. Nasz kraj ma jeszcze dla nas mnóstwo ciekawych miejsc do odkrycia.

Kasia Skóra said...

Nawiązując do Bitwy Gorlickiej zrobiliśmy sobie rajd po cmentarzach wojennych w okolicach Sękowej.Odwiedziliśmy ich około 6. Na pewno część z nich widziałeś podczas twojej zimowej wyprawy w okolice Magury Małastowskiej.

Chodzi mi o to że minęło już 20 lat od ostatniego ich remontu i zaczynają znów niszczeć... W jednym z nich cały mur się przewrócił...

makroman said...

Kasiu i Kamilu - niestety to prawda. Ochrona nad tymi miejscami jest objęta gwarancjami ustawowymi więc państwo powinno o nie dbać, w praktyce ogranicza się (z braku środków) do inwentaryzowania uszkodzeń, rekonstrukcje i remonty powierzając inicjatywie obywatelskiej polskiej, węgierskiej lub austriackiej, w mniejszym stopniu niemieckiej.

Ania said...

Zastanowiła mnie refleksja nad prezentami komunijnymi. Mnie pozostał album ze zdjęciami wykonanymi przez mojego chrzestnego. Pamiętam całą sesję fotograficzną, którą mi z tej okazji urządził - nawet zawiesił koc na ścianie domu, żeby uzyskać lepsze tło. No i zamiłowanie do fotografowania mi po nim zostało.
A z rzeźb, które pokazałeś, najbardziej mnie urzekła "Ostatnia Wieczerza".

makroman said...

Aniu - właśnie tak. Zwyczajowo robi się prezenty pod kątem oczekiwań rodziców, tymczasem najważniejsze by przetrwały próbę czasu, jak twój album, czy moja płaskorzeźba.

Sugestywna ta ostatnia wieczerza, choć umieszczenie jej nad drzwiami wejściowymi to pomysł tak oczywiście dobry że aż... zły, bo wszyscy wchodzą a mało kto zwraca uwagę.

Pragnienia Trzydzistolatki said...

Ludowość traktuje się dzisiaj jak skansen, coś, co nie żyje. A przecież ona żyje w ludziach, którzy tworzą rzeźby, haftują czy malują. Uwielbiam tę sztukę!

♥ Łucja-Maria ♥ said...

Jakoś nie przepadam za taką architekturą ale chętnie odwiedziłabym Pasierbiec ponieważ zachwyciły mnie rzeźby Jezuska Frasobliwego. Bardzo lubię sztukę ludową, sporo jej w Muzeum Orkana w Rabce.
Pozdrawiam:)

stacho.lebiedzik said...

Uwielbiam Twoje odnośniki do historii i myślę nad tym, że może spróbuję w przyszłości wyczarować jakąś trasę, gdzie dawne czasy byłyby przeze mnie pokazane precyzyjniej niż to czynię do tej pory.
Serdeczności, oczywiście już staje się tradycją udostępnianie moim znajomym na fb Twoich ciekawych postów i ten też to ma pewne.

makroman said...

Pragnienia - Dlatego właśnie tak mało u mnie skansenów, a tak dużo rzeźb i twórczości ludowej w codziennym (jak dla mnie) otoczeniu, w schroniskach, domach pielgrzymkowych, na wioskach, w kościołach itp miejscach. Zresztą obecnie mamy jej renesans, co bardzo mnie cieszy.

Łucjo - dla mnie na zawsze niedościgłym wzorem pozostanie styl romański w odmianach bizantyjskich, ale kościołów nie buduje się dla nas, ale dla tych wiernych z których 80% nigdy dalej na południu niż na Słowacji nie była, a 95% o klasztorach zagubionych gdzieś w Turcji, na Bałkanach czy w górach Kaukazu nawet nie ma pojęcia. Ten tu i tak jest jednym z lepszych przykładów modernistycznej architektury sakralnej. A propos - muszę wrzucić materiał o kościele S.S. Urszulanek z Tarnowa - bardzo ciekawa "plomba".

Stachu - tak nie uczyli przewodnicy (miałem tego farta, że jeszcze chodzili, gdy ja chodzić zacząłem) z przedwojennym jeszcze rodowodem. Dla nich było nie do pomyślenia by prowadzić ludzi nie znając historii, geologii i ciekawostek terenowych. Teraz spłacam dług.