Czasami mijaliśmy miejsca wybitnie urokliwe, jak ten śródleśny ruczaj, którego prawie nie widać było, ale wyczuwało się go intuicyjnie.
Ostatni odcinek to była prawdziwa "czasówka", nie mieliśmy żadnych informacji w którym miejscu trasy jesteśmy i jak wiele drogi nam jeszcze zostało, od torów odgradzały nas przynasypowe rozlewiska.
Oceniłem że zostało mam około 1/4 trasy i...1/4 czasu - pociąg czekał nie będzie.
Na wszelki wypadek przyśpieszamy i ... na Wałkach jesteśmy 15 minut przed czasem, w sam raz, nieco odsapnąć, uporządkować garderobę i...
popatrzeć w spokoju na Marzenkę - jaka ona ładna...
No comments:
Post a Comment