Monday, November 9, 2015

Borówka

Borówka - miejsce dla mnie o tyle niezwykłe, zresztą nie tylko dla mnie, ale o tym później, że w Harcerstwie nosiłem pseudo Borówa (niczego sobie, lepsze niż te wszystkie pretensjonalne "Kmicice" czy "Orły"). Według niektórych map, czy przewodników nie jest to zresztą skała Borówka tylko skała Borówki (aktu własności niestety nie mam...).


Skała położona jest u podnóża pasma Liwocza i Brzanki. u granic Żurowej, wzmiankowałem o tym w moim wcześniejszym poście  
Utworzona z gruboziarnistego piaskowca ciężkowickiego, stanowi z całym pasmem brzanki północno wschodnią granice występowania tego tworu geologicznego. Jak na strefę graniczną przystało, znajdziemy tu też kilka ciekawostek, które nie występują w (powiedzmy) klasycznych utworach w piaskowcu ciężkowickim.  

Piaskowce erodują bardzo szybko, zdecydowanie szybciej niż granity czy inne twarde skały - gdyby nie to, miąższość tego co dziś widzimy nie sięgała by kilkudziesięciu ale kilkuset metrów. Jak wszystkie piaskowce także i ten Ciężkowicki jest pochodzenia osadowego, sedymentacja ciężkich ziaren piachu (gruboziarnistość) zachodzi w określonej odległości od skał macierzystych i na określonej głębokości cieku wodnego które je tu z gór sprowadził. Stosunkowo łatwo zatem wyobrazić sobie że tu gdzie teraz stoję robiąc to zdjęcie była głębia morska zapewne co najmniej kilkusetmetrowa, która pozwoliła niesionym przez wodę okruchom opaść i zalegać poniżej strefy falowania (bo inaczej były by roztarte na piaskowiec drobnoziarnisty).
 
 Znacznie trudniej będzie sobie wyobrazić że patrząc wtedy na północ, nie ujrzał bym równin śródpolskich, ani pagórów Gór Świętokrzyskich ale olbrzymi masyw górski, porównywalny z Himalajami, którego południowe zbocza tworzyły by klify nad oceanem Tetydy (w którym zapewne bym się kąpał)... 
Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to fantastyczne wizje.

Skała Borówka stanowi początek (lub koniec) niebieskiego szlaku wiodącego przełomem przez pasmo Brzanki. 


Światełko w tunelu? - to jaskinia, powstała w pęknięciu skały, obrobiona erozją lodowo wodną. Niestety ze względu na położenie , znaczy odsłonięcie, jest bez użyteczna, w tych wciąż schowanych pod ziemią mają swoje leża stada nietoperzy, zresztą takie miejsca są silnie chronione i ... nie prowadzi się tamtędy szlaków turystycznych - ci którzy wiedzą, zachowują tę wiedzę dla siebie, a jeśli już komuś je pokazują to w zaufaniu i zawsze o takiej porze i w taki sposób by nie narobić szkód.

 A to zdjęcie znacie już z poprzedniego postu, no ale gdy y akurat zjawił się ktoś nowy... 


 Jak pisałem wyżej - miejsce to ma znaczenie nie tylko dla mnie. 

Ktoś postanowił zachować pamięć o krzywdzie w kamieniu. 
Malunki krzyży tworzą układ różańca, ale wielki szacun temu kto byłby w stanie się na nim modlić jednocześnie albo nie gubić sensu modlitwy, albo... kolejności paciorków ;-).
 
 I znów czuję się jak łowca zbieracz - atawizm się budzi, kłaki na karku i plecach się stroszą, jestem dziki...
kamień w dłoń, wypatrzeć coś, ubić, zanieść do obozu a potem...
A potem przyjść tu z żoną i dziećmi pokazać im jaki piękny jest świat (co uczyniłem tydzień po wcześniejszej wizycie, a zdjęcia pochodzą z obu wycieczek) 

 Pod "nosalem" tego ostańca urządzono miejsce piknikowe, można usiąść na deskach (a nie na gołej skale, co dla wielu może stanowić problem) zapalić ognisko a śmieci wyrzucić do worka - zdecydowana większość tu bywających tak czyni - choć sa ślady także wtórnego dziczenia.  


 Wyżej wzmiankowałem o ciekawostkach geologicznych - specjalistą nie jestem, cała moja wiedza pochodzi od uczestników rajdów czy druhów z harcerstwa z którymi wędrowałem i z którymi dzieliliśmy się wiedzą równie chętnie co konserwami.
Takie charakterystyczne koliste dzwony na suficie okapu świadczą iż było to miejsce przez lata wystawione na działanie wody, nie tyle wody płynącej (rzecznej) co raczej wody przybojowej morskiej lub jeziornej. Fale wybijały w nim takie kominy, czasem gdy skała była miękka a działanie fal dostatecznie długie powstawały sztolnie znane choćby z Bretanii. W piaskowcach ciężkowickich takich jednak nie znalazłem - prawdopodobnie morze było tu zbyt krótko.  

Kolejna ciekawostka - głęboka pochylnia na spodzie skały, nie kierunkowana pionowo (jak twory pochodzenia wodnego le prawie poziomo. Co ciekawsze ma czerwonawe zabarwienie! Zdecydowanie odmienne od reszty skał w całym parku krajobrazowym.
Czerwony kolor skały wyraźnie sugeruje iż została ona zabarwiona związkami żelaza, ale czemu tylko ten fragment? czyżbyśmy mieli do czynienia z utworem starszym niż reszta tutejszych piaskowców. a może gdzieś o okolicy był czynny wulkan,. lub źródło wód około wulkanicznych (coś co znamy np z Grecji - vide Kokino Nero   - byłem, widziałem, kosztowałem...)

 Nie wiem jak Wam, ale mi się to miejksce dość jednoznaczie i bardzo przyjemnie kojarzy... ;-P


 Urwiska skalne mają kilkanaście metrów wysokości - na skalę Tatr to betka, ale upadek, podejrzewam był by prawdopodobnie równie przykry. Na szczęście moim kijkom mogę ufać - zablokowane na skalnej półeczce dają świetne oparcie.

 Kolejny świadectwo niebanalności tego miejsca - dla wielu ludzi ma ono swoją duchowość.
 "Podziękowanie za szczęśliwy
powrót z niewoli
Stalinowska - Hitlerowskiej
Władysław Poręba"


Ściana skalna, o całkiem innej fakturze niż reszta, prawdę powiedziawszy nie umiem jej nijak wyjaśnić. 

 A to już mieszkańcy tutejszych jaskinek - mega duże gniazdo... os! 
Podczas wcześniejszego pobytu go nie znalazłem - dopiero będąc tu z rodzina i i zabierając Aurę ze sobą, je dostrzegłem - nawet nie tyle to miejsce, co ogon aury z niego wystający - pewnie wyniuchała jakiegoś zwierzaka po lokatorsku żyjącego z osami i wlazła mu do nory. 
Oczywiście psa z jamy wytargałem i... sam wsadziłem tam nos z aparatem - niestety osy zaczęły wylatywać z takim impetem (mnie ignorowały, poza jedną która wplatała mi się we włosy, ale delikatnie ją stamtąd wyjąłem), że wywołało to popłoch u mojej Marzenki i... 
No cóż żonę ma się tylko jedną... 
 
   I kolejny utwór typu dzwonu. na moje oko trudno tu mówić o "sercu" z twardej skały zamkniętym wewnątrz jamy, które obijając się o ściany pod wpływem ruchu wody powoduje erozję skał wkoło i swoją własna aż w końcu staje się na tyle małe że woda wypłukuje je na zewnątrz a dzwon przestaje rosnąć - Tak powstała zdecydowana większość tego typu tworów w piaskowcach (i wapieniach niekiedy też). Tu raczej mamy do czynienia z inkluzją w osadach czegoś zdecydowanie miękkiego - może jakieś szczątki roślinne lub zwierzęce - które uległy szybkiemu zniszczeniu i nie spowodowały zaokrąglenia ani jamy ani otworu wlotowego...
ale to także tylko moje spekulacje.



Tak czy siak - miejsce jest mało znane, mało uczęszczane i ... warto tu przybyć jak cholera! Zmotoryzowanym polecam parking w centrum Żurowej (15 minut spokojnego marszu). Od Tarnowa dojazd wszystkim co jedzie na Szerzyny a potem godzinny spacer z Olszyn (też warto).
Czuwaj


8 comments:

Kasia Skóra said...

Lubię miejsca mało znane , lubię skały i skałki wiec to miejsce jest dla nas :) no i blisko dosyć tam mamy :) dzięki za ten wpis, bardzo ciekawy :)

Nomad said...

Ciekawe miejsce.

INKA said...

Interesujące , pełne niespodzianek miejsce. Ja również byłam harcerką i lubię odkrywać:) Pozdrawiam

makroman said...

Katarzyno koniecznie przyjedźcie. Rożnowsko Ciężkowicki park krajobrazowy wart jest poznania.

Andrzeju - Bardzo. Choć nie tak rozległe jak Skamieniałe Miasto w Ciężkowicach - ale porównywalne z Kamieniami Brodzińskiego, od Grzyba większe.

INKO - Życie jest całe pełne niespodzianek a jak się im wychodzi na przeciw (ja wychodzę) to ma się ich znacznie powyżej przeciętnej ;-) Witam druhnę i zapraszam częściej ;-)

Poboczem Drogi said...

Bardzo podoba mi się to, że opisujesz miejsca zupełnie nieznane a takie ciekawe. A takie "dzwony" widzę po raz pierwszy, trzeba uważniej przyglądać się skałom.

makroman said...

Poboczem - Jeszcze niejedno takie będzie. Postanowiłem opisać całe "moje" Pogórze.

Takie dzwony to tylko w piaskowcach. w wapieniach zobaczyć możesz takie odwrócone niecki (Smocza Jama)- powstają wtedy gdy powietrze jest zatrzymane pomiędzy lustrem wody a stropem jaskini.
Ale na takie to... zapraszam do Ciężkowic.

Wiesław Zięba said...

Świetna wyprawa, piękna nazwa Borówka i w dodatku całkiem logiczne i zdrowe skojarzenia :) Pozdrawiam.

makroman said...

Toyav - dzięki.