Monday, November 16, 2015

Golanka - Nosalowa - Polana Morgi

Najbardziej na zachód wysunięta część pasma Liwocza i Brzanki. Z racji na bliskość Gromnika stosunkowo gęsto zaludniona (ale głównie w dolinach), na górze samej ledwie trzy domki, a potem już lasy, urwiska, skałki, wodospady, polany, młaki - no wszystko co tygrysy lubią najbardziej ;-).

Route 3 335 442 - powered by www.wandermap.net


Do Gromnika jadę kursowym "Feniksem" z przystanku na Tuchowskiej. Po półgodzinie jestem na miejscu i zaczynam swoją przygodę. Tym razem szlaki traktuję wyłącznie orientacyjnie, mam inne lokacje do znalezienia, niekoniecznie takie które widnieją na mapach czy w przewodnikach.


 Golanka - nie robi specjalnego wrażenia, ale to ciekawe miejsce. 

 Niebieski szlak z Gromnika prowadzi przez taką kładkę, mógł bym znaleźć krótszą drogę - ale przecież nie o to chodzi żeby było krócej! 


 Cmentarz wojenny nr 147. 
przez lata teren wokół bardzo się zmienił - gdy powstawał nie było tego lasu. 
Stał na otwartym polu a pochowani tu "mieli widok" na całą urokliwa dolinę Białej. 
 
 Ale z czasem teren zarósł - ponieważ było to miejsce "niczyje", to nikt terenu nie kosił aż na skutek sukcesji wyrósł tu spory lasek - teraz ma on kilkadziesiąt lat i całkowicie zdominował walory widokowe tego miejsca - z drugiej strony, mamy dzięki temu urokliwy śródleśny zakątek. W sam raz na odpoczynek, lub terenową lekcję historii. 

 Jak by ktoś chciał więcej informacji to zapraszam tu
 
 A to już "szczyt" Golanki - całe 355 metrów npm. Z widokiem na położony w dolinie Białej Gromnik 

 Kanie, naprawdę dużo kani - lubię  kanie, takie panierowane i obsmażane... ale teraz żadnych grzybów nie zbieram, zniszczą się na szlaku.

 Ptasi Dzioł
Nie wiem skad tajka nazwa, ale w paśmie Brzanki sporo jest takich ptasich miejsc. 
Być może mieszkali tu ludzie o nazwisku Ptak, Ptok lub nazwy pochodzą od obserwacji.
Bo na północ stąd czyli mniej więcej tam gdzie patrzycie, jest zdecydowanie chłodniej niż na południe czyli tam gdzie mam plecy, możliwe iż ktoś zauważył że ptaki wedle gatunku wyraźnie na miejsce gniazdowania wybierają obszary po jednej lub drugiej stronie dziołu... ale tu by trzeba było ornitologów indagować, czy takie zachowania w ogóle występują. 
 
 Leśne rozstaje - weryfikuję ścieżkę za pomocą kompasu (ze szlaku zszedłem gdy tylko zacząłem podejście pod Golankę, bo niebieski prowadzi jej południowym podnóżem)  
Ale potem i tak sprawdzam GPS'em... ;-) 
 
 Wartość dodana...
Skałka, nie ma jej na mapach, nie ma w przewodnikach (w ogóle chyba nie ma przewodnika po Golance, a jeśli jest to mizerny - choć jest książka "Jej Wysokość Branka" autorstwa Piotra Firleja - ale jeszcze jej nie mam, dopiero się po nią przejdę do Tuchowa (szliście kiedyś po książkę 20 kilometrów?) to tam sprawdzę. 

 Skałka maleństwo - raptem może trzy metry wysokości - oczywiście gruboziarnisty piaskowiec ciężkowicki (no bo co innego?) 

 Wodospady... te już na mapie są zaznaczone. Jak pokazywałem koledze z pracy że one tam są , to oczy robiły mu się większe i większe i większe - bo on w okolicy urodzony i tu dorastał a żadnych wodospadów nie widział ...

 Można by dnem jaru, ale po kłodzie zabawniej...
 
 Cokolwiek zabawne uczucie - póki idę kłoda, to nic mi się nie dzieje, jak przystanę takę, jak patrzę w dół, i jak w górę albo na boki... nic, a jak tylko popatrzę przez obiektyw aparatu to... zaczynam mieć zawroty głowy - będę musiał poszperać skąd takie zjawisko (pewnie korelacja błędnika z polem widzenie - obiektyw znacznie je ogranicza a wtedy błędnik nie mając dobrego odniesienia zaczyna wariować - ale mam nad nim władze na tyle że kilka zdjęć robię, nim dostaję kategoryczny sygnał że za chwilę polecę te trzy metry w dół. 

 Jest wodospad?

 No jest!!! 
Że mały? ale się wyrobi po roztopach lub deszczach. 

 W ogle tu odsłoniło bardzo ciekawe formacje skalne.
 Bo flisz karpacki pięknie zmieszał się z piaskowcem ciężkowickim a do tego trochę piaskowca drobnoziarnistego.
Gdzieś tu w okolicy, tyle że na wierzchowinie poszukiwano uranu, przy okazji poszukiwań gazu. tak do końca to oficjalnie nie wiadomo co znaleźli - materiały instytutu geologicznego mówią że ciut gazu i Uran ale w ilości nieuzasadniającej wydobycie. 

 Opuszczona chatynka - wróciłem na trakt asfaltowy i teraz podążam znów niebieskim szlakiem w kierunku Nosalowej - teraz zamieniona na stodołę, a obok "nowoczesne betonowe straszydło typu "dom jednorodzinny" ale nie warte naświetlania matrycy. 

 Się skurkowany jeszcze trzyma - ciekawe bardziej na słowo honoru czy dla zasady a może na złość? 

 Nosalowa. 
Tu niebieski szlak się kończy (lub zaczyna)
W zasadzie jak by nie ten kierunkowskaz, to człek by nawet nie wiedział jak ważne miejsce osiągnął ;-) 
Odtąd kawałek będę szedł żółtym szlakiem na polanę Morgi

 A tu już mi mniej do śmiechu -Bł. Karolina Kózkówna nie była jedyną dziewczyną która broniła się do końca. 
Zbrodnia miała miejsce w 72 roku - jest szansa że "za komuny" sprawca dostał "czapę" i zadyndał na stryczku, ale nie znam szczegółów. W każdym razie do dziś o tragedia jest pamiętana.

 Dość ostre zejście w kierunku północnym, do drogi Lubaszowa - Szerzyny - ale tylko ją przeskoczę i znów zacznę się wspinać. 

 Aj jaj - cóż za urokliwe miejsce! 
Jeno mi tu półnagich driad, tudzież rusałek w tańcu zapamiętałych brakuje - choć kto wie, co tu się wieczorami wyprawia? 
Jeno że do Redemptorystów blisko, to i może być że ojczulkowie miejsce ono tak obficie woda święconą pochlapali, że teraz żaden pomiot pogański tu nosa nie wściubi i swawolami bezecnymi błogiego bogobojnego snu nowicjuszy psuł nie będzie... 
Aj jaj... szkoda.

 Ot i Morgi.

 Polana co się zowie - jak bym nie wiedział że polana, to bym pomyślał że busz...
Onegdaj bydło tu wypasano, to wtedy była tu polana -ale odkąd z "pozwoleniem na krowę" jest tylko ciut łatwiej niż z pozwoleniem na posiadanie kałasznikowa - to ludziska rezygnują. 

Zostawiam żółty, wchodzę na czarny szlak, on juz zaprowadzi mnie do Lubaszowej a stamtąd na przystanek. 

 W lesie spotykam pięknie w kamieniu rzeźbione płyty Drogi Krzyżowej. 
Są ułożone w leśna pętlę. 
Prawdę powiedziawszy to pierwsza i jak dotąd jedyna tak usytuowana Droga Krzyżowa którą widziałem.  

 Nowicjat Redemptorystów

 A to już kapliczka 
Tak wiem ze to Maria Panna, Zawsze Dziewica, Matka Boga lecz.
 Lecz to nie jest rzeźba do jakich jesteśmy przyzwyczajeni.
To piękna młoda dziewczyna, taka w której z łatwością zakochać się może młody chłopak i bynajmniej nie mówimy tu o zakochaniu w sensie duchowym (choć to pewnie też) ale o zakochaniu jak najbardziej z podtekstem erotycznym, ale (znów to "ale", lecz trudno z tego "ale", zrezygnować, gdy materia o której chce się napisać, jest tak szalenie delikatna i ulotna) ... no właśnie ale to jest taki erotyzm, który... wcale nie wymaga spełnienia fizycznego. 
Niesamowite miejsce.
Nie dziw ze Redemptoryści to twardzi "zawodnicy" i nie boją się używać silnych słów - zakochany mężczyzna zawsze jest odważniejszy niż ten który nie kocha. 

 O a to pierwsza stacja Drogi Krzyżowej.

 I źródełko "Św.Antoniego" 
Woda nawet smaczna ale... cokolwiek "daje łupkami".

 Dolina Tuchowska - w pierwszej oddali Garbek (zwany Ogonówką) a w drugiej oddali Słona Góra (403 npm) samego Tuchowa nie widać...

 O takie kolejne "odkrycie - to nawet nie jest agroturystyka - choć chyba coś w okolicy ku temu zmierza - to, całkiem prywatne miejsce - komuś się chciało i zrobił coś niebanalnego!  


 Szacun dla Zagacia! 

A potem już prędziutko przez Lubaszową na przystanek - obok szło kilka kobiet na druga zmianę na Fritar lub do innych miejsc. Wyprzedziłem je, musiałem jeszcze się ogarnąć nim wsiądę do autobusu poskładać kije, przepakować plecak, coś zjeść... no jak zwykle za całe śniadanie miałem kawę i michę płatków kukurydzianych z miodem. 

ps. Leszek (kierowca autobusu) stwierdza że już nigdy mi się nie zatrzyma gdzieś bliżej domu (teraz są objazdy i oszczędzam w ten sposób blisko kilometr drogi), bo jak mam siły łazić po górkach, to i iść z przystanku też je mieć powonieniem, ale on tak zawsze, nie był by sobą gdyby tak tego nie skomentował. 

Za godzinę jestem już w pracy.


































































9 comments:

Kasia Skóra said...

Też przytrafił nam się raz problem z grzybami, było dużo ale jak tu wszystkie zabrać... Ostatecznie wzięliśmy jednego prawdziwka, który wylądował w plecaku, ale to akurat dość twardy grzyb czego nie można powiedzieć o kani :)
Piękne są takie skaliste strumyczki. Chciałabym jeszcze kiedyś zobaczyć wodospad w Ciężkowicach, byłam tam raz ale z przewodnikiem, w dodatku byłam dzieckiem i nie mogę tam teraz trafić - muszę nabyć odpowiednią mapę :)
Kolorowa chatka rzeczywiście nietuzinkowa :)
Pozdrawiamy :)

makroman said...

Katarzyno - nie potrzebujecie mapy. Tam jest świetnie poprowadzony szlak.
Podjeżdżacie samochodem od strony rynku w górę. jedziecie niecały kilometr, po lewej macie parking i pole biwakowe stoły, ławki grill) Na ścieżkę do wodospadu prowadzi rzeźbiona brama - tylko ostrożnie bo tamtędy prowadzi tez niebieski szlak, idą razem obok siebie a w pewnym miejscu, nad strumykiem, trzeba zejść z niebieskiego i iść w prawo - dojdzie się nad wodospad.

Z tego samego parkinu - przechodzicie ulice i jesteście na szlaku prowadzącym przez calutkie "skamieniałe Miasto"

Jak jednak potrzebne mapy, to ą dwie Compassu - świetne. Rożnowsko ciężkowicki park krajobrazowy, lub Okolice Tarnowa.

Nomad said...

Ciekawe miejsca znajdujesz w tej okolicy.

makroman said...

Bo to Nomadzie ciekawa okolica ;-)

Grzegorz R. Maziarski said...

Ale fajny wpis :)
Bardzo ciekawy :)

Chemini said...

Na Dolnym Śląsku bardzo często widuję stacje drogi krzyżowej w środku lasu. Zwykle występują w postaci tablicy z obrazem, rzeźbionych jeszcze nie widziałam.

makroman said...

Grzegorzu - bo to szalenie ciekawe okolice są, zresztą podobnie jak twoja Sandomierszczyzna.

Chemini - u nas płaskorzeźby to raczej norma, choć zawsze powiązane z jakimś kościołem lub klasztorem. Specjalnie z myślą o Tobie przeglądnąłem moje wpisy o Jamnej i ... tylko w jednym pokazana płaskorzeźbiona kapliczka drogi krzyżowej (i to marnie), to potężne niedociągnięcie z mojej strony.

Jula said...

Podoba mi się to miejsce ze stacjami drogi krzyżowej. Jest w jakiś sposób nieziemskie. I zapachniało Słowiańszczyzną. Polska jest jednak naprawdę piękna. Czasem wystarczy zrobić jeden krok poza szlak i można znaleźć się w zupełnie innym świecie.

makroman said...

Zgadza się Julo - tym bardziej ze przez wiele miejsc żadne szlaki nie prowadzą, a szkoda. Dlatego staram się prowadzić ja.