Route 3 490 493 - powered by www.wandermap.net
Trasa powyżej to tylko poglądówka - wandermapa dysponuje bardzo starymi danymi i np. nie uwzględnia obwodnicy Wojnicza, ale mniej więcej obraz szlaku daje.
Droga jest prosta i świetnie mi znana. znaczy prosta nie jest bo pokrzywiona niesamowicie ale pobłądzić trudno. Tyle że wyjeżdżamy w niedzielne popołudnie - nie z mojej winy! A to znaczy że akurat trafiamy na powroty wikendowców z gór do Krakowa, czyli cały odcinek od Jurkowa w górę to praktycznie ślimaczo się wlekący korek, na szczęście my jedziemy w przeciwnym kierunku.
Przystanek pierwszy - Melsztyn.
Z samego zamku wiele nie zostało - i tak dobrze że to co jest, regularnie koszą, bo lata temu o tej porze roku, nie było szans na dojście, tak wszystko zarastało.
Mur kurtynowy ze strzelnicami - zamek był ciekawie rozplanowany - doskonale wkomponowano go w skałę na której stał. składał się z dwu zasadniczych części - Zamku Wysokiego z wieżą, oraz późniejszego Zamku Dolnego o zrębie poligonalnym (bo bastionów w takim terenie nie było jak usypać, zresztą nie miały sensu militarnego skoro skała góruje nad okolicą kilkadziesiąt metrów, a to znaczy że potencjalny oblegający byłby wybijany nim jeszcze zdołałby zbliżyć się na odległość z której mógł by zacząć sypać swoje szańce.
To co widać na zdjęciu to łącznik pomiędzy nimi.
Zwróćcie uwagę na tę dziurę zaraz za ogrodzeniem - to zamkowa cysterna - głęboko kopana, a w środku obłożony cegłami zbiornik na wodę, wkopany w zbocze na którym teraz stoję - prawdopodobnie onegdaj źródło - mało kto wie o tym miejscu, mało kto tam był... ja byłem - wejście jest mało widoczne z góry, a teraz zarośnięte pokrzywami po szyję - odpuszczam wezmę tam chłopców na wiosnę.
Zaczynają się widoki.
Zakliczyn i późnobarokowy kościół św. Idziego
Dolina Dunajca.
I to jest to co przyciąga tu turystów - same ruiny to jedno - ale takie widoki...
podobnie piękne widoki na dolinę Dunajca znajdziecie dopiero w Pieninach.
Rzecz jasna jak to u nas.. "widoczność wspaniała ale przejrzystość mglista".
Przewińcie kilka zdjęć wyżej.. to miejsce gdzie stoimy...
No to jest właśnie to które teraz pokazuję - kilka metrów do stóp murów i kilkadziesiąt do ewentualnego lotu - tyle że wcześniej pewnie by gałęzie przytrzymały.
I dlatego z takim zaangażowaniem trzymam młodego - co innego przygoda a co innego niedbalstwo.
A to już najbardziej znany element melsztyńskiego zamku. wieża, górującą nad okolica, widzialna z wielu kilometrów wkoło. W zasadzie majestatyczne wieży resztki...
Kombinuję, żeby przestrzelić linkę przez to okno na górze, potem przywiązać ją do czegoś na dole i w ten sposób wdrapać się tam. Całkiem realny pomysł, obawiam się tylko że konserwator zabytków miał by na temat takiej przygody z deczka odmienne zdanie od mojego.
Deszczowe chmury powoli się zbierają, ale jeszcze mamy czas.
Strzelnica w dolnej partii wieży - to był jednocześnie mur zewnętrzny więc ostrzeliwać stąd można było suchą fosę która odcinała zamek od całości wzgórza.
Ściana frontowa.
I widok z podnóża.. spadły pierwsze krople, ale do samochodu zdążymy, bo zaparkowany jest ledwie dwieście metrów stąd.
Przystanek drugi - Czchów.
Ostatni raz byłem tu nim jeszcze basztę otwarto dla zwiedzających - a potem nie było już okazji i tak schodziło - najwyższa pora nadrobić...
Baszta - nazwa zwyczajowa, bo de facto obiekt pełnił rolę wieży.
Głębokość niszy okiennej uzmysławia grubość ścian.
A to już panoramy ze szczytu
Od lewej Patria a potem Mogiła (478 mnp.)
Dość wieszcze nazwy - zważywszy że był tam w październiku 44 roku szpital partyzancki i kilku z nich z tych lasów już nie wyszło...
I w drugą stronę. Machulac (483mnp.)
Czchów widziany oczami wartownika
Cmentarz i barokowy kościółek Św. Anny
tyle że pięknie przebudowany w stylu spiskim.
Wokoło kilka stosunkowo starych nagrobków - w tym jeden .. powiedzmy skoligacony - ale że nie udało mi się tajemnicy wyjaśnić, przeto sza...
Całość zamku to przyziemia murów z jednym budynkiem odtworzonym na potrzeby siedziby sklepiku który sprzedaje bilety na wieżę/basztę, pamiątki itp.
schodzimy i "idziemy w miasto" ;-)
Od strony miasta pobudowano spory parking, skąd wiedzie ścieżka na zamek, i plac zabaw dla dzieci i miejsce pamięci. Ale ja tradycyjnie parkuje koło cmentarza, więc teraz się tu nie zatrzymujemy, dłużej niż konieczne, żeby zarejestrować to czego nie było poprzednio.
Dęby katyńskie.
"brama na zamek"
A to było.. od dawna tak wygląda - taka trwała rudera.
Całkiem współczesny (no powiedzmy nie starszy niż 100 lat) dom posadowiony na murowanych, średniowiecznych fundamentach - pewnie wtedy były to izby mieszkalne, teraz piwnice - w Polsce taki układ cieszy bo nieczęsty - we Włoszech widziałem takie narastanie liczące ze dwa tysiące lat z hakiem...
OBELISK to drodzy państwo nie jest byle kawałek kamienia postawiony dla uczczenia czegoś co warto uczcić!
Przykro mi to pisać ale mieszkańcy Czchowa wyszli na... słupków (bo tyle słowo obelisk znaczy).
Św. Florian - a jakże - nie znam miasta bez figury tego św, gdzieś w okolicach rynku albo remizy...
Zwróćcie uwagę na tego lwa u stóp postumentu. Pochodzi on z kościoła starszego niż obecnie stojący, romańskiego fundowanego prawdopodobnie jeszcze przez Kazimierza Sprawiedliwego w XII wieku!
I zabudowa...
I skwer zamiast rynku...
I znów zabudowa - podobne domy znajdziecie jeszcze tylko w Ciężkowicach, Zakliczynie i Lipnicy - ale te tu są w chyba najlepszym stanie.
Ależ mi się taki układ domu podoba...
Oto urok miast położonych na zboczach wzgórz... parę kroków i jestem w zasadzie na poziomie dachów.
Fara - Baszta - dzwonnica... cóż trzeba było mieszkańcom średniowiecznego grodu więcej?
no poza... ale nie bądźmy drobiazgowi ;-)
"Nepomuk" cokolwiek daleko od przeprawy... - i czemu tu patronuje?
choć na stronach Czchowa
tłumaczą to suszą...
Dwaj "nierozłączni" apostołowie - tym razem Paweł po prawej.
Wnętrze kościoła NMP
W najstarszej części świątyni czyli w prezbiterium zachowały się piękne gotyckie polichromie (freski) - już przytarte ścierką czasu, ale wciąż robiące wrażenie, niedawno zresztą odkryto je też na sklepieniu.
Dość dziwny pomysł, żeby zwornik sklepienia krzyżowego w przedsionku świątynnym zakrywać kartuszem z wizerunkiem zamku... no to macie przynajmniej wyobrażenie jak on wyglądał...
choć w/g strony (linkowałem wyżej) to wizerunek kościoła z wieżyczką.
I znów świadectwo martyrologii...
Baszta widziana z okolic kościoła.
św Anna na cmentarzu.
To nie ten wzmiankowany wcześniej nagrobek "skoligacony"...
po prostu ten jest ciekawy ze względu na ryt słonecznika.
A potem dalej w drogę.
Udało się miedzy deszczami i trafiamy na prom
A promem do Tropia - makieta zamku Tropsztyn w Wytrzyszczce w skali 1:1 za naszymi plecami.
My ruszamy do pustelni św. Andrzeja
"tradycyjne" szukanie czaszki - nagrodą oczywiście jak zawsze są lody.
Czyjaś mogiła - niestety czas i klimat zatarły piaskowcowa inskrypcje że dziś jest praktycznie nieczytelna - mi się nie udało.
A to w/g legendy miejsce noclegowe świętego...
Wychodnia piaskowca ciężkowickiego, czyli resztki Gór Świętokrzyskich.
Źródełko.
Ale jak widzicie robi się już całkiem ciemno.
Wracamy z pustelni, kierujemy się do kościoła
sanktuarium śś. pustelników Świerada i Benedykta
Rozlewiska Dunajca w okolicach Tropia i Wytrzyszczki.
A toż i sam kościół - stary romański - odmłodzony wiele razy - ostatnio w stylu jak widać spiskim (madziarskim).
Świerad na skale - to stąd w/g legendy miał powstrzymywać powodziowe fale Dunajca - a orzeł (tam mu tylko na dole krańce skrzydeł widać) przynosił, mu pokarm.
Stroma ta skała...
i jak widać... już mało co widać - zmrok i zbliża się solidna burza.
Odpuszczamy lochy zamku w Rożnowie. Mikołaj tam już był z klasą - patrz link przy szukaniu czaszki, a Miłosza tam kiedyś jeszcze zabiorę.
Teraz muszę myśleć jak bezpiecznie wrócić, ściana wody, widać pięć metrów jezdni ale droga kręta i każdy błąd może oznaczać walnięcie w drzewo (mały ból, przy tej prędkości) lub spadniecie w paryje - duży ból bo to głębokie paryje a niektóre prosto do Dunajca...
Ale dojechaliśmy szczęśliwie .
Route 3 490 493 - powered by www.wandermap.net
Powyższa mapa to tylko poglądówka - Wandermap ma fatalnie niezgodne mapy ze stanem rzeczywistym... np. brak obwodnicy Wojnicza. Ale obraz drogi jaki taki daje.
10 comments:
Aż się wzruszyłam - tyle razy przejeżdżaliśmy w pobliżu tych ruin jadąc zimą do Krynicy i zawsze się odkładało na później. Tą metodą zeszło na świętego Nigdy. I dopiero dzięki tej relacji poczułam się tak, jak bym tam jednak w końcu była.
Bardzo przyjemna wycieczka. Sporo atrakcji i ładnych widoków.
Pozdrawiam.
Ćwierć wieku temu jak byłem w Czchowie i Tropiach - ej łza się w oko kręci
Witaj Makromanie.
Fajna wycieczka. Lubię takie klimaty, ale nie mogę być wszędzie.
Cóż, lat mi ubywa, a nie przybywa.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Całkiem ciekawa ta pustelnia, dziekujemy za inspiracje do odwiedzenia jej :) Ciekaw jestem czyja to mogła być mogiła na której inskrypcje zatarł czas... A najbardziej to mi szkoda że te zamki do naszych czasów pozostały w tak marnym stanie. W innych krajach miały więcej szczęścia, chociażby na Słowacji...
Aniu - nic straconego...
Wkraju - owszem, choć tym razem chodziło bardziej o pokazanie ich dzieciom, ja teren Zakliczyn i Melsztyna znam świetnie, bo w okolicy mieszkał kolega mojego dziadka z partyzantki, to często tam jeździliśmy.
Stanisławie - Melsztyna i Czchów czy Tropie jako takie wiele się nie zmieniły, ale baszty w Czchowie nie poznasz.
Michale, akurat te miejsca są w pełni dla Ciebie dostępne, tu nie ma wymogu długiej wspinaczki, czy dalekich marszów a imdla wnuków może być świetna zabawa.
Kasiu i Kamilu - Polecam, sam kościół w Tropiach to wczesny lokalny styl romański tyle że potem przebudowany. Jak byście potrzebowali przewodnika to adres znacie. Bo przy okazji można i "rekonstrukcje" zamku Tropsztain w Wytrzyszczce zobaczyć i beluard z budynkiem bramnym zamku Tarnowskiego w Rożnowie i resztki (remontowane) zamku Zawiszy Czarnego także, do tego fajny drewniany kościół i zaporę...
Nie znam miejsc, o których tu napisałeś, więc tym bardziej cały post przeczytałem z zainteresowaniem. Wniosek - ruiny też mogą być piękne.
Wiesławie bo z ruinami jest ja ze starymi ludźmi. Są takie mieć zdarcia, są malownicze, są takie z tajemnicą, są urocze ale też bywają wredne, zgorzniałe, przykre...
Zawsze, kiedy widzę albo słyszę o młodszych murach na starszych fundamentach, przypominam sobie Bazylikę św. Klemensa w Rzymie. Choć sporo czytałam o tym miejscu, zanim je odwiedziłam, wrażenie i tak było powalające, naprawdę! Ciary na plecach.
Pisząc o podobnych miejscach we Włoszech miałeś na myśli jakieś konkretne przykłady, czy raczej zabudowę mieszkalną? Szukamy inspiracji na kolejny urlop.
Generalnie cały Rzym to miasto na mieście...
A ja mam na myśli castel sant Elia (zamek šw Eliasza) -mniesamowite miejsce, zwłaszcza wąwóz od strony klasztoru, poza tym to środek Włoch, więc dobre miejsce jako baza wypadowa.
Post a Comment