Friday, May 19, 2017

60 Kilometrów z kościołem na rolkach w tle

You Tuba wywaliła mój film bo rzekomo jest za długi - najpierw musiałem się zweryfikować, czyli podać cymbałom mój numer telefonu a potem i tak mi go wywalili... pies z nimi tańcował.

Tyle że materiał dość filmowy mam a mniej zdjęciowy - i wyjdzie dziwnie gdy zrobię z tego normalny post. Trudno.

Zatem zapraszam na trasę - pierwszy majowy tegoroczny słoneczny dzień i wypadam, rower wyszykowany jeszcze w zimie. Niezbędny ekwipunek spożywczy i techniczny spakowany... można jechać. 

Przygotujcie się bo krótko nie będzie.



Rower pakuję do samochodu i zjeżdżam do miasta. Nie z lenistwa, bardziej malowniczy był by wypad przez Harcerską u podnóża "Marcinki" ale Aura by chyba zawyła sąsiadów na śmierć, gdybym wybył na rowerze bez niej... ukrywać się przed własnym psem... czy to nie przesada? 

Potem już z pedała. Pierwsze zdjęcia robię dopiero w Skrzyszowie.

 SKRZYSZÓW

 Kościół pod wezwaniem Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika.

 A takiego ujęcia Wam nie pokazywałem jeszcze nigdy.
Ten kościół liczy 500 lat więc zasługuje na osobny post i ... no właśnie - zasługuje, podobnie jak mój parafialny, czy "Szkaplerzna" ... doczekać się nie może. 

 Ciutke dalej drewniana kapliczka , Na moje oko secesja łamana młoda Polską, czyli koniec XIX - początek XX 

 A Wewnątrz maleńki "Nepomuk" 

 Na rozstajach dróg - w prawo szosa na Zalasową, w lewo na Łęki. Jadę na Łęki.
 
 Świniogóra - tak się to miejsce nazywa - może budzić skojarzenia kształtem ze stożkiem wulkanicznym - ale de facto to taka zwykła kupa iłu, mierzy 396 mnp. 

 Znów rozstaje - na prawo Świniogóra, na lewo Łęki ... kolejny raz wybieram lewicę... 
hmmm, trzeba będzie zacząć jeździć w drugą stronę, albo tylko na liniach prostych ;-) 

ŁĘKI GÓRNE
 
 Dość ciekawy ten krzyż - na cokoliku współczesna data, ale z odniesieniem do lat trzydziestych, a na moje oko lipy mają grubo ponad sto i tyleż samo pewnie liczył pierwszy krzyż tu ustawiony. 

 Minąłem kulminację przed Łękami, przede mną długi zjazd, śmigam aż miło, wyczuwam bicia na tylnym kole a na przednim luzy w kierownicy - to się nazywa diagnostyka walką - jak mi się rower rozsypie to będzie intensywna terapia ;-) 
Na szczęście przy drodze sporo kapliczek, przy każdej się zatrzymuję i w ten oto sposób mój tyłek zostaje uratowany. 
Niestety na kapliczce powyżej nie udaje mi się odczytać inskrypcji - zbyt wiele warstw farby, skutecznie ją zatarło. 
 
 "w podzięce ufności i Bogu na Chwałę budowali w 1923 roku
Józef i Maria kozioł z domu Zięba"
Potem jeszcze modlitwa za opiekunów tej kapliczki.

 "a gdzieś Ty bywał czarny baranie"...
Zawsze mnie drażniło gdy katecheci nakazywali mi być "białą owieczką" a nie "czarnym Baranem" bo te rzekomo są niemiłe Panu...
Ps. nie wyszło tym katechetom...
 
 Takie zabudowania - skansen na żywo - czasami gdy pisze na waszych blogach że nie kocham skansenów, może to być źle zrozumiane - ale ja nie muszę, wciąż jeszcze w mojej okolicy jest sporo takich miejsc. 


A tuz opbok szkoły w Łękach Górnych...
jest rów przydrożny a w rowie!!!!
 Ot prześliczna pijawka!

 I traszka!!!!!! 
Lata traszki nie widziałem 
(całe dwa ostatni raz w kamieniołomie na Wale, ale mi Aura wlazła przed obiektyw i zdjęcia nie mam). A tu proszę!  
Raczej nie jest to traszka górska , na moje oko to Traszka karpacka ... choć geograficznie i administracyjnie raczej "podkarpacka" ;-) 



 To wszystko Łęki Górne

 Wotum z mroku 1916...
czas wojny więc wotum za ocalenie...
Tyle że od pioruna a nie od kuli czy granatu artyleryjskiego.
Ależ ten los dziwny - wojna, setki tysięcy giną od kul, a śmierć czaiła się z piorunem... 

 Wreszcie coś co chciałem Wam pokazać od lat. 
Renesansowo - manierystyczny dwór Ariański w Łękach Górnych.
 
 Tuż przed nim
 Kolejny "Nepomuk".

 Materiał mam video - więc ... no właśnie. 
Po prostu zrobię o tym osobny wpis. 

 Oficyny przydworskie. 
niestety nie udaje się terenu objechać do okoła. 




 I wreszcie docieram do kościołów.
 obu pod tym samym wezwaniem  - św Bartłomieja.
 Kościołek gotycki z okolic 1484 roku, z wstawkami renesansowymi , przebudowany w XVIIIw. barokowo przez  Katarzynę z Lubienieckich Łętowską.


 I nowy kościół - całkiem ładny w/g mego mniemania. 
ale wróćmy do starego
 
 Wnętrze podobno zawiera kilka ciekawostek, ale niestety nie udaje się wejść nawet do przedsionka!!! 
Ejże panie proboszcz. nieładnie!!!! 
;-)

 A to przez okienko w kruchcie...

 Kapliczka przy samym kościele.

A potem na rower i w górę trzeba się znów ciut powspinać.
 
 Ale z przerwą na cmentarzu.

 Cmentarz Wojenny nr 239.

 Inskrypcję przetłumaczyłem sobie jako "my tu leżymy, byście wy mogli stać" - mile widziana korekta za strony kogoś kto zna niemiecki. 

 Tu walki już praktycznie się nie toczyły - na mijanej wcześniej Świniogórze były ostatnie szańce II linii umocnień rosyjskich po ich przełamaniu - cały front gwałtownie zmierzał na rubież Sanu - gdzie carscy mieli nadzieję go odbudować - pozostawiano oddziały osłonowe i to głównie z nich rekrutowali sie lokatorzy tego cmentarza, sporo tu też zmarłych z ran. 


 Lokalne nagrobki.

 Kulminacja między Łękami a Podlesiem (Księżym zresztą nie Machowskim)

PODLESIE MACHOWSKIE
 

Podlesie Machowskie a w nim...

 Kościółek/kaplica 
a na nim...
tablica
 Która mówi sama za siebie.

 Wnętrze.

I jadę dalej  

 A w lasku napotykam taki przybytek.

 Prywatne stawy hodowlane.

 I wiatka grillowa

 Z której chętnie korzystam, dla krótkiego posiłku - batonik plus sporo łyków mineralnej.
 Miejsce pozostawiam w dokładnie takim stanie w jakim zastałe - papierek po batoniku ląduje w kieszeni.
Niemniej jednak dzięki właścicielowi za miłą gościnę. 
 
 Czy mi potrzeba skansenu?

 Znów kapliczka wotywna 
"Składam Ci Boze podziękowanie
za szczęśliwy powrót z wojen bo bez twej
pomocy nic nie upracowałbym dla Ciebie Panie"
Tomasiewicz Piotr Podlesie 29.06.1962.
(kapliczka w stylistyce bardzo w latach 60 modnej w budownictwie nie tylko sakralnym)

POGÓRSKA WOLA
 
 Droga śmierci - "czwórka" na odcinku Tarnów - Rzeszów - odkąd otwarto autostradę mniej tu ludzi ginie... ale mniej to marne pocieczenie.
omal jakiś motozjeb we mnie nie wjeżdża!  
 
 Pogórska Wola - budowa nowego kościoła
i

 Kościół stary pw. św. Józefa Oblubieńca

 Zaczatki kościoła sięgają 1778 roku kiedy to właściciele tutejszych dóbr Józefina i Mikołaj Siedleccy postawili sobie kaplice przy dworską pod wezwaniem św. Mikołaja, która potem rozrosła się w ten oto kościół parafialny.

 Ale o tym dowiedziałem sie dopiero w domu, bo na miejscu wyglądało to tak


 Więc już wiecie czemu kościół na rolkach w tle? ;-) 

 Jak by się komuś nie chciało oglądać:

 Kościół na to miejsce przetransportowano nie rozbierając go na rolkach z kłód drewnianych.
Nie ciągnięto daleko - ledwie kilkaset metrów, ale i tak spora praca...
 
 Najciekawsze jest jednak powało sklepienie ;-)
bo czegoś takiego nie widziałem jeszcze - sufit ułożony półkoliście z malunkami imitującymi sklepienie kolebkowo żebrowe. 
Generalnie całość miła oku i klimatyczna. 


 Kolejna zagwozdka... ta data.

 A stąd właśnie ów kościół przetransportowano. 


 Po drodze mijam charakterystyczne drewniane krucyfiksy. Myślę że figury Chrystusa wyszły spod reki tego samego artysty. 


 łany konwalii majowej

 Sztorcowa góra - śmieszna nazwa dla obszaru silnie... zabagnionego - po ostatnich deszczach, tylko kulminacja jest jako tako sucha i sama droga, reszta to bajoro.  

ŚREDZINY
 


 Sposób na promocję.
"Wrota Pogórza" to te tabliczki i aplikacja na smartfony - skanuje się od, a jak się uzbiera ileś tam punktów to organizacja obiecuje różne gadżety - sęk w tym że nie ma rejestracji miejsc przez internet - zatem każdorazowa konieczność twardego restartu sprzętu. Bądź jego uszkodzenie owocują utratą "dorobku" co gorsza niektóre kody się po prostu "nieskanuja"... jakoś to przeżyję ;-)  


 Kolejne krucyfiksy - bardzo charakterystyczne dla tych okolic 

WOLA RZĘDZIŃSKA 
 
 Kolejna z pasiek

TARNÓW KRZYŻ
Po drodze mijam lasek Lipie i Błonia 
 Jak ja ten widok mojego miasta lubię...

TARNÓW KLIKOWA
 BRUK BET!!! 
A co jak tu nie promować prywatnych inwestorów tej miary?! 
Mam nadzieję że stadion w Niecieczy pokaże Wam w ciągu dwóch trzech tygodni 

 Stado ogierów w klikowej - wpierw stadnina X Romana Sanguszki, potem PSO, a teraz jakaś fundacja - oby sie to utrzymało, bo miejsce niezwykle klimatyczne.
Pamiętam gdy ten dąb jeszcze żył...
Teraz zaadaptowano go na kapliczkę - dobre i to - nie każdemu drzewu po śmierci dane jest takie życie ;-).

 W zasadzie to jedyny tolerowany przeze mnie rodzaj kultu św. Huberta

 Jak by się kto pytał... to nie jest numer telefonu do mnie. ;-)

BIAŁA
 


 Miejsce śmierci młodych żołnierzy AK z Szarych Szeregów. 
Chłopaki zginęli tuż przed wybuchem akcji burza, gdy szli zabezpieczyć dostarczone z Wielkiej Brytanii materiały wybuchowe w ramach akcji MOST. 
Było na ten temat sporo przekłamań, aż dopiero harcerze ustalili wszystkie okoliczności zdarzenia i w ostatnich latach ukazała się książka o tej potyczce traktująca.
CZUWAJ! 

 Na dowidzenia...

Potem do pracy - po drodze wypiłem ponad dwa litry wody, w pracy jeszcze cztery mineralne ... spore odwodnienie. Twarz i przedramiona silnie opalone piekły mnie jeszcze przez kilka dni... było warto

6 comments:

Rademenes II said...

W niedzielę wyruszamy na pierwszą poważną wycieczkę, więc może reaktywuje bloga. :)

Ania said...

Kapliczki czasem chronią, a czasem nie. U nas we wsi Klonów jest taka jedna postawiona w latach trzydziestych z prośbą do Maryi o opiekę, a parę metrów dalej pomnik pomordowanych w czasie wojny i na liście ofiar fundator tamtej kapliczki. Taki los...
Na słonce trzeba się przygotować, kremy z filtrem są nie tylko dla kobiet. Moi koledzy bez skrępowania smarują się kremem z filtrem 50 i jest dobrze, ja poprawiam smarowanko jeszcze w trakcie wycieczki.

Kasia Skóra said...

Temperatury ostatnio iście letnie więc trzeba uważać bo można się trochę spiec na słońcu :) Dziękujemy za fajną fotorelację z wycieczki, przeczytalismy z zainteresowaniem :)

Wojciech Gotkiewicz said...

Szacun Makro! Czekam na ten dokument video i mam nadzieję, że okrasisz go komentarzem. Tam mam nadzieję! Żądam! Punkt kopulacyjny zapisałem sobie w kajeciku. Nigdy nie wiesz, kiedy takie info może się przydać :))))))

Hanna Badura said...

Ja oglądałam głównie zdjęcia, które są bardzo ładne.
Film bardzo fajny, szkoda, że tak się stało;
ale to doświadczenie na pewno czegoś Cię nauczyło :)
Może powstanie jakiś nowy film. Pozdrawiam :)

makroman said...

Rademenesie - i udało się!

Aniu - ta raczej była wotum dziękczynnym za ocalenie - ale faktycznie różnie to bywa - kadłubkowi także piorun katedrę spalił ;-)
Nie lubię kremów, a że piecze? trudno widać musi ;-)

Kasiu i Kamilu - tu w grę wchodzi także "opalanie" wiatrem.

Wojtku - doczekałeś się.

Hanno - ot drobna wpadka - szkoda bo w całości miał bym materiał zdjęciowy bez konieczności dokumentowania filmem, ale w sumie nic złego się nie stało.