Monday, August 13, 2012

Zator w mózgu?

Starzeję się! 
Coraz więcej rzeczy mnie wnerwia.
Ale jak tu się nie wnerwiać?

Organizacje obrońców praw zwierząt, istnieją dziesiątki lat, korzenie niektórych, na przykład REFA (Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu) która liczy lat trzydzieści jako organizacja, sięgają średniowiecza!
WWF liczy lat pięćdziesiąt, Greenpeace czterdzieści z okładem, a są jeszcze Animalsi, Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot i wiele, wiele innych organizacji. One wszystkie działają, jedne prężnie inne mniej, ale są, od dziesiątków lat tłukom człowiekom do łbów, kilka oczywistych prawd ze skutkiem.... takim jak na zdjęciu.

W Pepsi DinoZatorlandzie zaraz przy wejściu...
Urządzono kolejkę, w której rozradowany narybek człowiekowatych (bo Homo sapiens sapiens - przejść mi przez klawiaturę nie chce) naparza z pistolecików a to do słonia, a to do pingwina czy foki! Razem z narybkiem również stare krowy (czytaj mamusie) robią to samo...
To potem nie dziwmy się że jakieś stadko debilków w Tatrach ukamienuje niedźwiadka, a inni zatłuką fokę na wybrzeżu...


A sam park ruchomych dinozaurów?
Nie wiem czy chce mi się o nim osobno pisać, w skrócie: jarmarczne, cały park zarośnięty zielskiem (żebyż to choć skrzypy i paprocie były), uciecha mało gustowna (Rex'io szczający na ścieżkę która przechodzą zwiedzający - byli tacy którym to sprawiało frajdę, aż miałem ochotę się do Rex'ia przyłączyć), mini muzeum na w miarę przyzwoitym poziomie i... tyle.


5 comments:

markiza said...

gdybyś mnie spytał, to odradziłabym może w porę ten Zator;) niestety większość dzieci uwielbia takie paszteciaste rozrywki. z moimi dziećmi staliśmy najdłużej przed skamielinami i okazami kamieni półszlachetnych - to było warte podziwu i uwagi, reszta jak ze straganu made in china :( Inwałd z miniaturkami bardziej się nam podobał.

Nomad said...

Kiedyś byłem świadkiem na peronie. Jak mały, niedorosły, przyszły, seryjny morderca deptał mrówki, a mamusia - tu, jeszcze tu, o jeszcze jedna synku. Przejeżdżał ekspres i musiałem się przykuć do słupa, jak ci którzy chcą się oprzeć pieśni syren, przykuwając do masztu.

makroman said...

Lidko - mój Miłosz przez muzeum przemknął jak meteoryt, więc się nie napatrzyłem, choć w sumie będąc przez wiele lat stałym bywalcem choćby krakowskiego muzeum geologii nic nowego tam nie spodziewałem się dostrzec.
W Inwałdzie też byliśmy - stosunkowo ciekawe miejsce, choć również jarmark.


Nomad - znam ten ból - u mnie w rodzinie kupiono wnusi papużki faliste i zarykiwano się śmiechem gdy ta trącała je kijkami a one w przerażeniu i zdenerwowaniu chciały się zabić o pręty klatki. teraz ona studiuje medycynę... albo taka przemiana w niej zaszła, albo... miej nas panie w swojej opiece.

Wiesław Zięba said...

Szacunku do przyrody mogą nauczyć rodzice. Tak samo jak do pieniędzy.

makroman said...

Tojav - a kto nauczy rodziców?