Wednesday, August 31, 2016

Velo Dunajec i okolice


Że Dunajec malowniczą rzeką jest to chyba nikogo przekonywać nie trzeba. Ale dopiero niedawno zapadła decyzja by po koronie jego wału poprowadzić ścieżkę rowerową, lepiej późno niż wcale. osobiście uważam że asfaltowane ścieżki powinny być wykonywane wzdłuż wszystkich odcinków wałów przeciwpowodziowych, nawet nie ze względu na rowerzystów ale z prostych wymogów bezpieczeństwa, takiego wału łatwiej jest bronić w razie powodzi. Choć oczywiście atrakcyjność turystyczna wielu miejsc wzrosła by skokowo. No nic dobrze że jest choć to, planują więcej, zobaczymy co z tego wyjdzie. Docelowo ma być ścieżka aż do ujścia Dunajca do Wisły a dalej to już wzdłuż tejże. Obym dożył...

Ale od początku.

W planach było całkiem co innego, chciałem przejść odcinek niebieskiego szlaku z Rzepiennika Strzyżewskiego do Tuchowa, przez Jodłówkę i Brzankę. Teren niespecjalnie wymagający, ale na tyle czasochłonny że nie w każdy dzień można się na niego porwać, zwłaszcza jeśli potem od razu do pracy... I najlepsza pora wypadła właśnie w ten dzień i tylko... jeden mały szkopuł od rana ulewa na całego, czyli nie ma co się wybierać. Wróciłem grzecznie do domu, poczytałem blogi, napisałem coś swojego i ... słoneczko zaczęło wychodzić! Ale tam już sensu jechać nie było, nic to, mam zawsze w planach kilka tras alternatywnych. Padło na Velo Dunajec, którym jeszcze do tej pory nie jechałem.

Sam szlak Velo z Ostrowa do Biskupic Radłowskich liczy kilkanaście kilometrów - jak dla mnie śmiesznie mało, tym bardziej że jest dopiero przed dziesiąta a w pracy mam być przed trzecią ale niewiele, sięgam więc po mapę i już mniej więcej wiem gdzie "uderzę". Nigdy nie planuje ze szczegółami, bo by mi to przyjemność odkrywania odebrało.

Jadę do Biedronki po aprowizację, a skoro już tam jestem to w ramach rozgrzewki dokładam sobie kilka kilometrów i wycieczkę rozpoczynam objeżdżając Tarnów wzdłuż obwodnicy.



Zdjęcia zaczynam robić już w Mościcach przy modernistycznym dworcu PKP - ale to materiał na osobny post.
Velo Dunajec nie była wtedy jeszcze oficjalnie oddana do użytku, choć rowerzyści już nią śmigali od pewnego czasu, w sumie nawet miałem dodatkowe atrakcje bo przez pewien czas... "ścigała" mnie tu koparka  ;-)

OSTRÓW
 Jak widać prace jeszcze nie zakończone. 
 Dunajec, kominy z prawej to moja elektrociepłownia, Za kilka godzin zaszyję się w jej gorących huczących trzewiach...

 Krzyż w międzywalu, pamiątka, przestroga i miejsce pożegnania tych którzy zginęli podczas powodzi 1934 roku
tak, tak - żyjemy w złudnym przeświadczeniu że przeżyliśmy "powódź tysiąclecia"...

Jeden z nielicznych jeszcze wtedy znaczków na szlaku - dziś jest już ich więcej i nawet są na asfalcie wymalowane. 

KOMORÓW


Stary garaż na stajnie przerobiony - nie powiem, osobiście jestem za.


Wciąż widach "Marcinkę" - czyli nadal jestem "u siebie".

Przejazd pod autostradą.

I niebo pomiędzy jezdniami widziane. 

BOBROWNIKI MAŁE
Uroczy stary międzywojenny domek - dość luźna wariacja na temat stylu galicyjskiego


SIEDLEC
Warto zajrzec na zalinkowaną stronę, bo sa tam zdjęcia jednego z nielicznych pomników ofiar cywilnych I wojny swiatowej.
O którym niestety wcześniej nie wiedziałem, więc brakuje u mnie jego zdjęcia. 
Czasami tak bywa, jak się nie planuje trasy szczegółowo - coś może nam umknąć - inna sprawa że daleko nie ejst, a w okolicach jeszcze kilka ciekawych miejsc, wiec zaglądnę na pewno. 
wiele tu pochówków zbiorowych.
Polegli głownie podczas obustronnych prób przełamania frontu, który zastygł na kilka miesięcy wzdłuż Dunajca. 

SANOKA
Ciekawostka słup energetyczny na "patelni" ;-)
Oczywiście rozumiem sens takiego ukształtowania terenu, niemniej jednak wcześniej czegoś podobnego nie spotkałem. 

GLÓW

Był projektowany jako jeden z cmentarzy reprezentacyjnych - znaczy takich na których miano organizować różnego rodzaju uroczystości patriotyczne. 
Austriacy tak to wykombinowali - nie wzięli tylko pod uwagę że Polska odzyska suwerenność i poza cmentarzami legionowymi, nie będzie organizowała uroczystości patriotycznych na innych cmentarzach. 
Aczkolwiek chwała się II RP należy, zarówno za opiekę jaką objęto weteranów i cmentarze.

Cmentarz ten jest po remoncie, ale zarasta makabrycznie i niszczeje.
Widać nikt miejscowy nie poczuwa się do obowiązku dbałości...
Co nieładnie o mieszkańcach Glowa świadczy.

Sam remont, wykonany nasermater (ciekawe słowo)
Jak już przeczytacie opis spod linku, to dodam że sam osobiście zostałem poczęstowany zwrotem
"neserci kurwi mater" przez pewną góralkę ze Szczawnicy, po tym jak wróciwszy wcześniej z rajdu znaleźliśmy lokum zamknięte, zaczem wlazłem po balkonach i kolegów wpuściłem. 
A ona biedaczyna nie mogła pojąć naszej obecności wewnątrz...;-) 

Ale wróćmy na cmentarz... (kocham makabrę, jak mój podwójny imiennik Zembaty, notabene też z Tarnowa).

Na powyższym zdjęciu widać  że zamieniono krzyże na grobach i Niemiec ma krzyż prawosławny a Rosjanin niemiecki. 

Podejrzewam też iż remont obejmował wymianę tabliczek, przy czym niechlujnie odczytano nazwiska - bo jak inaczej wytłumaczyc obecność Japończyka w armii pruskiej?! 


Znów mój imiennik...
Dunajec przejeżdżam po moście w Biskupicach Radłowskich, zdjęć nie ma sensu zamieszczać bo są w moim poprzednim poście z tego terenu.

Za mostem, przystaję, liczę czas i wychodzi ze jeszcze spokojnie zdążę wpaść do Żabna. 
Wcześniej jeszcze zaliczam Tesco - kupuję Oshi i jakiś batonik (wypiłem co miałem i chciało się dalej - do pracy spokojnie bym wrócił, ale że miałem zamiar dołożyć nieco kilometrów...).
W samym Tesco udzielam wywiadu pani ankieterce (nie widzisz cholero młoda żem zziajany i na pewno nie tutejszy?!) - generalnie niewiele się odemnie dowiedziała - ot tyle że przypadkowo, w ściśle określonym celu i zazwyczaj nie...
"a czemu Pan wybrał, właśnie sklep sieci Tesco?"
"a bo był pierwszy po drodze..." 

ŻABNO

Historia miejscowości sięga XII wieku - prawa miejskie zyskuje sto lat później a za kolejne sto miasto, otrzymuje przywilej/prawo jarmarków i zaczyna rozwijać się szybciej - wcześniej było w zasadzie jedynie siedziba rzemieślników pracujących na potrzeby lokalnej ludności.
Obecnie lezy na szumnym szlaku "miasteczek średniowiecznych" - ale nie szukajcie tu jakichkolwiek średniowiecznych pamiątek... choć.. ale o tym za chwile.

Jak już robić selfie to z pompa... nieprawdaż?;-) 


W końcu jesteśmy w zabnie - więc nazwa zobowiązuje... 

Ratusz i neobarokowa dzwonnica przy kościele św. Ducha.

Herb Tarnowa to Leliwa - czyli leżący półksiężyc z gwiazda nad sobą.
W Żabnie jak widać... 
Nasunęło to niejednemu skojarzenia że Żabnioki to takie Tarnowioki tylko cokolwiek ... porąbane ;-) 


Na tablicy pośród wykonawców zdobień kościelnych dostrzeżemy nazwisko Jana Wnęka.
to pierwszy polski lotnik (startował wieży kościelnej w Odporyszowie) i jeden z pierwszych na świecie. 

Barokowa bryła Kościoła św. Ducha.


Ogrody kościelne -ładne, zadbane i dostępne miejsce - chwała proboszczowi.


Główny portal świątyni. 

Baptysterium
Stare baptysteria wystawia się do przedsionków lub zgoła na zewnątrz jako misy na wodę święconą - jest to chyba zresztą dość stary pomysł - sięgający czasów gdy zmieniono rytuał chrzcielny i stały się zbyteczne - ale mogę się mylić, bo to jedynie moje domysły.  
Wnętrza kościoła przyjemne, nie dowalone barokiem, spokojne, stonowane.



Nie wiem jak Wam, ale mi ta misa na wodę święconą kojarzy się... delikatnie mówiąc... niejednoznacznie... 
 na wszelki wypadek, palców nie maczałem...
;-)


Jeden z najstarszych zabytków Żabna.
Pewnie zresztą najstarszy.
kopiec mogiła. 


Na obelisku inskrypcja
"UCZCIJ MOGIŁĘ SWOICH PRAOJCÓW, CO TU POLEGLI W PRACY I ZNOJU NIECH TA MOGIŁA BĘDZIE NIETKNIĘTA NIECH SPOCZYWAJĄ W WIECZNYM SPOKOJU ZDROWAŚ MARYJA OBROŃCY ZABYTKÓW MIASTECZKA ŻABNA 1923"


Spotkałem się z tezą że kopiec pochodzi z XIII wieku, ale nie w żadnym poważnym przewodniku czy opracowaniu. jeśłi zatem nie jest to kopiec pamiątkowy z okazji nadania praw miejskich, to nie pochodzi z XIII wieku ale prędzej z wieku XVI kiedy to Tatarzy miasto spalili w 1501 roku. 
Niestety w dostępnych mi ta tę chwile materiałach nic więcej nie wyczytałem. 
Co nie znaczy że do tematu nie powrócę, jak tylko znajdę coś wiarygodnego. 

A tuż obok kopca, urokliwa współczesna graciarnia.

Kawałek dalej jest kolejny cmentarz 
No tak się "śmiesznie" złożyło że szeregi wojen i pożóg zostawiły nam więcej cmentarzy niż zabytków i pamiątek... 


na tej samej kwaterze pochowano też poległych polskich żołnierzy z 1939 roku

oraz czerwonoarmiejców z 1944 roku


na pomniku centralnym
 (taka jest oficjalna nomenklatura, choć zazwyczaj i tak stoją przy jednej ze ścian - więc powinien być pomnik główny) 
inskrypcja
"CI, CO ZA ŻYCIA WALCZYLI ZE SOBĄ
LEŻĄ PO ŚMIERCI POJEDNANI
OJCZYZNA OPŁAKUJE JEDNAKO
ZWYCIĘZCÓW I POKONANYCH"



Takie same znajdziecie jeszcze na kilku innych cmentarzach - widać twórcy cmentarzy byli kochankami Uranii nie Kaliope... 


Kawałek dalej kirkut.


Cóż opisywać - podobno był remontowany...

Ale nikt o niego nie dba! 
i mam o to żal nie do władz czy mieszkańców ale do gmin żydowskich - bo częstokroć podnoszą krzyk na temat "bezczeszczenia" ich miejsc pochówków (np. podczas ekshumacji w Jedwabnem), a sami je zwyczajnie mają w "głębokim poszanowaniu"...

Kamyk ułożony na nagrobku, świadczy że ktoś tu czasem zagląda...

Reszta zarasta...

Bardzo ważna tabliczka.
Mówi nam że te porozbijane i wyrwane z miejsca tablice to nie robota Polaków, że to kulturalni i cywilizowani Niemcy użyli ich do... umocnienia brzegów rowu melioracyjnego!  
no ale przecież Polacy "antysemityzm wysysają z mlekiem matek"...  




Na tym cmentarzu spoczywają też żydowskiego pochodzenia żołnierze z czasów I Wojny, ale nie udało mi się znależć tego miejsca. Nie wchodziłem zresztą na teren, choć przez ogrodzenie było by to nader łatwe. 

Dalej już nie jadę - to był najwyżej na północ wysunięty punkt mojej wycieczki.
wyjeżdżam z Żabna tą sama szosą na Niedomice i Łęg Tarnowski.

NIEDOMICE

Kapliczka fundacji rodziny Żołędziów pochodzi z 1846 roku, choć na tablicy widnieje 1863 - być może chodziło o jej powtórna konsekracje lub rozbudowę zwiazaną z Powstaniem Styczniowym? 


Trójca Święta w kamieniu rzeźbiona 


Święty Franciszek - Matka Boska wspomożycielka wiernych - Św Jan Nepomucen.

Wnętrze - widać że kapliczka nadal służy wiernym. 

Wreszcie wycieczka dobiega końca, przede mną ostatni punkt. Aby tam dotrzeć muszę nieco zboczyć z prostego szlaku czyli pojechać kawałek dalej główną szosą. 

Moim celem jest pałacyk Męcińskich.
w zasadzie jest to przysiółek Łęgu Tarnowskiego o nazwie Partyń 
(podobno od łacińskiego pars czyli część, ale może równie dobrze być od polskiego part - jako rodzaju prostego materiału np "worek parciany", lubo od partaczy - czyli osób wykonujących rzemiosła a nie będących członkami cechu, pracujących bezpośrednio na potrzeby dworu szlacheckiego i wsi przyległych).
ŁĘG TARNOWSKI
Na teren Pałacyku, obecnie gimnazjum wejście jest zamknięte... ale jak widać tubylcy to urodzeni hakerzy ;-) 

Sam pałacyk - wybudowany w latach 1885 - 92 w stylu... sam nie wiem jakim - chyba najlepiej będzie mówić o eklektyzmie. więcej przeczytacie na stronach tarnowskiego PTTK
Narożniki zdobią kartusze herbowe,
ścianę szczytową polichromia
(nie wiem ja Wy ale ja tam widzę gębę szyderczo uśmiechniętego Diabła...)
ponoć za czasów świetności - polichromii i stiuków i zdobień było tu niczym na magnackich pałacach

Z prawej strony dziedzińca dąb pamięci 
Poświęcony porucznikowi Janowi Herdusiowi urodzonemu właśnie w Łęgu zamordowanemu w Katyniu. 


O rany... zauważyłem dopiero po wyjściu... 
ps. jak bym zauważył przy wejściu to... przecież też bym wszedł ;-)

A potem już grzeczniutko do pracy.

14 comments:

Hanna Badura said...

Podoba mi się eklektyczny pałacyk. Pokazujesz wiele ciekawych miejsc :)

wkraj said...

Dawno temu, też na rowerze, przemierzałem pokazane okolice. Odwiedziłem Żabno, Zalipie i gdzieś na Dunajcu przeprawiałem się promem na drugą jego stronę. Koniec lat siedemdziesiątych, wieki temu. Cieszę się, że teraz tak tam wyładniało, powstały trasy rowerowe i odnowiono wiele obiektów architektonicznych. Ładnie to wszystko nam pokazałeś i myślę, że zachęciłeś do odwiedzenia. Miło było zobaczyć dawno nie widziane miejsca.
Pozdrawiam.

Ania said...

Bogata trasa - zaleta roweru. Pieszo by ze trzy wyszły. A miejsca pokazałeś bardzo ciekawe. Warto poczytać i obejrzeć. Jeśli nie w naturze, to przynajmniej na blogu.

makroman said...

Hanno - istotnie ciekawe miejsce, prawdę powiedziawszy, zawsze omijałem to miejsce, dopiero gdy w bibliotece na półce z lokalnymi wydawnictwami trafiłem na książkę jemu poświęconą to wpisałem je na listę do odwiedzeniai oto jest.

Wkraju - rzeczywiście mnóstwo się od tamtego czasu pozmieniało. Planuję jeszcze kilka eskapad rowerowych w tamte tereny, to będziesz mógł skonfrontować swoje wspomnienia.

Aniu - piechotą 50 km da się za jeden dzień zrobić,ale męka duża i na nic więcej człowiek ochoty nie ma, rower to w przypadku rozległych w miarę płaskich terenów potęga (znam takich co kręci ich kręcenie po górach, ale mnie nie kręci).
Jasne nie sposób być wszędzie, dlatego z takim zainteresowaniem czytam blogi.

Ania said...

Znam ludzi, którzy pokonują piechotą 100 km przez noc i dzień, a potem idą z nami na kawałek tej trasy i po raz pierwszy widzą coś przy drodze - duże zaskoczenie, że to czy tamto tu się znajduje.
Ja zdałam sobie niedawno sprawę, że te nasze blogi mają dodatkowa wartość - pokazują ludziom do nas podobnym, że w każdym regionie są atrakcyjne miejsca. Sami tam nie dotrzemy, bo człowiek ma tylko jedno życie, ale przynajmniej ma szansę zobaczyć je oczami ludzi, którzy podobnie odczuwają walory okolicy.
Dawniej zaglądałam na blogi "profesjonalistów", bo takie zdjęcia piękne mają, ale już mi przeszło. Brak tam autentyzmu.

INKA said...

U nas na Podlasiu jest również wiele równie zaniedbanych kirkutów. Niektóre w opłakanym stanie, a jeśli już są grodzone i porządkowane, to też raczej staraniem lokalnych władz, a nie gmin żydowskich. No, a przecież my tacy antysytemici jesteśmy...

Kasia Skóra said...

Jaka długa wycieczka :) Nigdy nie widziałam Żabna, ale miałam stamtąd swojego czasu świetną koleżankę :)
Jeśli chodzi o macewy, to podobny los spotkał choćby te z kirkutu w Lipowcu, którymi także były umacniane brzegi potoku. W naszych stronach kirkuty są dość zadbane... Ale to zasługa władz lokalnych.

makroman said...

Aniu - wystarczy wspomnieć na uczestników "biegu rzeźnika" - wyczyn. Sport a nie turystyka a już zwłaszcze nie krajoznawstwo.
Racja z blogami, choć to w ogóle złożony problem, ale właśnie tak to należy traktować, ja czytam te kilka ulubionych blogów na zasadzie wieczornych pogawędek przy ognisku i piwie gdzieś w jakieś bacówce, gdzie spotykają się wędrowcy idący z różnych stron i w różne strony zmierzający.
"Zawodowy" turysta... brzmi smakowicie, ale nie mamy rodziny w telewizji więc nic z tego i nasze blogi pozostaną amatorskie ;)

INKO - w tym sęk, oczekuje się od nas byśmy za swoje pieniądze opiekowali się cmentarzami i pamiątkami po Żydach... dziwne oczekiwania wobec "antysemitów"...

Kasia i Kamil - jeszcze te które trafiły na brzeg miały szansę przetrwać ale Niemcy jak przystało na kulturalny i cywilizowany naród używali ich także do budowy dróg...

Rademenes II said...

Kurde naprawdę mamy podobne zboczenie. Ale pewnie byśmy sobie razem pojeździli. Normalnie notka jakbym sam ją napisał. Choć ostatnio trochę skracam, wolę coś opisać w oddzielnej, jakieś ciekawe miejsce niż wszystko pchać do jednej.

makroman said...

Rademenesie - nie wątpię, być może będzie okazja...
Próbowałem różnych konwencji, zasadniczo nie kombinuję, jak jest wypad w konkretne miejsce, to post jest z tego konkretnego miejsca, a że ostatnio "robię" głównie szlaki (czasami z myślą żeby potem poprowadzić tamtędy wycieczki, a czasami je tamtędy prowadzę), to i posty całą trasę obejmują. Z drugiej strony, gdybym chciał każdej lokacji poświęcić jeden post, to musiał bym ich wrzucać po kilka tygodniowo, a to podejrzewam iż szybko by wywołało znudzenie - ot dzisiaj też przejchałem ponad 50 km odwiedziłem kilka miejscowości, co najmniej dwa miejsca zasługują na oddzielne materiały... coś muszę wybrać.
Do zobaczenia na szlaku.

Nomad said...

Ostatnio w bardzo wielu miejscach pojawiły się takie ścieżki rowerowe, lub są w planach. Ze swej strony czekam na ścieżkę wałami Rudawki. Od Salwatora w Krakowie do Zabierzowa, a potem i dalej aż do Trzebini. Ścieżka ma przebiegać kilometr ode mnie. Podobno 2017-2018 W niecałą godzinkę mógłbym wyskoczyć do Krakowa na lody rowerem. Od dwóch tygodni wybieram się też do Nowego Targu, jest tam ścieżka dawnym nasypem kolejowym do granicy ze Słowacją i dalej. W planach dookoła Tatr. Bardzo to wszystko cieszy.

makroman said...

Właśnie wróciłem ze świętokrzyskiego, mają tam świetne szlaki rowerowe, nawet przywiozłem sobie "velo paszport" świetnie opracowana książeczka do zbierania stempli w odpowiednich miejscach (coś jak książeczka GOT) ale nowocześniejsze.
Docelowo ma być ścieżka wzdłuź Dunajca do Wisły a potem wzdłuż tejże, będzie ekstra.

Mo. said...

Końcówka mnie rozbroiła. Gdybyś napisał, że byś nie wszedł to i tak nikt z tu obecnych by Ci nie uwierzył. Połączyłeś w tym wpisie dwie rzeczy, które uwielbiam - rower i cmentarze, jakkolwiek to brzmi w takim połączeniu, to jedna z prawd o mnie :). Fajnie, że czasem dajesz odpocząć nogom i przesiadasz się na rower :). A że tereny masz ku temu wspaniałe, to i efekty są jakie są. Że Ci się jeszcze po takiej trasie do pracy chce iść...

makroman said...

Mo - słuszna uwaga, wiadomo że i tak bym wszedł, jakoś nie potrafię się powstrzymać. Dzisiaj, wlazłem do podworskich ruin w Nagłowicach, u Reya, choć folwark radziwiłłowski, a potem na kurhan grobowy z I Wojny w okolicach Nowego Korczyna - mam lekki wstrząs anafilaktyczny, bo tak mnie pokrzywy poparzyły, no ale szczyt zdobyłem.... potem okazało się że od drugiej strony nie ma ani jednaj... doceniam humor wojskowych - nawet polegli, lubią "młodego" przegonić ;-).

A pracę mam taką że regulaminowo powinienem siedzieć 7,30 na tyłku przed ekranami komputerów, to z bolącymi nogami w sam raz, łatwiej wysiedzieć.

O tak tereny mam piękne - z jednaj strony Pogórze, a z drugiej płaskie ja stół Powiśle. Lessowe pagóry na Wschodzie i północnym wschodzie i pradolinę Dunajca na zachodzie - do wyboru do koloru, poza pustynią i wydmami nadmorskimi każdy typ terenu w zasięgu kilku godzin jazdy rowerem.